Najpiękniejsza dzielnica

W życiu niweluję nieco dramaturgię wychodzenia. Ci wszyscy ludzie, to miasto, co niby tętni życiem, ale w powietrzu zdaje się czuć tylko zapach niespełnionych ambicji.

I jak pan przechodzi tymi uliczkami, to nagle wzrasta poczucie pustki. Bo to, co wykreowane w głowie, nie pokrywa się z szarością ulicy. Ta kobieta nie ma jasnoniebieskich oczu, tylko piwne. Mocno piwne oczy. A przecież to oczywiste, że do takich włosów pasują tylko oczy w kolorze błękitu. Moment spotkania z drugim człowiekiem też zdaje się być zagłuszany przez monotonię i tanie dialogi.

Czy pan to słyszy? Ten bełkot? Tak rozmawiają zakochani w sobie ludzie. Bez uczucia i bez pożądania. Kobieta, choć ubrana w najdroższe stroje, zdaje się być naga. Nieodziana w żadną nutę kokieterii, żaden rodzaj wdzięku. W jej spojrzeniu nie ma błysku, jest wzrok wbity w punkt, pusty. Nie potrafi ująć mężczyzny rozmową, nie potrafi zatrzymać jego wzroku choć na moment w swoich oczach. On zaś znudzony, zajęty jest tylko jej ciałem, nie potrafi słuchać. Bierność i monotonia jakiej zostaje poddany, skutkuje tylko wzrokowym pożądaniem kobiety jako obiektu.

Niech pan przejdzie na drugą stronę, tutaj dwóch mężczyzn debatuje na tematy, o których nie mają pojęcia. Proszę zobaczyć, ile ekspresji jest w tych ruchach, zdaje się, że to musi być poważna sprawa. Na pewno rangą dosięga bruku.

Wystarczyłoby zapytać tej pani, co to głową jest już po drugiej stronie okna. Co rano wypatruje najnowszych skandali. Proszę mi wierzyć, wiem co mówię. Wiem, że jest pan już zmęczony tym chodzeniem, ale proszę, tą uliczką w dół. Nie wydaje się panu zaskakujące, że kobiety tak klną? Tak, weszliśmy w te zmącone uliczki, tutaj przechodząc pod oknami  mieszkań, można usłyszeć prawdziwe ludzkie dramaty.

Nie ma tu  miejsca na płytkie rozmowy. Tylko prawdziwe życie.

-I to miejsce pani lubi?

-Najbardziej. Nie usłyszy pan tutaj nic dobrego, ale realizm tego miejsca jest porażający. Proszę sobie przypomnieć tę parę z góry, czy w nich było coś życiowego? Coś co dało się czuć samo w sobie jako życie? Nie, było puste. A tutaj ma pan próbkę życia w całej swej okazałości. Kruszący się tynk, brak pieniędzy na jego naprawę, czy któryś z mieszkańców się tym przejmuje? Proszę posłuchać, tutaj dzieci nie mają co jeść. Dzieci, by nauczyć się żyć, najpierw uczą się kraść. Jest zachowana pewna specyficzna hierarchia. Matki z brzuchami, przechadzające się wulgarnie po korytarzach tych starych kamienic. I ci mężowie, widzi pan, tutaj ten półnagi mężczyzna siedzący na pierwszym schodzie, ordynarność na wyciągnięcie dłoni.

-Wolałbym stąd już pójść.

-Nie jest to dla pana inspirujące? Dla pana, jako dobrze zapowiadającego się pisarza?

Tutaj pana zostawię. Myślę, że to najbardziej odpowiednie miejsce.

Zdjęcia: Martyna Studzińska
Edycja i korekta: redakcjaBB