Duch Dychy

Byłam zmęczona, roztrzęsiona i blada. Zaczęłam biegać, żeby zmierzyć się z myślami, oczyścić umysł i znaleźć natchnienie do codziennej pracy. W końcu razem z Dawidem spędzaliśmy wieczory, ścierając sportowe buty i ciężko pracując nad formą oraz wytrzymałością. Chcieliśmy wspiąć się wyżej – ścieżki dla biegaczy zaprowadziły nas aż do centrum Bielska-Białej.

Mery: 30 września odbyła się pierwsza edycja biegu charytatywnego Bielska Dycha. Jako zawodnicy musieliśmy zmierzyć się z dziesięciokilometrową trasą ciągnącą się przez główne ulice miasta. Widziałam, jak dziesiątki rozgrzanych i ożywionych ludzi przygotowują się do startu, mając na uwadze ideę pomocy dzieciom.

Ruszyliśmy! Nie boję się podejmować dużych wyzwań, co nie oznacza, że nie było mi ciężko. Pomimo pracy włożonej w przygotowanie do biegu, moje ciało czasami się poddaje. Kiedy zaczynałam uprawiać sport, nie podejrzewałam, że uda mi się zdziałać tak wiele – poprawiłam swoją kondycję, oczyściłam umysł i nauczyłam się pracować nad moim ciałem i jego wytrzymałością.

Nigdy nie przyjrzałam się tak dobrze bielskiej architekturze jak wtedy, kiedy to brałam głębokie oddechy i nieustannie brnęłam do przodu!

Przeglądając recenzje wydarzenia na Facebooku wiem, że się nie myliłam. Trafiam na komentarze napisane w duchu takiej radości, na jaką natknęliśmy się podczas wydarzenia. Zawodnicy wypowiadają się w samych superlatywach o atmosferze, organizacji i trasie. Trudno się z nimi nie zgodzić!

Dawid: To niesamowite być wśród ludzi, którzy są tak samo podnieceni i podekscytowani, jak Ty. Patrzyłem w niebo, spoglądałem na kamienice, widziałem szczere uśmiechy zawodników i myślałem o tym, że to sport przynosi mi oczyszczenie. Ludzie dookoła mnie, z pewnością wyczerpani, nie ustępowali na drodze do mety, trwali w zamiarze pomocy innym. Uwielbiam chodzić w miejsca, gdzie czeka na mnie szczere szczęście płynące od tych, którzy robią to, co kochają i są w tym wytrwali. Bieg charytatywny znaczył dla mnie wiele nie tylko dlatego, że to dobra okazja, aby wesprzeć innych. Od paru miesięcy biegam z Mery. To dla nas ważne, aby nie stać w miejscu. Chcemy się rozwijać i takie wydarzenia, jak Bielska Dycha traktujemy jako egzaminy, do których przygotowujemy się trenując i dbając o wytrzymałość, a przede wszystkim – systematyczność.

Ujęła mnie atmosfera, jaką stworzyli wszyscy uczestnicy i ich rodziny. Uśmiech nie schodził z naszych twarzy mimo wyczerpania i obolałych mięśni.

Wiem, że nie tylko my czuliśmy ten ogień. Jestem pewien, że nawet jeśli towarzyszą nam obawy związane z zapisaniem się na pierwsze zawody – warto. Warto pomagać. Warto spotkać ludzi, którzy, tak jak Ty, dają z siebie wszystko. Warto spędzić dobry dzień, robiąc dobre rzeczy, pokonując siebie, podejmując wyzwanie i ciesząc się osobistym zwycięstwem.

Mamy nadzieję, że zobaczymy się ponownie za rok!

Edycja i korekta: Aleksandra Dębińska
Zdjęcia: Mery Pilarczyk, Dawid Szulkin