Ludzie Bielska-Białej

Gdybyśmy jako artyści nie słuchali się nawzajem i nie kłócili, tak naprawdę stalibyśmy w miejscu, nie widząc własnych błędów. Te spory nie wpływają jednak  negatywnie na nasze małżeństwo, przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi i przebywając ze sobą 24h na dobę, wypracowaliśmy pewne mechanizmy, żeby się nawzajem nie pozjadać. Wszystko to przepracowaliśmy i teraz świetnie ze sobą funkcjonujemy, myślę, że spokojnie będziemy już mogli funkcjonować w zgodzie do końca. Także, najlepszą receptą, jest to, aby się lubić, znajdować wspólne pasje i siebie nawzajem.

Dlaczego zajmujecie się fotografią?

Kasia: Przede wszystkim to nasza pasja. Zaczęłam się pasjonować fotografią mając 15 lat, wówczas dostałam od mojego taty pierwszy analogowy aparat. Na wakacjach zrobiłam kuzynce zdjęcia i pojechałyśmy te zdjęcia wywołać, u jakichś panów, w jakiejś wiosce, w zakładzie fotograficznym. Bardzo te moje zdjęcia pochwalił i… od tego się zaczęło. Wówczas tak naprawdę uwierzyłam w to, że robię fajne zdjęcia, no i tak naprawdę wtedy zaczęłam się uczyć najpierw przy jakimś studiu fotografii — oczywiście wszystko analogowo. Sama wywoływałam te zdjęcia, a potem poszłam na studia na ASP, gdzie również studiowałam fotografię. No i tak ta przygoda trwa już 25 lat. Przeszliśmy przez wszystkie możliwe techniki fotograficzne. Osobiście od początku specjalizuję się w portrecie i w tej chwili również konsekwentnie to kontynuuje.

Irek: Swoją pierwszą kliszę wywołałem w roku 1985, pamiętam jak dziś. Stwierdziłem, że to magia i ta fotografia jakoś cały czas była w moim życiu, mimo że moje studia były niezwiązane z fotografią. W momencie, w którym zaczęła się era internetu, zwiększyły się też możliwości, jeżeli chodzi o kontakty z różnymi ludźmi z branży fotograficznej, jak i możliwości zarabiania na sprzedaży tego sprzętu. Poprzez pasje poznałem swoją żonę i spotkaliśmy się na jednym z takich portali. Na początku uczestniczyliśmy w redagowaniu kilku numerów specjalistycznych pism dla PC World Computer, który ukazywał się wtedy jako miesięcznik “Cyber” i do dzisiaj jako wydania specjalne PC World Computer. Stwierdziliśmy jednak, że praca w korporacji nie jest dla nas specjalnie interesująca, więc chcieliśmy się zająć fotografią. Było to w latach 90. (1992), kiedy nie było to jeszcze tak popularne, więc postanowiliśmy kontynuować to również zawodowo. Robiliśmy zdjęcia i dalej z resztą robimy oraz jako że się na tym znamy, sprzedajemy sprzęt łącząc pasje fotografowania z możliwością zarobku. Wówczas sprzęt był bardzo drogi i niedostępny, a byli ludzie, którzy chcieli go kupić, lecz nie mieli gdzie.

Kasia: Zaczęło się na targach fotograficznych, gdzie po wystawieniu się zaproponował nam współpracę Olympus. Dało nam to kopa, ponieważ to wielka firma, która dała nam motywacje i możliwość sprzedaży przez internet na coraz większą skalę.

Wspomniałeś wcześniej o drugim końcu Polski, skąd w takim razie jesteście?

Irek: Ja jestem z Bielska.

Kasia: Ja jestem z Sopotu i jak się poznaliśmy to na 20 lat mąż przyjechał do Trójmiasta i tam rozpoczęliśmy swój biznes. Po tych 20 latach postanowiliśmy, że przyjedziemy tutaj.

Jak się poznaliście, w obliczu takich odległości?

Kasia: Choć nie było to wtedy jeszcze rozpowszechnione, poznaliśmy się w internecie. Dostałam do obejrzenia zaprojektowaną przez Irka stronę www. Napisałam, że bardzo mi się podoba, po czym zaczęliśmy ze sobą korespondować. Tak się poznaliśmy i po kilku miesiącach postanowiliśmy się spotkać i tak to się zadziało.

Jak znaleźliście się w Bielsku?

Irek: W Bielsku znaleźliśmy się z kilku powodów. Przede wszystkim jest to dobre miejsce osadzone biznesowo, ponieważ wszędzie jest stąd blisko. Pomimo tego, co się mówi, że centrum Polski to Warszawa, uważam, że centrum tej części Europy stanowią właśnie okolice Bielska dlatego, że stąd jest bardzo blisko do wielu stolic europejskich np. do Pragi, czy do Wiednia. Dla nas i dla naszego klienta jest to lokalizacja bardzo dobra. Tym bardziej że dzięki UE możemy bez ograniczeń przeprowadzać transakcje zagraniczne. Dzięki lokalizacji mamy klientów z innych krajów, nawet takich jak Rumunia, co na drugim końcu Polski nie było możliwe i ograniczało możliwości naszego rozwoju osobistego jako fotografowie. Bielsko samo w sobie nie jest dla nas dużym rynkiem, ale tak jak wspomniałem, to doskonałe miejsce dla naszej działalności. Bazujemy na naszych stałych klientach rozsianych po całej Polsce i Europie, a lokalizacja nam w tym pomaga.

Jak wygląda wasza codzienna praca i współpraca między wami?

Kasia: Dzielimy się obowiązkami, Ireneusz jest bardziej techniczny, w związku z czym zajmuje się sprzętem, oświetleniem, wykonuje zdjęcia oraz zajmuje się postprodukcją. Ja natomiast oprócz tego, że wykonuję zdjęcia i też zajmuje się postprodukcją, zajmuje się aranżacją całej sesji począwszy od wyboru jej tematu, przez kontakt z całym zespołem, czyli wizażystkami, modelkami, umówieniem terminów oraz omówieniem wszystkich niezbędnych szczegółów. Często również sama zajmuje się przygotowaniem stylizacji. Posiadam dyplom z wizażu więc często, jeżeli nie uda się umówić z wizażystką, również się tym zajmuje. Można stwierdzić, że moim zadaniem jest organizacja. Jestem jakby reżyserką oraz wykonawczynią wszystkich szczegółów tworzących obraz całej sesji.

Irek: Należy dodać, że praca fotografa to w 95% właśnie praca organizacyjna. Często wiele godzin pracy poprzedza tak naprawdę 5 minut rzeczywistego robienia zdjęć. Zdjęcie jest, można by rzec, efektem ubocznym bardzo skomplikowanego procesu, który gwarantuje to, że będzie ono warte pieniędzy i zaangażowania.

Skąd czerpiecie inspiracje do waszej pracy?

Irek: Inspiracje są bardzo różne, mogą wypływać nawet z miejsca, w którym się obecnie znajdujemy. Lubimy eksplorować nasza najbliższą okolicę. Czasami wsiadamy w auto, widzimy starą chatę i od razu rozmyślamy, że można, by tam zrobić jakąś sesje etno. Potem w internecie, na przykład na Pintereście, wyszukujemy za pomocą słów kluczy inspiracje i próbujemy ułożyć z nich swoją bajkę i właśnie w ten sposób powstaje jakaś praca.

Kasia: To oczywiście tylko przykład, ponieważ Ireneusz bardzo lubi plenery, natomiast ja bardziej preferuję pracę w studiu i skupienie się na twórczości charekteryzatorsko-makijażowej, a inspiracje jestem w stanie znajdować nawet w marketach Obi, czy Castoramie. Wystarczy tylko wejść już w ten tryb poszukiwania.

W jaki sposób małżeństwo wpływa na waszą pracę?

Kasia: Jako że jesteśmy małżeństwem już prawie od 20 lat, to jeżeli już mielibyśmy się o cos spierać i kłócić to miejmy nadzieje, że mamy to już za sobą. Przez te lata nauczyliśmy się ze sobą współpracować, aczkolwiek jak najbardziej różnią nas, chociażby gusta. Jako kobieta mam zupełnie inną wrażliwość i Irek jako facet ma zupełnie inną wrażliwość, więc często nie podobają się nam interpretacje tej drugiej osoby, lecz umiemy słuchać się nawzajem, równocześnie broniąc swojej wizji. Ponieważ jesteśmy indywidualnościami i to, w jaki sposób postrzegamy świat i fotografie jest indywidualne, druga osoba nie może narzucić nam swojego gustu.

Irek: Gdybyśmy jako artyści nie słuchali się nawzajem i nie kłócili, tak naprawdę stalibyśmy w miejscu, nie widząc własnych błędów. Te spory nie wpływają jednak jakkolwiek negatywnie na nasze małżeństwo, ponieważ przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi i przebywając ze sobą 24h na dobę, wypracowaliśmy pewne mechanizmy, żeby się nawzajem nie pozjadać, a najlepszym takim mechanizmem jest właśnie przyjaźń dzięki, której te różnice rozumiemy i akceptujemy. Wszystko to już zdążyliśmy przepracować i po takim okresie świetnie ze sobą funkcjonujemy. Myślę, że w obliczu tego spokojnie będziemy już mogli funkcjonować do końca i tego życzę każdemu. Także odpowiadając na pytanie, najlepszą receptą jest to, aby się nawzajem lubić, szanować, znajdować wspólne pasje i siebie nawzajem.

Gdy zastanawiałem się nad pytaniami do naszego wywiadu, przechodząc obok waszego studia, zwróciłem uwagę na dość nieszablonowe witryny, całe w kwiatach. Większość firm takiego typu jak wasza na witrynach stara się pokazać swoje prace lub ofertę sprzętową. Czy ma to związek z waszymi pasjami, czy kryje się w tym jakiś ukryty cel?

Irek: Tak, kwiaty są moją pasją. Mam totalną korbę na punkcie hodowania wszelkiego rodzaju roślin, a głównie drzewek bonsai, które niestety o tej porze roku zimują w ogrodzie i nie mogę ich pokazać, natomiast zwykle przynajmniej kilka z nich tutaj stoi.

Kasia: Poza tym nie chcemy jakoś specjalnie obnosić się ze sprzętem. Po pierwsze taka wystawa nie jest dobra do warunków naszego miasta, gdzie rzadko zdarza się, by ktoś wstępował do nas z ulicy, a po drugie sprzedajemy sprzęt wysokiej wartości i nie chcemy odsłaniać go na ewentualne kradzieże i do takiego odgrodzenia świetnie nadają się właśnie nasze rośliny, które tworzą tu także pewną kameralność odgradzając nas od ulicy.

Co do waszych pasji to w trakcie wywiadu zauważyłem także, że macie tatuaże, czy łączą się jakoś z waszymi innymi zainteresowaniami?

Irek: Tak, ja mam na przykład tatuaż, na którym jedni widzą głośnik, drudzy widzą pralkę, a jest to po prostu aparat roley flex dwuobiektywowy. Mamy trzy koty dlatego je również sobie wytatuowałem, mam nagą kobietę, ponieważ lubię nagie kobiety, a jest ona obrośnięta kwiatami, które są moją pasją. Druga siedzi na kotwicy, ponieważ mieszkałem Trójmieście przez długi czas, a jest ona w stylu pinup, ponieważ jest to nasz ulubiony styl i temat w fotografii. Na dole tego wszystkiego jest anioł śmierci, bo po prostu mi się podoba.

Kasia: Uważamy, że najlepsze w związku są wspólne pasje dlatego, ilekroć któreś z nas zaczynało się czymś interesować to drugie też tą zajawkę łapało i prędzej czy później dołączało. Tak też było z tatuażami. Wykonałam pierwszy tatuaż i chwile później dołączył Irek. Robiliśmy je u jednego wybranego tatuatora w Trójmieście, któremu wciąż jesteśmy wierni i chyba nie oddalibyśmy naszej skóry nikomu innemu. Jest to również artysta, trzeba mieć z nim dobry kontakt i podobny gust, dlatego razem z naszym tatuatorem i przyjacielem Wojtkiem wspólnie tworzyliśmy i omawialiśmy projekty, bo przecież nasza skóra staje się dla niego płótnem i obydwie strony muszą być z tego co na nim jest zadowolone.

Serdecznie dziękuję za wywiad. Było to dla mnie bardzo ciekawe i inspirujące. Cieszę się, że na was trafiłem i myślę, że to samo powiedzą nasi czytelnicy. 

Zdjęcie: Krystian Sekut
Edycja i korekta: Dorota Łaski