Powrót do przyszłości – Wywiad z Bartkiem Dulem

Szczęście nie jest ani mierzalne, ani nie da się go w żaden sposób przewidzieć. Licząc na nie, możemy do końca swojego życia czekać – o technologii, urządzeniach mobilnych i pewności siebie mówi Bartek Dul.

Bartek Dul
Ur. 1989r. Specjalista ds. wideo w Komórkomanii, redaktor naczelny „Android Magazine”- magazynu o technologiach mobilnych, prezenter i bloger technologiczny. W trakcie studiów związanych z polityką, prawem i ekonomią na UW, zainteresował się technologiami, a w szczególności telefonami.

Na czym polega Twoja codzienna praca w „Android Magazine”?

Bartek Dul: „Android Magazine” to miesięcznik. Ma to swoje zalety. Tak naprawdę dopiero w ostatnim tygodniu miesiąca zbieramy artykuły, piszemy je i składamy. Nie narzekam jednak na brak zajęć: pisuję do innych gazet, nagrywam filmy wideo.

Wideo jest Twoją największą pasją czy…?

Pisanie cały czas jest pasją, wideo też. Tak naprawdę najważniejsze jest pisanie, czyli docieranie do ludzi i potem uzyskiwanie fajnych, pozytywnych komentarzy.

Chodziłeś na jakieś kursy pisania?

Nie, nie… Na samym początku byłem korektorem, pseudoredaktorem – takim amatorskim, później dotarłem do „Komórkomanii”, w której pracowali ludzie, którzy byli wcześniej korektorami albo dziennikarzami np. w „Gazecie Wyborczej”. Nauczyli mnie mnóstwa rzeczy.

Pytanie z innej beczki. Z jakich aplikacji na urządzenia mobilne korzystasz?

Bardzo dużo jeżdżę po Warszawie, często mamy konferencje prasowe w nowych miejscach, a ja nie znam jakoś super tego miasta. Żeby dotrzeć w konkretne miejsca, wspomagam się przede wszystkimi mapami Google’a. Gdyby nie smartfon z aplikacją, miałbym problem.

Z innych aplikacji wymienię Spotify. Uwielbiam słuchać muzyki. Spotify daje mi taką możliwość. Płacę 10-20 zł miesięcznie i mam jej tyle, ile chcę. Tworzę sobie playlisty w domu, na komputerze, a potem te playlisty zapisują mi się na urządzeniu mobilnym, więc nie muszę za każdym razem przegrywać piosenek z dysku twardego na telefon. Mam playlisty do biegania, na rower, melancholijne – jest to megawygodne.

Lubię też odkrywać muzykę. Dlatego uwielbiam aplikacje typu Shazam albo SoundHound, które ją wykrywają. Np. jestem w centrum handlowym, słyszę coś, myślę sobie: „O, superkawałek!”, puszczam, klikam. Ludzie patrzą na mnie jak na jakiegoś magika! A to tylko pożyteczna aplikacja. Bardzo lubię korzystać z Instagrama. Uwielbiam robić zdjęcia mobilnie. Wierzę w mobilną fotografię, w jej rozwój. Korzystam z aplikacji typu Instagram, a do obróbki VSCO Cam, również Snapeed, który przerodził się w aplikację Google’a do przeróbki zdjęć.

Czy uważasz, że ludzie są coraz bardziej uzależnieni od Internetu i urządzeń mobilnych?

Tak. Ale kiedyś byliśmy uzależnieni od innych rzeczy. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że gdybym nie bawił się Internetem, to wpakowałbym się w telewizję, bo kiedyś lubiłem ją oglądać, a potem całkowicie z niej zrezygnowałem.

W sieci jest taki fajny obrazek, który pokazuje, że Internet i urządzenia mobilne zabijają komunikację z ludźmi. A odpowiedzią na ten obrazek jest zdjęcie w amerykańskim metrze z lat 60, z ludźmi czytającymi gazety. Czyli problemem nie jest to, że mamy takie, a nie inne narzędzie. Problemem są sami ludzie, którzy nie chcą rozmawiać z innymi ludźmi.

A czy stajemy się uzależnieni? Mówi się, że każde uzależnienie jest złe. Ja się z tym do końca nie zgodzę. Dla mnie Internet jest podstawowym narzędziem do pracy. Jestem od niego w pewnym stopniu uzależniony, ale nie czuję żadnych reperkusji. Po prostu mogę w każdym momencie zrezygnować.

To prawda, że w dzieciństwie rodzice zabrali i schowali przed Tobą klawiaturę?

To prawda. (śmiech) Jak to znaleźliście? Na moim blogu? Dobra, tam to pisałem!

To była metoda wychowania moich rodziców. Widzieli, że bardzo lubię spędzać czas przed komputerem. Wtedy można było odłączyć klawiaturę, żeby komputer się nie uruchamiał. Znalazłem na to sposób: podłączałem drugą myszkę, aby komputer się przynajmniej uruchomił. I w ten sposób nauczyłem się grać bez kodów, bo nie miałem ich jak wpisywać. Satysfakcja z wygranej była znacznie większa.

Ale jestem zdania, że należy ograniczyć dostęp dzieci do Internetu. Mój brat ma zainstalowane programy, które pozwalają na użytkowanie komputera nie dłużej niż trzy godziny dziennie. To jest dobre. Uważam, że miałem genialne dzieciństwo, ale jeżeli technologia wkracza w nie zbyt szybko, to magia bycia dzieckiem gdzieś po prostu zanika.

Czy jak będziesz miał swoje dzieci, dasz im wolność jak Twoi rodzice?

Na pewno. Oczywiście będę się starał mówić co jest złe, a co jest dobre, ale nie będę im niczego narzucać, np. „Słuchajcie, musicie korzystać z technologii w dzisiejszych czasach”.

Jeśli moje dzieci będą zupełnie atechnologiczne i będą czytały tylko normalne książki, nie elektroniczne, to nie będę miał absolutnie nic przeciwko. Chciałbym jednak widzieć, że mają jakiś pomysł… że coś za tym idzie.

 A jakie są Twoje oczekiwania wobec nowych technologii?

Muszą poprawić się baterie. Jeśli mamy dzisiaj telefony, czyli najbardziej podstawowe narzędzie technologiczne, i wirtualny portfel, to najważniejsza jest bateria. Po co mi portfel wirtualny? Bo podoba mi się opcja nieposiadania normalnego portfela, tylko płacenia telefonem, ale nie widzę tego, póki nasze baterie w telefonach nie będą trzymać dłużej niż jeden dzień.

Nie jestem w stanie przewidzieć, co będzie dalej. Proces zmian jest bardzo szybki. Pamiętam, jak uruchamiałem GTA 3 siedem lat temu na swoim komputerze, to był po prostu pokaz slajdów. Dwa lata czy rok temu okazało się, że tę grę można uruchomić na moim telefoniku, na którym działa bezbłędnie.

Na pewno oczekiwałbym zmian w dziedzinie wereables, czyli technologii noszonych. Smartzegarki, które będą miały coraz lepsze baterie, będą pomagać w codziennych rzeczach, będą mierzyć puls – to się częściowo dzieje już teraz. Miałem okazję przymierzyć Google Glass. Oczywiście czytałem, oglądałem wideo, ale tak, jak da się obejrzeć wideo, pograć czy coś zrobić na telefonie, tak nie da się ocenić funkcjonalności okularów Google’a, które nakładają na Twój wzrok dodatkowe informacje. I to jest niesamowite, to jest przyszłość.

Wydaje mi się, że w przyszłości będziemy sobie pewne rzeczy wszczepiać do ciała i to będzie znacznie usprawniać nasze funkcjonowanie. Teraz nosimy przy sobie rzeczy, może w przyszłości będzie można nosić pewne rzeczy w sobie. To się już powoli dzieje. Teraz niektórzy robią tatuaże, które wibrują. To jest akurat abstrakcja i głupota, ale wierzę, że w przyszłości będzie się działo dużo dobrego, ale też niepokojącego. Polecam Wam obejrzeć serial Black Mirror, który fantastycznie przewiduje, jak może się potoczyć rozwój technologii i jakie mogą być tego złe konsekwencje. Tak jak nóż może służyć do krojenia, może też być narzędziem do zabijania. Tak samo rozwój technologii.

Spotkanie Bartosz Dul zdj Michał Rezik 9

A myślisz, że rozwój technologii ma wpływ na to, jakie studia podejmiemy? Czy jest np. sens wkuwać wiedzę, jeżeli jest szansa, że kiedyś będziemy mogli ją sobie wszczepić?

Być może będziemy mogli sobie kiedyś wszczepić dostęp do Internetu. Będziemy mieć dostęp do sieci, nałożony obraz z informacjami z Wikipedii. Teraz zaczynają wchodzić specjalne okulary. Na razie mają je tylko testerzy, a już zaczynają się pojawiać w Stanach Zjednoczonych prawa, że nie wolno prowadzić samochodu z glassami na głowie, wolno wchodzić z nimi do restauracji. Ludzie boją się uporczywego monitorowania.

Niebezpieczeństwo jest takie, że będziemy monitorowani przez cały czas.

Już jesteśmy kontrolowani.

Ale gdybyśmy mieli wszczepione technologie, bylibyśmy kontrolowani non stop.

Jesteśmy kontrolowani w niewyobrażalnym stopniu, więc myślę, że możemy sobie łatwo wyobrazić, jak to będzie wyglądało w przyszłości. Jeżeli będziemy mieli coś, co nałoży obraz na nasz wzrok, albo będziemy mogli przesłać obraz naszego wzroku gdzieś dalej, to taką technologię przechwycą wielkie korporacje. Technologia jest w dużym stopniu wykorzystywana przeciwko nam, bo zbierane są informacje dla reklamodawców. Google, Microsoft, Apple – wszyscy to robią.

Masz jeszcze jakieś hobby, zainteresowania inne niż technologie?

Jeżdżę na rowerze. Niestety mój został skradziony w zeszłym roku. Jeszcze nie kupiłem nowego, ale czas o tym pomyśleć, bo zbliża się sezon. Zastanawiam się nad jakimś tanim, zwykłym rowerem, bo boję się, że mnie znowu okradną. Rower jest jedyną formą sportu, którą naprawdę lubię.

Po europeistyce zostało mi zainteresowanie prawem i Unią Europejską. Śledzę, co dzieje się na bieżąco. Nie jakoś bardzo, ale lubię znać najświeższe informacje. No i gry komputerowe – są ze mną od zawsze. Kiedy byłem mały, potrafiłem grać bardzo dużo, potem miałem przerwy, na studiach znowu wróciłem, bo przyjemnie grało się z kolegami. Ostatnio znowu mam więcej czasu, więc postanowiłem zapełnić go sobie właśnie grami. To jest moja forma rozrywki, spędzania czasu wolnego.

Czujesz satysfakcję z pracy?

Tak. Wierzę, że to, co robię, robię dobrze. Jak już coś robię, to zawsze staram się robić to najlepiej. Kiedyś oczywiście zbierałem negatywne komentarze, zwłaszcza jak tworzyłem swoje pierwsze wideo cztery lata temu. Ale wiedziałem, że z czasem przyjdzie perfekcja. Wiadomo, że nadal nie jestem perfekcyjny w żadnej dziedzinie, ale staram się…

Czy młodym ludziom jest potrzebne doświadczenie do podjęcia pracy czy mogą liczyć na łut szczęścia?

Ja miałem szczęście, ale na to nie można liczyć. Szczęście nie jest ani mierzalne, ani nie da się go w żaden sposób przewidzieć. Licząc na nie, możemy do końca swojego życia czekać. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy objąłem prowadzenie android.com.pl, to było jakieś szczęście, że ktoś mnie zauważył.

Wbrew pozorom utrzymanie tego, co się robi, co się lubi, jest trudniejsze niż zdobycie pracy. Nie miałem problemu z tym, że musiałem ciężko pracować, że musiałem łapać dorywcze prace, bo wiedziałem, że tak muszę, bo jak nie to, to skreślą mnie z listy studentów i pójdę kopać rowy. Nie miałem pojęcia, co mógłbym robić bez studiów. Moja wizja była taka, że jak nie studia, to absolutnie nic innego. Nie miałem na siebie pomysłu. Nie wiedziałem, czy byłby sens zakładać firmę. Nawet nie wiedziałbym jaką i po co.

Wydaje mi się, że liczy się ciężka praca. Nie można liczyć na szczęście. Moje zdanie jest takie, że warto ryzykować. Jeżeli widzimy jakąś szansę zmiany życia na lepsze, to niezależnie od wszystkiego warto próbować. Na studiach nauczono mnie rachunku za i przeciw. Piszesz sobie, co będzie, jeżeli podejmiesz taką decyzję, a co, jeżeli podejmiesz inną. I ja, gdybym wtedy dla odejścia z pracy w hotelu na rzecz android.com.pl zrobił taką listę, to na pewno przeciw byłoby: „ale mam stabilną pracę”, „już zarobki”, „umowę o pracę”. Ale nędzną pracę, której nie znoszę. Natomiast za, że zmienię swoje życie na lepsze, będę robił to, co lubię.

Czy po odniesieniu sukcesu czujesz jakąś większą pewność siebie? Może jakiś egocentryzm? Czy starasz się jednak pozostać na równi ze swoimi pracownikami?

Jestem na równi ze swoimi pracownikami. To jest pewne. Natomiast myślę, że pewność siebie nie jest jednoznaczna z egocentryzmem. Owszem, potrafię się czasem zachować jak dziecko, bo chcę czegoś za wszelką cenę, a jeśli tego nie dostanę, to jest mi źle. Ale generalnie jest tak, że pewność siebie jest superistotna w niemal każdej sytuacji.

Myślę, że mam w sobie pewną skromność i nie wychylam się z osiągnięciami. Nienawidzę wywyższania się, a nie chciałbym stać się kimś, kogo nienawidzę. Ale pewność siebie to zupełnie coś innego. Znam wiele osób, które są bardzo fajne, mają świetne umiejętności, ale brakuje im tej pewności siebie i nie potrafią się przez to przebić, a to jest ważne na rynku pracy. Pewność siebie jest nabytą cechą charakteru. Można ją wyćwiczyć.

W jaki sposób można to wyćwiczyć? Nabyć poprzez doświadczenia?

W liceum byłem totalnie niepopularnym dzieciakiem. Nie uważałem się za specjalnie atrakcyjnego. Nie miałem też powodzenia u dziewczyn. W pewnym momencie stwierdziłem, że dobra, to ja w takim razie przestaję w ogóle starać się o dziewczyny. Jak się nie nadaję do podrywu, to trudno. Dziewczyna z liceum, która wtedy najbardziej mi się podobała, po latach powiedziała, że ja też się jej najbardziej podobałem. I to uświadomiło mi: „Matko, czyli to jest we mnie!”, to nie była kwestia, że ja czegoś nie umiałem, tylko to był brak pewności siebie. Postanowiłem to zmienić i oczywiście były rzeczy, które mi w tym pomogły. Chociażby sukcesy i to, że ktoś powiedział mi, że jestem w czymś dobry. Brak pewności siebie wynika z kompleksów.

Polecamy także relację ze spotkania z Bartkiem Dulem autorstwa Oli Kani pt. „Kariera online – spotkanie z Bartkiem Dulem.”
Bartek był naszym  gościem dzięki projektowi „Link do przyszłości. Młodzi. Internet. Kariera.”
Rozmawiali: Misia Leśniak i Kajetan Woźnikowski
Zdjęcia: Michał Rezik
Korekta: Ewa Kuchta