Miarka za miarkę

„Miarka za miarkę” to nowy spektakl wystawiany w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Premiera odbyła się 25 listopada 2017 roku, a reżyserią zajął się Mikołaj Grabowski, dzięki któremu mamy okazję na nowo odkryć jeden z najbardziej znanych utworów Szekspira.

Historia wyciągnięta z realiów dawnej Europy, przeniesiona została do czasów współczesnych. Garnitury i pomarańczowe ubrania więźniów, rodem z amerykańskich filmów, zdają się tylko to potwierdzać. Choć akcja toczy się w Wiedniu, o czym przypominają nam fragmenty utworów Straussa, dzięki licznym nawiązaniom do realiów panujących dziś w Polsce, zaczynamy zastanawiać się, czy to jednak nie Warszawa, Kraków albo nawet… Bielsko?

A Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami

Od czasu premiery „Miarki za miarkę” całe miasto tonie w plakatach. Na nich zdeterminowana twarz zakonnicy, jej blada cera i ciemne, mocno zaciśnięte usta. Cytując Mikołaja Grabowskiego: Wszystko na tym świecie jest dwuznaczne, wszystko ze wszystkim się zamienia i miesza”. I tak właśnie pod czarnym welonem Izabeli lęk przenika się z frustracją, gniew z subtelnością, a świadomość ludzkiej niemocy z wiarą we Wszechmogącego. Na szyi krzyż. Pomiędzy dialogami wersy modlitwy. Wszystko czynione w Jego imię. Wydawać by się więc mogło, że to On odegra tu główną rolę, a jednak o Bogu w sztuce tylko się mówi, tutaj Słowo pozostaje tylko słowem.

W głównych rolach aktorzy dobrze znani już bielskiej publiczności. Michał Czaderna, wcześniej wcielający się w postać Makbeta, tym razem w roli Angela udowadnia, że w utworach Szekspira sprawdza się znakomicie. Daria Polasik-Bułka również zaprezentowała się zjawiskowo, nadając swojej postaci wyjątkowego charakteru, choć wcielenie się w rolę Izabeli z pewnością było zadaniem wymagającym ogromnego zaangażowania i dobrego warsztatu, ze względu na skrajności, w jakie popadała bohaterka. Warto wspomnieć także o zawsze wspaniałym Kazimierzu Czapli, który zagrał dzielnicowego Łokcia oraz porywającym, śpiewnym duecie Marianny i mnicha Tomasza (Oriana Soika i Grzegorz Margas).

O Bogu w sztuce tylko się mówi, tutaj Słowo pozostaje tylko słowem.

Grzech twój jest rzemiosłem, a nie przypadkiem

Angelo, namiestnik księcia. Czy naprawdę jest aniołem? Jedynie z imienia, które nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Kocha władzę, jednocześnie stawiając się ponad nią. Krytykuje innych, nie patrząc na swoje błędy. Mówi o moralności, zupełnie na nią nie bacząc. Odzwierciedla społeczeństwo, które równie często co bohater, popada ze skrajności w skrajność. Ślepo podążamy za zasadami i normami, wierząc w ich nieomylność, ale czy taka wiara — bez rozumu i bez ludzkich wątpliwości — nie jest jedynie fanatyzmem? Można się kłócić z tym stwierdzeniem, powołując się na boskie pochodzenie tych reguł, ale nie można zapomnieć, że decydując się na ich przestrzeganie, bardzo często wybieramy jedynie te wygodne i niezbyt trudne, takie, które będą się zgadzać z osobistymi wartościami, pomijając te, kłócące się z naszą wizją świata.

Akcja dramatu rozgrywa się w kraju typowo katolickim, zatem jego obywatele, zgodnie z naukami kościoła, winni okazywać sobie nawzajem szacunek i być gotowi na szczerość względem bliźniego. Powinni.

Miarka za miarkę. Oko za oko? Ząb za ząb.

Jak podkreśla reżyser, akcja dramatu rozgrywa się w kraju typowo katolickim, zatem jego obywatele, zgodnie z naukami kościoła, winni okazywać sobie nawzajem szacunek i być gotowi na szczerość względem bliźniego. Powinni. Dlaczego więc w praktyce — zarówno na teatralnej scenie, jak i w naszej codzienności — udaje się to tak rzadko? Być może dlatego, że o Bogu dużo się dyskutuje. Boga się wychwala lub krytykuje. W imieniu Boga wiele się robi. Zawsze obok Niego, dla Niego lub o Nim, ale prawie nigdy z Nim. Wciąż recytujemy Boga, podczas gdy chodzi o to, by Słowo stało się namacalne.

Zdjęcia: Ola Wesołowska
Edycja i korekta: Kamila Katsu Chrobak