Wesołego okresu wolnego

Nie wypada przeklinać w towarzystwie. Nie wypada przyjść w dresie na spotkanie biznesowe. Nie wypada tego, tamtego i jeszcze owego. Od niedawna nie wypada również mówić: "Wesołych Świąt”.

Trzeba zachować takt. W okresie potencjalnie problematycznym, zamiast tych dwóch słów lepiej wypowiedzieć, broń Boże (i znów kłopotliwe słowo) życzyć, coś bardziej subtelnego. Spokojnego czasu wolnego! Przyjemnego okolicznościowego wypoczynku! Oby świąteczny klimat Cię nazbyt nie niepokoił. Oby nikt nie próbował Cię urazić, kierując w Twoim kierunku słowa niezgodne z Twoim stanem duchowym. W końcu ostatnio ostrożności i przesadnej poprawności politycznej nigdy za wiele.

Gdzie dwóch się biję, tam Lucy Phere korzysta

Obserwując trochę z boku codzienność, dochodzę do wniosku, że żyjemy w śmiesznych czasach. Jeszcze nigdy tak powszechna wolność nie współistniała obok takiego wielkiego społecznego przerażenia. Boimy się używać słów, dobieramy je ostrożniej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Nie bez powodu zresztą, skoro żyjąc w epoce mediów społecznościowych, stale odsłaniamy się przed naszymi obserwatorami. Obserwatorami, którzy jeszcze nigdy nie byli tak czuli na swoim i cudzym punkcie. Obserwatorami, którzy czekają na każde nasze potknięcie, by móc zacząć skandować dwa mrożące krew w żyłach słowa: “Poprawność polityczna”.

Marks też był piękny na papierze…

Świetnie rozumiem genezę tego zjawiska i po części zdaję sobie sprawę, dlaczego opinia publiczna wciska je, niczym niechciane skarpetki na święta, każdemu, kto słucha i nie słucha. Internet jest oceanem nienawiści. Media to nieskończone źródło szykanowania, obrażania i niszczenia cudzego dobrego imienia. Urywki rozmów zasłyszanych na przystanku to wiązanki wyzwisk, które swoim bogactwem przymiotnikowym różnią się w zależności od obecnej sytuacji politycznej i nastrojów społecznych. Cała mowa nienawiści bazuje na różnicach na tle rasowym, etnicznym, płciowym, seksualnym czy wyznaniowym. Dlatego główną ideą poprawności politycznej jest zatem wytyczenie granic, których nie wolno przekraczać w kontaktach z innymi, a także danie narzędzia, za pomocą którego można kontrolować to, co jest mówione, by nie krzywdziło drugiego człowieka.

… ale świnie się za przykazania knura wzięli

Zaczęło się dobrze, jak wszystko. W końcu chodziło o obronę uciśnionych, zdeptanych, zapomnianych, którzy nie mogli dopomnieć się o należną im godność. Chodziło o sformalizowanie prawd, płynących z dobrego wychowania i kultury osobistej. No właśnie.

Czy w takim razie poprawność polityczna nie jest po prostu przerośniętym dzieckiem, mutantem owego dobrego wychowania i kultury osobistej? Pragnę czasem krzyknąć: “Mamy XXI wiek!”, chociaż “Powszechna Deklaracja Praw Człowieka” weszła w życie już w wieku XX. Znamienny jest w nim Artykuł 1, według którego: “Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi […], są obdarzeni rozumem, sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.”  

Obyty, rozumny człowiek wie zatem, że nie każda osoba o azjatyckiej urodzie to Chińczyk, który wcale nie uszył jego butów i nie nazwie go żółtkiem. Wie, że mężczyzna o ciemniejszej karnacji, charakterystycznej dla Bliskiego Wschodu, nie musi być pieszczotliwie zwanym “uchodźcą ekonomicznym” czy Turkiem z budki z kebabem i wcale nie zawoła za nimi “terrorysta”. Nie zrówna kogoś z błotem tylko dlatego, że chce i wydaje mu się, że może. Owa inteligenta jednostka wcale nie potrzebuje do tego poprawności politycznej, a ogłady wyżej wspomnianego sumienia oraz podstawowej wiedzy o świecie i historii. I może odrobiny empatii.

Jedenaste: używaj rozumu

Ten sam rozumny i obyty człowiek wie, że dystans do siebie i zdolność postawienia się na czyimś miejscu są równie ważne, co ogłada i poczucie smaku. Nie wszystkie wypowiadane przez innych słowa mają być ostrzami wymierzonymi przeciwko niemu. Nie wszystkie wypowiedzi są zaplanowane jako atak na jego osobę. Dlatego gdy osoba religijna składa komuś życzenia świąteczne lub obiecuje się za niego modlić, wcale nie ma na celu ściągnięcia jej ze złej ścieżki satanizmu, którą ktoś z pewnością kroczy, nie chodząc co niedziela do kościoła. Ona odwołuje się do najwyższej instancji jaką zna i jaką szanuje, by okazać troskę, jaką darzy drugiego człowieka. Chyba że jej następną czynnością jest sięgnięcie po wodę święconą i pochodnię. Wtedy to ona musi powtórzyć zasady dobrego wychowania.

A gdzie Lucy Phere nie może, tam poetę pośle

Słowa mają ogromną moc. Tworzą i niszczą światy. Są nieskończonym źródłem inspiracji i rozrywki, ale kiedy to daliśmy im się zamknąć w pozłacanych klatkach? Dlaczego narzuciliśmy sobie kolejne restrykcje?  Dlaczego wymyślamy nowe, ograniczające nas pojęcia, skoro wystarczałoby jedynie zadbać o kulturę, podstawowe pojęcie o świecie i dobre wychowanie? Dlaczego pozwoliliśmy poprawności politycznej wyzwolić się okowów zdrowego rozsądku i daliśmy jej rozrosnąć się do jej obecnych rozmiarów? Rozmiarów przerośniętego, ohydnego monstrum.   

Grafika: Olga Then 
Korekta: Klaudia Ceglarz