Młodzi kluczem do zwycięstwa

Polska zdobywa tytuł Mistrza Świata w piłce nożnej i odgrywa czołową rolę na arenie międzynarodowej - to marzenia niejednego kibica. Choć biało-czerwoni prezentują się coraz lepiej, to jednak dzisiaj trudno o takie sukcesy. Za kilka lat sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej.

Projekt „Orlik 2012”

Cofnijmy się jednak o kilka lat, kiedy to w 2007 roku reprezentacja biało-czerwonych zakwalifikowała się do Euro 2008, a Donald Tusk podczas expose przedstawił program „Moje Boisko – Orlik 2012”, mający na celu stworzenie warunków do rozwoju dyscypliny. Po sukcesie drużyny Leo Beenhakkera, w PZPN zdano sobie sprawę, że nasza drużyna narodowa jest w stanie walczyć jak równy z równym może nie z największymi potęgami europejskiej piłki jak Hiszpania, Włochy czy Anglia, ale z drużynami pokroju Portugalii, czy Rosji. W tym właśnie okresie, a dokładnie we wrześniu Polska reprezentacja zajmowała najwyższe w historii miejsce w Rankingu FIFA (16). Wszystkie te czynniki spowodowały zainteresowanie rozwojem piłki nożnej w naszym kraju. Zrozumiano, że najlepszym sposobem na poprawienie jakości drużyny jest skierowanie uwagi na najmłodszych piłkarzy. Zaczęły powstawać Orliki.

Pierwsze sukcesy

Projekt był poważną inwestycją. Z rozwojem piłki nożnej w Polsce od lat wiąże się przecież ciągle ogromne nadzieje. Jak więc obecnie wygląda sytuacja? Zeszłoroczny sukces naszej narodowej reprezentacji, która awansowała do Mistrzostw Europy, odbił się szerokim echem. Przez kilka dni w gazetach czy telewizji mogliśmy oglądać tylko polskich piłkarzy z Robertem Lewandowskim na czele. Spory udział w kwalifikacjach do wielkiej imprezy mieli reprezentanci U-21. Czym właściwie jest U-21? Jest to reprezentacja, w której grają zawodnicy do 21 roku życia. Na tym szczeblu rozgrywek też odbywają się Mistrzostwa Świata, czy Europy.

W zeszłym roku polska młodzieżówka osiągnęła wielki sukces. W marcu drużyna prowadzona przez Marcina Dornę pokonała rówieśników z Niemiec 2-1, tym samym po raz pierwszy w historii wygrała „Turniej Czterech Narodów”. Jest to turniej rozgrywany od 2001 roku, a reprezentacja Polski dołączyła do niego pięć lat temu. Jak można zauważyć, ta grupa zawodników zanotowała ogromny progres w bardzo krótkim czasie.

To właśnie w tej drużynie odkryci zostali tacy piłkarze jak Arkadiusz Milik czy Karol Linetty. Choć o nazwisku tego drugiego mało kto jeszcze słyszał, a największym zaskoczeniem był  jego występ w meczu eliminacyjnym z Irlandią, to Milik już osiąga międzynarodowe sukcesy. Grając w holenderskim Ajaksie Amsterdam, odgrywa kluczową rolę w drużynie. Jego kariera rozwija się w tak zawrotnym tempie, iż wielu ekspertów na całym świecie twierdzi, że jest to piłkarz z większym potencjałem, niż Robert Lewandowski. Trudno się z tym nie zgodzić, skoro Milik w wieku 21 lat ma już  doświadczenia w Lidze Mistrzów, czyli najbardziej elitarnym klubowym turnieju. Mimo, iż zawodnicy tacy jak Milik czy Linetty nie doświadczyli w pełni projektu „Orlik 2012” (mieli wtedy po 15-16 lat, więc ich kluczowy wiek rozwoju już minął), to mamy w naszym kraju młodych zawodników, którzy w przyszłości mogą stawić czoła takim gwiazdom jak Cristiano Ronaldo czy Leo Messi.

Nasze „perełki”

Jedną z nich jest ofensywny pomocnik Hubert Adamczyk. Siedemnastolatek dwa lata temu trafił do Chelsea F.C, zeszłorocznego mistrza Anglii z Zawiszy Bydgoszcz na zasadzie „sprawdzenia”. Adamczyk podpisał umowę gwarantującą mu stypendium, tym samym mógł rozwijać się w jednej z najlepszych szkółek piłkarskich na Wyspach. Zrobił duże wrażenie na działaczach londyńskiego klubu. Efekt – pierwszy profesjonalny kontrakt podpisany w lipcu zeszłego roku.  Tym samym przed Adamczykiem uchyliły się drzwi do wielkiej kariery. Hubert podczas swojego pobytu w Londynie trenował z pierwszym zespołem. Mógł zatem spotkać się z takimi zawodnikami jak Cesc Fabregas, Eden Hazard czy Diego Costa. Niestety jego przygoda z Chelsea F.C. dobiegła końca. Adamczyk podpisał bowiem w styczniu kontrakt z Cracovią. Było to ogromne zaskoczenie. Hubert postanowił powalczyć w bardzo młodym wieku o pierwszy skład w ekstraklasie. Mówi się, że czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby następnie poczynić dwa kroki do przodu. Miejmy nadzieję, że Adamczyk będzie tego najlepszym przykładem i jeszcze wróci do Londynu.

Kolejnym przykładem jest Krystian Bielik. Rówieśnik Huberta dołączył do Arsenalu Londyn z Legii Warszawa w styczniu zeszłego roku. W przeciwieństwie do byłego zawodnika Chelsea, doczekał się już debiutu w seniorskiej kadrze. W październiku zagrał w Pucharze Capital One przeciwko Sheffield Wednesday. Mimo iż „Kanonierzy” przegrali spotkanie 0-3, to media w bardzo pozytywny sposób odniosły się do występu Polaka. Wykazał się on kilka razy świetnymi interwencjami oraz dostarczył ofensywnym piłkarzom parę solidnych podań. Dlaczego wspominam tutaj o interwencjach? Krystian jest bowiem środkowym obrońcą. Choć w warszawskim klubie grał na pozycji defensywnego pomocnika, to trenerzy klubu z Londynu zdecydowali się zmienić jego rolę na boisku.

Swojego przedstawiciela mamy również w lidze niemieckiej. Oktawian Skrzecz reprezentuje barwy Schalke 04. Osiemnastolatek przeszedł latem 2014 roku do klubu z Gelsenkirchen. Na swoim koncie ma już sukcesy. Jednym z nich jest wywalczenie wraz z drużyną tytułu mistrza Niemiec w kategorii juniorów. Jak przyznaje sam Oktawian, jego aspiracje są o wiele większe. Chce „wskoczyć” do seniorskiej drużyny i rozpocząć profesjonalną karierę. Co ciekawe, Skrzecz mając oferty z wielkich klubów takich jak Borrusia Dortmund czy wspomniana już Chelsea FC, wybrał Schalke ze względu na większą szansę rozwoju i osiągnięcia sukcesu w klubie. Jego główna pozycja na boisku to ofensywny pomocnik, ale Skrzecz dobrze sobie radzi również jako napastnik.

Od wielu lat nie możemy narzekać na naszych bramkarzy. Wojciech Szczęsny, Artur Boruc, Łukasz Fabiański czy Przemysław Tytoń – to właśnie oni bronią z powodzeniem w bardzo dobrych europejskich klubach. Mając takie zaplecze, obecny trener reprezentacji Adam Nawałka, nie musi się martwić.

Ale mamy także młodych obiecujących bramkarzy. Jednym z nich jest Maksymilian Stryjek. Dziewiętnastolatek już w 2013 roku podpisał profesjonalny kontrakt z klubem Sunderland, który rozgrywa swoje mecze w najwyższej lidze angielskiej. Max z powodzeniem przechodzi wszystkie szczeble swojej kariery. Aktualnie reprezentuje zespół Sunderlandu U-21, a wielu ekspertów przypomina sobie czas, kiedy to praktycznie taką samą drogę w Arsenalu przebył Wojciech Szczęsny. Być może to właśnie Stryjek za kilka lat będzie bronił naszej narodowej bramki, kiedy to ci najlepsi przejdą na piłkarską emeryturę.

Talent to nie wszystko

Mamy już pewien fundament pod stworzenie drużyny narodowej pokroju Hiszpanii czy Brazylii. Wybudowane boiska dla najmłodszych oraz talenty piłkarskie, które już rozwijają się w Europie, to świetny prognostyk na przyszłość. Nie mamy jednak pewności, czy uda nam się stworzyć tak wyjątkowy zespół. Na to składa się wiele elementów.  Jednego możemy być pewni: każdy kibic ma ogromną nadzieję, że w przyszłości osiągniemy sukces porównywalny z tym sprzed 30 lat. Mamy na to szansę!

Zdjęcie: Bartłomiej Malec
Korekta: Aleksandra Dębińska