Roast kierunkowy

Matury tuż, tuż, a razem z nimi ciężki kawałek chleba do zgryzienia dla tych, którzy planują kontynuować edukację na uczelniach wyższych – wybór kierunku. Brak inspiracji? Niech ten roast kierunkowy dobrze Cię ukierunkuje!

Wkoło chodzą maturzyści. 

Każdy studia już wybiera. 

A gdy babcia o to pyta, 

ja jej odpowiadam nieraz:

„Medycyna, babciu moja, 

to jest wielkie wciąż wkuwanie. 

Żaby kroją na zajęciach, 

bo sen zabrał im śniadanie. 

Za to lepiej ustawieni

są wariaci z nerwicami, 

psychologię więc studiują, 

bo wyleczyć się chcą sami. 

Dietetyka fit pozornie – 

tłusty czwartek co dzień z rana. 

Zaliczenie zaś dostają, 

robiąc dietę dla dziekana. 

Biotechnolodzy zaś tylko

zajmują akademiki, 

w zamian zaś klonują pączki 

dla dziekana dietetyki. 

Chemia za to jej studentom

bardzo może być pomocna, 

gdy do prania proszku braknie

pod koniec miesiąca.

No i myślą oni jeszcze, 

że wytworzą sobie złoto. 

A antropozoologia?

Babciu, słowo, nie wiem, co to.

Nerdów ma informatyka, 

patrząc zero-jedynkowo, 

co stworzyli z cyfr robota, 

by się uczyć żyć na nowo.

Ekonomia gra na giełdzie

i na Wall Street wykres śle. 

Lecz kto, babciu, chciałby uczyć

młodzież szkolną na PP? 

Zarządzanie próżno marzy

o fotelu kierownika. 

Może rządzić, co najwyżej, 

na zmywaku u Anglika. 

Prawo w księgach tonie całe.

Zna je każdy dres tej dzielni, 

by obronić bez przemocy

swe istnienie na uczelni. 

Zacny cyrk kulturoznawstwa

wciąż ekspertów wychowuje, 

z których większość w McDonaldzie 

frytek smak analizuje. 

Polonistyka wciąż podrzędna,

choć by chciała »wziąść« koronę. 

Nic dziwnego, że polskiego 

same Łęckie uczą w szkole. 

Na pedagogice do dzieci

cierpliwość mają wielką, 

ale dla obrony własnej 

ćwiczą także rzut ekierką.

Politolodzy pragną zmiany

i wciąż skarżą się urzędom. 

Kiedyś w komisjach wyborczych

ojczyźnie służyć będą. 

Japonistyka sumo stoi –

wrogiem filologia chińska. 

Wszyscy mają skośne oczy, 

gdy na obiad jest pekińska.

O aktorstwie warto wspomnieć, 

gdzie chcą zwać się artystami. 

W ich osądzie – znawców branży – 

każdy spektakl jest do bani. 

ASP w rynku głoduje, 

bo dzieł sprzedało niewiele. 

Aspołeczni od liceum – 

teczka wiernym przyjacielem.

Jeszcze, babciu, jest grafika. 

Mówią, zawód przyszłościowy, 

choć życiowym ich projektem

papier jest toaletowy. 

AWF-em się nie przejmuj. 

Tam sportowców WF rzucił

i się zdziwią, że nie liga, 

a na WF muszą wrócić”.

„Ojej, wnusiu, ciężka sprawa.

Studia to faktycznie bzdura. 

Choć my czasem narzekamy, 

lepsza już emerytura”.

Artykuł ukazał się w: https://redakcjabb.pl/magazyn/11-wiosna-lato-2020

Grafika: Paulina Orzeł