Hurry up! Czyli w escape roomie spiesz się powoli
Słyszeliście o „Hurry up” – pierwszym escape roomie w Bielsku-Białej? Jeśli nie, musicie nadrobić zaległości. redakcjaBB już tam była. Ciekawi naszych wrażeń? Czytajcie dalej!
Przepis na piątkowy wieczór?
Zamknąć szóstkę młodych ludzi w pokoju i schować im klucz. W czasie naszej przygody w „Hurry Up”, pierwszym escape roomie w Bielsku-Białej, zwiedziliśmy większość stolic europejskich i zagraliśmy w bule, po to, by i tak skończyć na matematyce. Piątkowicze łączcie się. Wymagana umiejętność obsługi niemieckiej maszyny do pisania. O co chodzi? O nowy sposób na rozrywkę. W pokoju ukryte są liczne zagadki, których rozwiązanie zaprowadzi nas do wyjścia. Jednak znalezienie tych rozwiązań wymaga nieszablonowego myślenia, umiejętności dedukcji (coś dla fanów Sherlocka Holmesa) i przede wszystkim współpracy. Godzina pełna gimnastyki ciała i umysłu, łamania szyfrów i mierzenia się z zagadkami, łączenia poszlak, a wreszcie satysfakcja ze zwycięstwa z czasem. „Hurry Up” oferuje zupełnie nowy, a zarazem genialny rodzaj rozrywki. Nie mam wątpliwości, że przyjmie się w naszym mieście i szybko zyska popularność, stając się jednym z naszych ulubionych sposobów spędzania piątkowych wieczorów.
Watsonie, podsumujmy naszą sytuację. – Jesteśmy w zabytkowej kamienicy, na trzecim piętrze, zamknięci w pokoju. Na moje oko trzy na pięć metrów kwadratowych. – Coś jeszcze? – Na biurku leży instrukcja… Mamy tylko godzinę, aby wydostać się z tego pokoju! – Godzina mówisz… Na co więc czekamy, drogi Watsonie?!
Fantastycznie jest w końcu poczuć, że wrodzona mania grzebania i przebierania w rzeczach, najlepiej cudzych, w końcu się do czegoś przydała. Gdzie? W Hurry up! przez godzinę mogłam się wykazać niczym Sherlock Holmes w spódnicy! Mogłam zademonstrować siłę dedukcji i kreatywnego, nieszablonowego myślenia, chociaż, mówię to ze wstydem, dość mocno poległam. A raczej polegliśmy, bowiem zawiodła praca zespołowa. Ale na następny raz jesteśmy już przygotowani i na pewno pobijemy rekord! Już nie mogę się doczekać poszukiwań w kolejnym pokoju.
– Sherlocku… Gdz-gdzie my właściwie jesteśmy? – Wnioskując z wszystkich pozostawionych poszlak, znajdujemy się w Bielsku-Białej, na ulicy Sikorskiego, w zabytkowej kamienicy, na trzecim piętrze, zamknięci w pokoju. Na moje oko trzy na pięć metrów kwadratowych. – A coś, co jest rzeczywiście ważne? – No tak, zapomniałem, że nie lubisz, gdy to robię. Wracając, na biurku pozostawiono instrukcję… Mamy tylko godzinę, aby wydostać się z tego pokoju. – A jakieś wskazówki? – Jedynie taka, że mamy myśleć nieszablonowo. Oraz to, że podano rekord. Może go pobijemy, drogi Watsonie?
Kamila Chrobak (Katsu) Więcej na hurry-up.pl Korekta: Ewa Kuchta