Liczy się pomysł

O pasji i chęci tworzenia. O sposobach sprawnej realizacji swoich celów. O tym, jak czerpać z doświadczenia innych, przy okazji zdobywając własne. O tym, jak być przedsiębiorczym. O „filozofii start-upów” z Wojciechem Bachtą. 

 Uber i produkcja krówek

Jest dyrektorem oddziału firmy programistycznej Da Vinci Studio oraz jednym z założycieli Fundacji Start-Up Podbeskidzie. Mentor Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości. Specjalista ds. zarządzania projektami. Po godzinach zagorzały fan sportu. Z uśmiechem określa siebie, jako „zdrowego pracoholika”. Świat Bussines Startups nie ma dla niego tajemnic. Zatem, czym są start-upy?

Wojtek określa je jako projekty, które na podstawie danej technologii (często innowacyjnej a zarazem ryzykownej), mają za zadanie dostarczyć coś nowego na rynek. Cechuje je duża skalowalność. Co to oznacza? Mój rozmówca przytacza taki przykład: – Wyobraź sobie, że masz pomysł, na konkretny produkt… Weźmy przykład Ubera. Wdrażasz pomysł, przygotowujesz aplikację, poddajesz ją testom, a później analizujesz wyniki. Okazuje się, że program działa tak, jak sobie to wyobrażałaś, a ludziom twój pomysł się spodobał. W tym momencie możesz łatwo wejść na kolejny rynek – do nowego miasta czy państwa. Porównując to np. do produkcji krówek, jeśli chciałabyś zwiększyć zasięg o nowe państwo, to musiałabyś wyraźnie zwiększyć produkcję. Oznacza to spory wzrost kosztów. W przypadku nowych technologii i start-upów, koszty nie rosną liniowo ze wzrostem sprzedaży. – Wojtek uważa, że właśnie m.in. Uber jest przykładem dobrze zrealizowanego start-upu.

Dzięki zastosowaniu aplikacji mobilnej i Google Maps usługi transportu miejskiego są świadczone na całkiem nowym poziomie. – Mamy pewność, że dostaniemy się do miejsca docelowego optymalną trasą, nie musimy martwić się o pieniądze, wiemy dokładnie ile czasu będziemy czekać na taksówkę i gdzie po nas podjedzie. Jest masa zalet, które pojawiły się właśnie dzięki wykorzystaniu nowych technologii. – tłumaczy.

Zastosowanie nowatorskich pomysłów technologicznych w kreowaniu swojego biznesu wydaje się mieć zbawienny wpływ na jego rozwój. Jest też jednak druga strona medalu. – Kwintesencją star-upów jest innowacja. Z jednej strony pozwala ona osiągać duże przychody, ale z drugiej jest ogromnym ryzykiem. Nie bez powodu ponad 90% startupów upada. – dodaje.

„Polacy nie gęsi…”

Wojtek uważa, że rozwijanie branży start-upowej jest bardzo ważne z gospodarczego punktu widzenia. – Gospodarka światowa idzie w kierunku innowacji – coraz mniejszą rolę odgrywają zasoby ludzkie w prostych operacjach podczas produkcji. Kluczowe znaczenie będą miały działy automatyzacji, robotyzacji. W Polsce dzieje się bardzo wiele w związku ze start-upami. Jest wsparcie inwestorów, funduszy krajowych i samorządów, aby ta branża mogła się rozwijać i abyśmy mieli (idąc, za przykładem Izraela, USA, czy Niemiec), jak najwięcej zdolnych star-upowców.

Za przykłady polskich start-upów godnych uwagi, wspomina firmę Live Chat oraz Brand24 z Wrocławia. Przywołuje również przykłady z rodzimego podwórka. – Na Podbeskidziu mamy ciekawe startupy i projekty. Na przykład WhitePress, który jest w pełni rozwijany w Bielsku-Białej. Albo startup Quotiss, związany z wyceną frachtów w transporcie morskim, odnoszący sukcesy zagranicą, a realizowany w Bielsku-Białej. Został dostrzeżony w konkursie „TechStars” w Berlinie, a w marcu tego roku znalazł się w zestawieniu 10 najbardziej obiecujących polskich startupów. Był zaprezentowany w Pałacu Prezydenckim przed Prezydentem Andrzejem Dudą.

Zapytany przeze mnie o ogólną sytuację start-upów na Śląsku, odpowiada bardzo entuzjastycznie. – Jesteśmy niezwykle przedsiębiorczym województwem. Jest bardzo dużo firm, z którymi możemy nawiązywać współpracę, a przy tym weryfikować nowe pomysły i produkty, testować je, czy czerpać wiedzę od specjalistów. – Podkreśla, że potencjał ten dostrzegają także władze województwa.

Jego zdaniem Bielsko-Biała ma niesamowicie rozwiniętą przedsiębiorczość (wiele parametrów o tym świadczy, choćby ilość firm na 1000 mieszkańców). Mimo to odczuwa ciągły niedosyt. – Musimy pamiętać, że start-upy są stosunkowo nowym trendem w Polsce i możemy o nich mówić w odniesieniu do 4-5 lat wstecz. Mam wrażenie, że w porównaniu do Wrocławia, Krakowa, czy Warszawy, ten start-upowy moment został troszeczkę przespany. Dlatego właśnie działamy my, ale i szereg organizacji i instytucji na Śląsku. Wspólnie mamy jeden cel: by startupowcy ze Śląska mogli myśleć o podbijaniu świata. – tłumaczy.

Pomysł, ludzie i dobre zarządzanie

– Jak określiłbym początki naszego projektu Start-up Podbeskidzie? Byliśmy po prostu grupą zapaleńców, którzy w coś wierzą i którzy chcą coś zdziałać. – mówi z uśmiechem. – I tak od dwóch lat. Zespół obecnie to 7 osób: Tomasz Pasko, Dariusz Luber, Aneta Mikłusiak, Klaudia Wilusz, Levon Yemenjyan, Bartek Pasierbek i ja. Każda osoba ma własny projekt i jest za niego odpowiedzialna. Bez nich, to nie miałoby prawa zaistnieć! Szacunek dla nich, że chcą działać i poświęcają na to swój czas, bo żadne z nas nie dostaje za to wynagrodzenia. To jest stricte działanie pro publico bono i robimy to z myślą, że naprawdę możemy stworzyć coś dobrego. – dodaje.

Pierwsze założenia rodzącej się fundacji dotyczyły pomocy bielsko-bialskim przedsiębiorcom i osobom, które chcą założyć swój biznes. Początkowo chodziło jedynie o wymianę wiedzy i kontaktów osób zainteresowanych. – Projekt polegał na organizacji regularnych spotkań miesiąc w miesiąc. Były to prelekcje połączone z networkingiem. Cały czas uczyliśmy się, modyfikowaliśmy tematy, sposoby ich omawiania. W końcu doszliśmy do takiego modelu, który przyciąga określoną ilość osób. I tak na niektóre eventy zaczęło przychodzić nawet po 100 osób! Naszym zadaniem jest uświadamianie i pokazywanie różnych dróg działania, bo decyzje każdy podejmuje samodzielnie. – tłumaczy.

Wojtek mocno podkreśla, że wszystkie organizowane działania zawsze były darmowe. – Wierzyłem, że jesteśmy w stanie stworzyć jakościowe spotkania, nie oczekując, że uczestnicy będą musieli za nie zapłacić. Na tym strasznie nam zawsze zależało. Żadne z naszych wydarzeń nie było płatne i chcę, aby tak zostało. – dodaje.

W lokalnym środowisku, Fundacja współpracuje m.in. z kołem informatycznym RESET na Akademii Techniczno-Humanistycznej, Biurem Karier, Agencją Rozwoju Regionalnego, TS Podbeskidzie, Startup Poland, magazynem dla młodych ludzi redakcjaBB i kilkoma innymi organizacjami. – Bardzo istotnym elementem naszego działania jest budowanie „sieci kontaktów i organizacji”. Pomagając sobie nawzajem, wspomagamy kogoś innego – to jest szalenie ważne. Cieszę się, że po tych dwóch latach udało nam się tak wiele zbudować, ale oczywiście to dopiero początek.

Pomimo tylko dwuletniej działalności, Fundacja może pochwalić się nagrodą Prezydenta Miasta Bielska-Białej w kategorii „Firma roku 2017”. – Nasze działania znajdują się na styku trzech obszarów: firm, instytucji publicznych i organizacji pozarządowych (fundacji, stowarzyszeń. I nagle okazuje się, że dostajemy nagrodę z najbardziej wymagającego obszaru. To naprawdę był przełomowy moment i niesamowite wyróżnienie dla fundacji. A apetyt rośnie w miarę jedzenia… – podkreśla.

Zapytałam, jak widzi rozwój swoich działań za 5-10 lat. – Wiesz co, nie byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, odkąd założyłem firmę i tego pytania nie słyszałem od tamtego czasu (śmiech). Chciałbym, żeby za 5 lat fundacja była na tyle prężną organizacją, aby na Śląsku działały przede wszystkim start-upy o realnych i globalnych aspiracjach. To jest moja wizja. Wiem, że jest bardzo ambitna, ale wiem też, że jest możliwa do zrealizowania. Start-up może powstać wszędzie i może dotyczyć wszystkiego. Pieniądze są najmniej istotne w tej układance. Liczy się pomysł, ludzie, którzy chcą robić coś więcej, a później dobre kierowanie tym zespołem. Jeśli posiada się te trzy elementy i są one silnie rozwijane, można osiągnąć naprawdę wiele. – odpowiada.

Zdjęcia: StartUp Podbeskidzie
Korekta: redakcjaBB