Aktywuj dobro
Warning! Aktywowano dobro. Słowo "DOBRO" użyte w nadmiarze.
Zuza Gąsiorek: Czym jest dobro dla was?
Symeon: Słowo „dobro” jest dla mnie bardzo inspirujące. W dzisiejszych czasach często można usłyszeć pytanie: czy będziesz gdzieś na sto, dwieście procent? Słowa trochę tracą swoją moc i szukamy głębszych, mocniejszych zamienników. Powiedzenie, że coś jest po prostu dobre, już nie wystarcza i zamiast tego mówimy, że jest mega, super, hiper. A samo dobro… Hmm. Gdy Bóg stwarzał świat, powiedział, że to jest dobre. Dosłownie tak jest napisane: „I powiedział Bóg, że to było dobre”. Stworzył cały świat, takie arcydzieło, i choć może nas, młodych, jakoś to z butów nie wyrywa <śmiech>, powiedział, że było to dobre.
To znaczy, że dobro jest po prostu wystarczające. To nas zadziwia, inspiruje i tego się trzymamy.
Mery: W Skandynawii mają takie słowo, które oznacza w uproszczeniu, że jest dobrze. Nie super, ekstra i fajerwerki, tylko w porządku, satysfakcjonująco.
Czy łatwo jest szerzyć dobro?
S: Myślę, że tak. Wystarczy robić coś na miarę swoich możliwości. My organizujemy koncerty, bo mamy do tego wszelkie potrzebne środki. Jeśli ktoś jest budowlańcem, może na przykład za darmo zamontować umywalki w hospicjum w Skoczowie, pomalować ściany czy mury. On też aktywuje dobro i uważam, że każdy może to zrobić. Talent, który mam, wykorzystuję w dobry sposób i na dobre cele.
M: Mamy narzędzia, więc działamy. Wierzymy, że każdy ma zdolności, którymi może się dzielić. To powinno być naszym nadrzędnym celem: dzielenie się i szerzenie dobra w takich małych rzeczach, jak zrobienie komuś śniadania czy pomoc w lekcjach. Sami doświadczamy tego na co dzień, więc wierzymy, że powinniśmy robić coś dla innych, skoro mamy takie możliwości.
S: Dokładnie. To nie jest żadne uproszczenie ani przesada – czy chodzi o koncert, czy o przeprowadzenie kogoś przez pasy, to wszystko jest na tym samym poziomie dobre.
A czy ludzie łatwo dają się przeciągać na tę „dobrą stronę mocy”?
M: Mamy pod tym względem raczej pozytywne doświadczenia. Staramy się tym zarażać, rozmawiać z ludźmi tak, by w nich też otworzyć serca na taką wizję, że wszystkich mogą spotkać dobre rzeczy i że oni sami są dobrzy. Z tego, co widzimy, to tak, łatwo jest ich „przeciągnąć”. Zdarza się jednak, że napotykamy mur, i czasem jest dla nas wyzwaniem uzmysłowienie sobie, że niektórzy mają po prostu inne przekonania i wyznają inne wartości. Trzeba mieć dobro w sercu i się nim dzielić, ale mieć też świadomość, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas i nikogo nie zmusimy do robienia dobrych rzeczy. Musi tu zadziałać wolna wola, żeby to było prawdziwe.
Czy podążacie za marzeniami? Znaczy wiemy, że tak, ale…
S i M: <śmiech>
M: Zdecydowanie.
S: Realizujemy swoje najskrytsze cele i marzenia. Nie wiem, w którą stronę zmierzamy, ale robimy wszystko, co w naszej mocy i staramy się działać na coraz większą skalę. Gdyby jednak ktoś mnie zapytał, gdzie widzę siebie w 2020 roku, to bym nie wiedział. Liczę na…
M: Wykorzystujemy szanse, jakie nam daje życie, więc choć mamy plany, uważamy, żeby nas nie ograniczały. Chcemy, by się działo, a nigdy nie wiadomo, kogo akurat spotkamy i co konkretnie będzie trzeba zorganizować.
Skoro zabrakło plot twista w odpowiedzi na pytanie o marzenia, to może tutaj się jakiś znajdzie. Czy możemy liczyć na waszą obecność w Bielsku-Białej za rok?
M: To jest jedno z naszych marzeń. <śmiech>
S: Już poczyniliśmy do tego wiele przygotowań!
M: Bardzo byśmy chcieli. Wiemy, że w Bielsku jest masa ludzi, którym chcielibyśmy pomóc, i że mnóstwo osób chciałoby nam w tym towarzyszyć, więc nie jesteśmy w tym sami.
S: Raczej tak. Nie możemy tego potwierdzić na sto procent, bo nie wiadomo, jak się życie ułoży, ale taki mamy plan.
Zdjęcie: Aneta Wieczorek
Edycja i korekta: Agnieszka Pietrzak