Jako dzieci cały czas byliśmy straszeni przyszłością

Czy przyszłość rzeczywiście jest aż tak straszliwa jak mówią?

Jako dzieci cały czas byliśmy straszeni przyszłością, nie tylko przez ludzi zupełnie dorosłych, ale też ze strony starszych kolegów i koleżanek.

„No co ty, boisz się sprawdzianu z matematyki? Daj spokój, zobaczysz, jaka jest matura! A sesja? Sesja to jest dopiero tragedia!”.

Chyba każdemu zdarzyło się usłyszeć chociaż raz, by cieszył się swoim obecnym życiem, bo im się jest starszym, tym staje się ono trudniejsze. No, faktycznie – im więcej ma się lat, tym więcej trzeba robić, tym więcej trzeba wiedzieć i tym więcej myśleć. Na pewno milej jest żyć ze świadomością, że jedynym naszym problemem jest wybór fryzury na szkolną dyskotekę czy dwója z ułamków. Szkoda tylko, że w jakiś magiczny sposób wszyscy dorośli zdają się zapominać o tym, że w tamtych cudownych czasach ta nieszczęsna dwója była takim samym problemem, jak niezaliczony egzamin na studiach czy trudny okres w pracy. Nie przypominam sobie też, bym jako kilkulatka dziękowała losowi, że nie jestem jeszcze dorosłym człowiekiem, który zamiast do podstawówki musi chodzić do pracy.

W całym tym demonizowaniu dorosłości zapomina się jednak zupełnie o jej pozytywnych stronach.

W pewnym momencie życia człowieka przychodzi taki czas (a przynajmniej powinien nastąpić), w którym przestajemy się bać bycia sami ze sobą.
Mam teraz dwadzieścia jeden lat i robię szalone rzeczy, które całkiem niedawno byłyby dla mnie nie do pomyślenia. Idę sama na kawę, obiad czy zakupy, a kiedy zdarzy się, że wyląduję sama w ławce, to nie obwiniam siebie o to i nie stwierdzam, że z pewnością wszyscy obecni na sali mnie nienawidzą.

Dorosły człowiek kieruje też w pełni swoim życiem i bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Okej, to może brzmi trochę przerażająco, ale też czy nie jest miło żyć ze świadomością, że w głównej mierze od nas zależy, jak będzie wyglądało nasze życie? Niezależnie od tego, jak cudownych mamy rodziców i jak dobrze pokierowali oni naszym dotychczasowym życiem, przyjemnie chyba jest wiedzieć, że nasze decyzje nareszcie są w stu procentach nasze – tym bardziej, kiedy okazują się tymi właściwymi.

Wchodzenie w dorosłość nie powinno być przepełnione strachem czy tęsknotą za chwilami, do których już wrócić się nie da. Odrobinka melancholii nie zaszkodzi, jednak warto pamiętać, że choćby nasze dzieciństwo było najcudowniejsze na świecie, to dorosłość może być jeszcze lepsza. A jeśli do niego zatęsknimy, to może czasami warto zamówić sobie w kawiarni gorącą czekoladę zamiast poważnego espresso, wzruszyć się oglądając animowany film czy wybrać w sklepie notes z bajkowym bohaterem, a nie, jak dotychczas – nudny i zupełnie zwyczajny.

Zdjęcia: Balbina Fabia
Edycja i korekta: Dorota Łaski