Dobré ráno pražané

Praga o poranku. Spacer po jednej z najpiękniejszych stolic zaczynam skoro świt, gdy miasto jeszcze śpi. Odwiedzam Most Karola, Złotą Uliczkę, Hardczany, Wieżę Dalibora, przyglądam się sklepom, katedrze i ambasadom. Miasto dopiero wstaje, wszystko dopiero zaczyna nabierać blasku. Praga, zwykle tak pełna mieszkańców i turystów, pędzących w przeróżne strony, teraz świeci pustkami. Miasto dopiero budzi się do życia. Jak to wygląda? Obserwuję już od 5:25!

5:25

Pradze dano znacznie więcej czasu na kompletne przebudzenie.

Most Karola niemal świeci pustkami.

O tej porze jest tam jedynie mała, skulona Azjatka w zimowej czapce, drżąca z zimna i podpierająca się o swój statyw. Zazdrośnie zerkam na jej termos z gorącą herbatą.
Wełtawa płynie spokojnie, swoim tempem. Kilka samotnych kaczek dołączyło do większej grupy, tworząc duże stado.

5:35

Sporadycznie, gdzieś warkocząc ospale, przejedzie samotny samochód. Wyprowadzane na wczesny spacer psy, są znacznie żywsze od wyprowadzających. Machają ogonami i obwąchują kosze na śmieci. Lekko nieprzytomni właściciele powłóczą nogami i wyglądają jakby to właśnie oni byli wyprowadzani.

Gdzieniegdzie słychać metaliczny szczęk otwieranych kurtyn sklepowych.

Secesyjne kamienice, podświetlone są jedynie miękkim światłem podwójnych ulicznych latarni.

Jeszcze ciemne i zachmurzone brunatno różowe niebo tworzy nad miastem jedną zwartą masę.

5:45

Złota Uliczka o tak wczesnej porze jest jeszcze bardziej magiczna niż zazwyczaj. Duchy alchemików, magów, których wspólnym marzeniem było odkrycie kamienia filozoficznego, panaceum oraz eliksiru nieśmiertelności, krążą zapewne nad okolicą lub spoglądają na nas z jakiegoś czerwonego dachu.

5:55

Na hradczańskim dziedzińcu stoją  zmarznięci żołnierze, czekając cierpliwie na swoją zmianę, oznaczającą tym samym koniec ich warty. Stoją lub przechadzają się wzdłuż swojego placu jeszcze niemrawi, chowając zmarznięte ręce do kieszeni. Wyglądają tak jak każdy żołnierz powinien- bardzo dostojnie. Czeskie wojsko się nie śpieszy.

6:00

Wieża Dalibora (obecnie muzeum narzędzi tortur) budzi we mnie wstręt i dumę jednocześnie. Nasz król Władysław Jagiellończyk przyczynił się do jej budowy. Nazwa wieży pochodzi od jej pierwszego skazańca, rycerza Dalibora z Kozojed, który według legendy w więzieniu nauczył się grać na skrzypcach. Podobno nawet po jego śmierci można było usłyszeć charakterystyczne dźwięki skrzypiec i zawodzenie dochodzące z wieży. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. O tak wczesnej porze nie wypowiadam się na temat muzyki.
Z katedry świętego Wita rozbrzmiewa jeden dzwon, o wielu głosach, niosąc się echem po prawie pustym dziedzińcu.

Natężenie różu z każdą sekundą staje się coraz mocniejsze. Niebo nabiera rumieńców.  Z ciemnej fuksji staje się lawendowe.

10 minut po 6 przybywają  zmiennicy. Idąc równym krokiem, pozwolili sobie nawet na luźną konwersację. Czeskie wojsko się nie śpieszy.
Na Hradczanach zaświeciły się całe dwa rzędy okien od góry. Czyżby pan prezydent już zaczął swój pracowity dzień?

Delikatny jasny fiolet przeobraża się dyskretnie w blady świt.

6:20

Praga jeszcze tuż przed wschodem słońca nareszcie wstała. Otulona cieniutkim szlafroczkiem mgły zaczyna się krzątać. Pewnemu człowiekowi zdarzyło się już pierwsze tego dnia nieszczęście. Z oddali rozlega się zawodzenie ambulansu.

6:30

Światło dzienne walczy o dominację ze światłem lamp. Po krótkiej chwili to drugie daje za wygraną i gaśnie.

Na jednej ulicy, prawie naprzeciwko siebie mieszczą się ambasada włoska i belgijska. Z zewnątrz wyglądają wspaniale. Czego na pewno nie można powiedzieć o tej polskiej.

6:40

Niebo jest białe.

Po moście Karola chodzą gołębie. Biegną też ludzie uprawiający jogging. Sami albo w parach. Pośrodku mostu już stoją ludzie ze statywami. Jest też nadal Azjatka, która była tu pierwsza.
Trwa cichy konkurs. Nagrodą są dobre zdjęcia.

Dobré ráno Pražané!

Zdjęcia: Zosia Pietrzykowska
Korekta: Kamila Białożyt