Szukam pozytywów

„Czasem nie trzeba robić bardzo wiele, by komuś pomóc. Trzeba dać drugiej osobie okazję do dostrzeżenia swojej wartości w naszych oczach” – mówi Jasiek Mela. 

Alekandra Suchońska

Jan Mela — ur. w 1988 w Gdańsku. Podróżnik i działacz społeczny. Założyciel fundacji „Poza horyzonty”, laureat nagrody „Człowiek bez barier”, współautor programu podróżniczego „Między biegunami” i ambasador krakowskich Światowych Dni Młodzieży. Jako najmłodszy w historii zdobył oba bieguny w ciągu jednego roku. W wyniku wypadku stracił lewe podudzie i prawe przedramię, kiedy miał 14 lat. W 2011 roku powstał o nim film „Mój biegun”.

 


Czym dla Ciebie jest życie?

Życie jest radością i sensem każdego doświadczenia. Taką mozaiką różnych barw – czasem trudnych, ale zawsze ważnych.

 

Jakie są Twoje marzenia?

Już trochę przejadły mi się marzenia o hiperdalekich podróżach i zdobywaniu czegokolwiek. Teraz najbardziej mi się marzy to, żeby mieć swoje miejsce na ziemi, do którego warto wracać, i małą garstkę ludzi, ale takich naprawdę bliskich. Nie miliony znajomych, lecz kilkoro przyjaciół.

 

Spadło na Ciebie wiele nieszczęść, przeciwności. Jak sobie poradziłeś z wypadkiem, amputacją, pożarem domu, stratą brata?

Sam niewiele bym zdziałał, ale życie nauczyło mnie zaufania. Do siebie i swoich możliwości, do innych ludzi i ich dobroci. I do Pana Boga – że niczego nie daje mi bez przyczyny. Bez tego wsparcia z pewnością bym sobie nie poradził.

 

Jak wspierać innych?

Przede wszystkim przez towarzyszenie im. Czasem nie trzeba robić bardzo wiele, by komuś pomóc. Trzeba dać drugiej osobie okazję do dostrzeżenia swojej wartości w naszych oczach.

 

Którą ze swoich podróży najlepiej wspominasz?

Szczerze mówiąc, więcej dla mnie znaczy wyprawa autostopem przez Norwegię, którą musiałem sam zorganizować i zadbać o każdy krok, niż zdobywanie szczytów. Najtrudniejsza jest właśnie organizacja i logistyka.

To, co wypracujemy sobie sami, jest zawsze więcej warte i bardziej to doceniamy.

 

Co Cię denerwuje we współczesnym świecie?

To, że w mediach i wokół nas jest tak dużo propagandy, kłamstwa i wzajemnej nienawiści. Zamiast się jednak na tym skupiać, lepiej myśleć o sprawach, na które mamy jakiś wpływ. Inaczej marnujemy czas. Zamiast się denerwować, warto szukać pozytywów, a tych wokół nas nie brakuje.

 

Czyli kierujesz się pozytywnym myśleniem?

Uważam, że świat jest odbiciem tego, jak chcemy go widzieć.

Szukając złych rzeczy zawsze się ich doszukamy, ale to działa w dwie strony. Chyba lepiej jest widzieć dobro, co nie?

 

Skąd wziął się pomysł na założenie Fundacji ,,Poza horyzonty”? Jaki jest jej cel i dla kogo jest przeznaczona?

Po trudnych doświadczeniach dostałem wiele wsparcia od innych ludzi. Czuję, że w związku z tym powinienem też dać coś od siebie.

Dziś widzę, że pomaganie uzależnia i nadaje naszemu życiu dodatkowy sens.

Nasza fundacja specjalizuje się we wspieraniu osób po amputacjach, bo naturalnie jest to najbliższa nam grupa. Wszystko opiera się na zrozumieniu, towarzyszeniu w trudnych momentach życia i wspieraniu w walce z trudnościami.

 

Jak pomagać ludziom?

O sensownym pomaganiu można by napisać osoby artykuł.

Jak dotrzeć do drugiej osoby? Ilu ludzi na świecie, tyle dróg dojścia. A każda inna.

Nigdy nie można generalizować, bo łatwo kogoś błędnie ocenić i skrzywdzić. Myślę, że podstawą pomagania jest to, by podchodzić do drugiej osoby jak do równego sobie i zobaczyć w nim część siebie – nawet jeśli jest pijakiem, złodziejem, oszustem. Łatwo przy takich ludziach poczuć się lepszym, a to duży błąd.

 

Jak zobaczyć część siebie w osobie często tak nam odległej?

Nie mam na to żadnej recepty. Zawsze na początku jest najtrudniej. Potem, gdy odważymy się przemóc po raz pierwszy, to już za każdym kolejnym razem jest łatwiej. A odległość między naszymi życiami jest bardzo złudna.

 

Nie myślisz czasem, co by było, gdyby nie przydarzyło Ci się tyle nieszczęść? Czy uważasz, że były jednak po coś?

Nie marnuję czasu na rozkminy pt. „co by było, gdyby”. Zamiast tego wolę iść do przodu i wszelkie doświadczenia – nawet te najtrudniejsze – próbować przekuwać w dobro. Paradoksalnie, to właśnie te trudy najbardziej pomagają mi w mojej pracy.

 

Jak trudy mogą w czymś pomóc?

Moje doświadczenie mówi mi, że nie warto dzielić przeżyć na dobre i złe, tylko na lekkie i trudne. Niejednokrotnie to te trudne dużo więcej nas uczą. Gdy coś nam się nie uda w jeden sposób, uczymy się innych dróg, podejmowania kolejnych prób, walki. Innymi słowy – niepoddawania się.

Wywiad ukazał się w #07 magazynie redakcjaBB.

Tekst: Alekandra Suchońska
Korekta: Agnieszka Pietrzak
Zdjęcie: Klaudia Olszewska

Wywiad