Istne szaleństwo
Co oko zobaczyło?
Na Małej Scenie Teatru Polskiego zyskaliśmy możliwość zobaczenia fragmentów dwóch scen spektaklu. Z obu możemy wyciągnąć jeden wniosek. Realizatorom spektaklu zależy na niestandardowej formie, budowanej na przeróżne sposoby, łącząc ze sobą muzykę, dynamiczny ruch i słowo. Z pokazanych nam epizodów wybrzmiewa również szybkie tempo, dzięki któremu wczuwamy się w sytuacje pędzących przez życie bohaterów, którzy w tym pędzie zderzają się ze ścianą rzeczywistości. Obie sceny bardzo szybko wprowadziły nas w klimat spektaklu. Atmosfera małej sceny, której realia usadawiają nas tuż przed aktorami, barwne stroje, dobre tempo i duża rytmika to cechy, które zdecydowanie działają na korzyść klimatu. Jako całość wszystko to może wydawać się nieco chaotyczne, nieco przerysowane, ale tacy też są bohaterowie spektaklu, którzy sobą taką formę jak najbardziej usprawiedliwiają. Taki, a nie inny wybór tłumaczy również Iga Sylwestrzak (autorka kostiumów) w słowach: „Stroje, a w szczególności suknia, w której wystąpiła Oriana, są świadomym kiczem. Jest to nawiązanie do komedii romantycznych z lat 90. Starałam się, by suknia była przerysowana, żeby stanik wystawał, a w końcu by buty i rajstopy nie pasowały do całości. Celem było ukazanie roztargnienia Heleny i chaosu wokół niej”.
Co ucho usłyszało?
Po zobaczeniu namiastki tego, czego możemy spodziewać się na scenie, podążyliśmy na konferencję prasową, podczas której pozyskaliśmy ciekawe informacje zarówno na temat spektaklu, jak i przyszłej działalności Teatru. Przede wszystkim dowiedzieliśmy się co nieco o nowym cyklu prowadzonym przez Teatr Polski, czyli „Offroadzie”, który omawiana przez nas premiera inauguruje, a który obejmował będzie jeszcze dwie inne realizacje.
Irena Świtalska dokładnie omówiła wszystkie zmiany, jakie mają się pojawić w najbliższym czasie: „Jest to druga premiera w tym sezonie i tym właśnie spektaklem otwieramy nowy cykl, który nazwaliśmy „Off-Road’em”, a który będzie funkcjonował w głównym repertuarze, niejako na jego obrzeżach — jednak równie intensywnie. Oprócz „Szaleństwa…” planujemy jeszcze dwie realizacje Off-Road’owe w tym sezonie. Pierwszą z nich będzie monodram o Kalinie Jędrusik, który powstał z pomysłu Wiktorii Węgrzyn. Warto tu podkreślić, że spektakle Off-Road’owe w większości powstały właśnie na bazie pomysłu aktorów bielskiego Teatru. Trzecią realizacją tego sezonu będzie komedia małżeńska „Seks dla opornych” w wykonaniu państwa Sawickich”.
W kwestii „Szaleństwa Nocy Letniej” realizatorzy i aktorzy odpowiedzieli również na liczne pytania. Dowiedzieliśmy się, że twórcy chcą utrzymać spektakl w konwencji raczej komediowej, lecz niosącej za sobą pewną myśl, pytanie o nas samych. O to, czy podążamy w życiu właściwą ścieżką i czy nie marnujemy danego nam na Ziemi czasu. Oriana Soika, w spektaklu grająca Helenę na pytanie o dydaktyczną część spektaklu odpowiedziała: „Musieliśmy też uważać, by forma nie przykryła problemu i treści, która w gruncie rzeczy jest ważna i wcale nie komediowa. To są poważne historie ubrane w konwencję komedii romantycznej”. Mateusz Wojtasiński, w „Szaleństwie…” grający Boba, na to samo pytanie odpowiedział w podobny sposób: „Historia jest opowiedziana językiem komiksowym, chwilami groteskowym, ale język nie świadczy o treści. Wydaje mi się, że w tym przypadku niesiemy bardzo sentymentalny przekaz”.
Z tych wypowiedzi aktorów możemy wnioskować, że twórcy chcą przedstawić spektakl dla każdego. Zarówno dla tych, którzy w teatrze szukali będą śmiechu i odskoczni, jak i tych, którzy chcą trochę porozmyślać nad egzystencjalnymi problemami swojego życia.
Rys bohaterów i ich historii
Bohaterami są 35-latkowie Bob i Helena. Jest to spotkanie dwóch światów. Zamkniętej w klatce swojej pracy prawniczki Heleny i drobnego gangstera z problemami — Boba. To orzeźwiające połączenie daje nam ciekawe spojrzenie z boku na pytania i problemy, przed którymi prędzej czy później staje każdy z nas.
„To jest neverending story. My tylko staramy się w lekki sposób opowiedzieć o tym, jak każdy, kto urodził się lub dopiero się urodzi, przechodzi przez to samo, zadaje sobie te same pytania. Aż w końcu uświadamia sobie, że być może teraz jest moment, by coś zmienić”. Podsumował reżyser – Witold Mazurkiewicz.
Naszym zdaniem zdecydowanie warto zobaczyć ten spektakl, który jest zupełnie nowatorskim rodzajem formy w repertuarze Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Z tego, co mogliśmy już zakosztować, zapowiada się bardzo ciekawe i specyficzne dzieło, którego zobaczenia z pewnością nie pożałujemy.
Edycja i korekta: Dorota Łaski
Zdjęcia: Martyna Szura