Recenzja „Przy naszej piosence”

Po romanse sięgam niezwykle rzadko, bo zwyczajnie nie trafiają w mój gust czytelniczy, zatem do książki autorstwa Klaudii Bianek byłam nastawiona z dużą dozą dystansu. Bałam się sztampowych bohaterów, zbyt dużej ilości schematów i generalnie romantycznej bajeczki, którą tak często spotykamy w tym gatunku. I w gruncie rzeczy wszystko to otrzymałam, a jednak nie mogę powiedzieć, żebym się rozczarowała. 

„Przy naszej piosence” jest powiązane z dwiema poprzednimi książkami Klaudii Bianek, ale łączą je tak naprawdę jedynie bohaterowie, którzy pojawiali się chwilowo na kartach poprzednich jej pozycji, jako postacie poboczne. Tutaj głównym bohaterem jest Antek – młody barista pracujący w bardzo dobrze prosperującej kawiarni. Cała historia zaczyna się, gdy w mało oczywistych okolicznościach poznaje on Kornelię – osiemnastolatkę, która wraz z młodszym bratem mieszka w najbardziej niebezpiecznej i patologicznej dzielnicy miasta, ledwo łącząc koniec z końcem. Nie będzie to raczej wielki spoiler, jeśli powiem, że między tą dwójką coś zaiskrzy. 

I tutaj właśnie zaczyna się lista „ale”, jakie mam do tej pozycji. 

Postać Antka jest w mojej opinii wykreowana dobrze, tak naprawdę do ideału mu niedaleko. Jest to wręcz bohater zbyt idealny – dobry, uczynny, hojny, pomocny… i przy tym mało realistyczny. Właściwie od samego początku cała książka ma charakter mocno wyidealizowany, zakrawający wręcz o bajkowy. Czyta się ją bardzo dobrze, płynnie i szybko, co jest jej zdecydowaną zaletą. Jednak im dłużej brnęłam w fabułę, tym bardziej miałam wrażenie, że czytam książkę wręcz utopijną, a więc mało realistyczną.

Klimat książki jest pozytywny, daje wiarę w ludzi, tylko… czy tylko o to powinno chodzić? 

I tu dochodzimy do kolejnej kwestii, czyli moim zdaniem nieco zmarnowany potencjał. Przede wszystkim mam tu na myśli wątek dzielnicy i ogółem środowiska, w którym żyje Kornelia. Jest to bez wątpienia temat ciężki, o którym powinno się mówić. Liczyłam na to, że autorka nieco bardziej zagłębi się w tamtą rzeczywistość, bardziej przedstawi ją czytelnikowi. Moje wątpliwości wzbudza też wątek brata Kornelii – Adriana. Jest to postać wykreowana moim zdaniem o wiele ciekawiej, niż główni bohaterowie. Zasługująca na więcej uwagi, niż otrzymała. 

Po przeczytaniu „Przy naszej piosence” miałam mieszane uczucia. Ciężko mi scharakteryzować, jacy są bohaterowie książki. Choć wiele ich cech powielonych jest w literaturze gatunku, nie byli sztampowi i zapałałam do nich sympatią. Pojawiały się schematy, ale moim zdaniem cała „otoczka” wokół nich była naprawdę przyjazna, a to duża zaleta. Tym bardziej biorąc poprawkę na fakt, że książka ta jest romansem, który jest chyba gatunkiem najbardziej bazującym na schematach ze wszystkich, obok kryminału. Nie jest to pozycja dla każdego, ale uważam, że jeśli ktoś znajduje przyjemność w czytaniu romansów, to jest jak najbardziej godna uwagi.

Korekta: M