Święta, święta, znowu święta

Codzienna szarość ustępuje blaskowi światełek, zwykłe stoiska zamieniają się stos choinek i ozdób do nich, a w radiu zamiast największych hitów tego lata zaczynają lecieć bożonarodzeniowe klasyki. Piękna choinka, wiele prezentów, czas spędzony z rodziną, święta jak z filmu. Czy naprawdę tak jest?

Niewygodne pytania

Jedzenie
Musisz wszystkiego skosztować; Musisz zjeść wszystko, co masz na talerzu; Jak nie zjesz, to nie będzie prezentów; Zjedz, tyle się przy tym napracowaliśmy – brzmi znajomo? Od zawsze głównym punktem obchodów wszelkich świąt jest jedzenie. Boże Narodzenie szczególnie jest z tego znane, w końcu dwanaście tradycyjnych potraw, barszcz z uszkami, pierogi, karp.

Co masz jednak zrobić, kiedy już nie możesz lub kiedy serwuje Ci się potrawę, której nie lubisz? Odpowiedź wydaje się prosta – grzecznie odmawiasz, przecież na pewno to zrozumieją. Tylko jak tu odmówić, gdy wszyscy patrzą na Ciebie z nadzieją? W zależności od tego czy ulegniesz presji, czy dalej będziesz stać przy swoim, rodzina będzie albo zadowolona, albo może powstać napięta atmosfera.

Wigilijne posiłki to zdecydowanie jeden z najszerszych tematów. Wśród nas pojawiają się też osoby, które lubią jeść i nie szczędzą sobie potraw na talerzu (szczerze wam zazdroszczę). W tym momencie na scenie pojawiają się złośliwe komentarze pt. a tobie to już chyba wystarczy?; jesteś pewny/a , że zjesz to wszystko?; no po świętach to siłownia jak nic. Niby takie zabawne uwagi, niby nic nieznaczące i wynikające z troski o Twoje zdrowie, a jednak później krążą po Twojej głowie.

Osobiście jestem pierwszym typem, który nigdy nie dojada, ale kilka moich znajomych spotkało się z takimi uwagami, niejednokrotnie doprowadzając ich do płaczu, bo w końcu sam nie wiedzieli, co mają robić: jak nie jesz, to jest źle, jak jesz, to też nie za dobrze. Tak więc postarajmy się nie komentować ilości jedzenia, które pojawiają się na talerzach naszych bliskich i sami nie zmuszajmy się do przekraczania naszych granic. Po prostu jedzmy tyle, ile chcemy i cieszmy się czasem spędzonym z rodziną.

Rozmowy o aspektach zawodowych/edukacyjnych
Bardzo często podczas spotkań z rodziną staramy się dowiedzieć jak najwięcej o tym, co wydarzyło się u nas od ostatniego spotkania. Jest to zrozumiałe, jednak niekiedy nawet nieświadomie wdzieramy się w strefę komfortu naszego rozmówcy. Przy wspólnym stole szczególnie powinniśmy się wystrzegać oceniania zawodowych bądź edukacyjnych poczynań naszych bliskich, w końcu nikt nie lubi dostawać komentarzy typu: dlaczego ta szkoła, a nie inna, przecież stać Cię na więcej lub jesteś pewny, że dasz radę sobie z tym projektem? Uważam, że to cię przerasta. Zamiast ostrych słów spróbujmy wykazać się empatią i okazać wsparcie naszym rozmówcom.

Co z osobami niewierzącymi?
W Polsce coraz więcej osób odchodzi od kościoła katolickiego. Jak podają statystyki, w ubiegłym roku w niedzielnej mszy uczestniczyło 36,9% wiernych, co jest wynikiem o 2% mniejszym niż w roku 2018. Możemy również doszukać się informacji o rosnącej liczbie nieochrzczonych dzieci i par żyjących bez sakramentu małżeństwa. Boże Narodzenie obchodzimy w różny sposób, bo stało się ono tradycją. Jeżeli podczas świąt spotykamy się z osobami, które są niewierzące lub sami nie wierzymy, powinniśmy okazać empatię i nie zmuszać nikogo do modlitwy ani słuchania bądź czytania Ewangelii. Większość z nas, niezależnie od wyznania, traktuje ten czas jako okres spotkań w gronie rodzinnym, możliwość odpoczynku i relaksu. Powinniśmy skupić się na dobrej atmosferze – oczywiście nie ujmując wierze i sakramentom, które w czasie świąt możemy przyjąć, jeśli tylko nam to nie przeszkadza. Pozwólmy sobie nawzajem cieszyć się tymczasem bez niepotrzebnego stresu z powodu nachalnych pytań o wiarę.

Dlaczego więc nie lubimy świąt?

Rodzina jak z telewizyjnej reklamy 

Kto nie chciałby spędzać świąt jak te wszystkie szczęśliwe rodziny ze spotów reklamowych? Zapewne wszyscy. Ostatnio podczas rozmowy z moją koleżanką zapytałam ją, dlaczego tak właściwie nie lubi świąt. Jej odpowiedź z początku mnie zasmuciła, jednak kiedy później o tym myślałam, uświadomiłam sobie, że to poważny problem:

Za dzieciaka było mi przykro, bo wszędzie widziałam powtarzający się motyw szczęśliwej, kochającej się rodziny. Wszędzie mówili, że nieważne gdzie i nieważne jak – ważne, żeby święta spędzić w gronie rodziny.

Moja przyjaciółka zaś skwitowała moje pytanie jednym zdaniem: nie kojarzą mi się z niczym dobrym.

Po tych słowach uświadomiłam sobie, że przecież wielu z nas ma podobnie. Nie znam rodziny, która nie pokłóciłaby się przed Wigilią; tak samo jak nie znam rodziny, gdzie cały okres świąteczny przebiegałby tak, jak ukazują nam to w telewizji. Mimo młodego wieku nauczyłam się, że nieważne, co bym robiła i jak bardzo się starała, zawsze będzie coś, z czego w jakiś sposób nie będę zadowolona. Takie okresy jak ten nadchodzący to jedyny moment, kiedy tak naprawdę mam czas tylko dla moich najbliższych, dlatego już dawno przestało mi zależeć na idealnej atmosferze i porządkach, a zaczęłam się skupiać na tym, żeby czas spędzić z rodziną i przyjaciółmi.

Konsumpcjonizm
Nie jest dla nas nowością, kiedy po Wszystkich Świętych wchodzimy do sklepów i widzimy mikołaje, choinki i wiele ozdób świątecznych. Grudzień to zdecydowanie miesiąc, w którym wydajemy najwięcej pieniędzy. Co najśmieszniejsze, moglibyśmy tego uniknąć, gdyby nie to, że jestesmy tego uczeni od dziecka i w dorosłym życiu ciężko nam zrozumieć, że można robić inaczej. W dzisiejszych czasach ludzie stają się coraz bardziej świadomi wielu aspektów, jednak każdy z nas chociaż raz w życiu robił świąteczne zakupy (osobiście uważam, że powinno się to nazywać zapasy przed końcem świata a nie świąteczne zakupy, patrząc na ilość rzeczy, w jaką się zaopatrujemy), a później część tego jedzenia została zmarnowana.W okresie grudniowym konsumpcjonizm idzie w górę, co nie jest wcale dziwne. Jeżeli mamy dużą rodzinę i organizujemy u siebie Wigilię, to wiadomym jest, że trzeba kupić więcej jedzenia niż zwykle, ale nie oznacza to, że mamy kupować go tyle, żeby część później wyrzucić. Kupując mniej zaoszczędzimy nie tylko pieniądze, ale pozbędziemy się wyrzutów sumienia związanych z marnowaniem jedzenia. Polecam każdemu!

Social media wyznacznikiem zimowych trendów
Szczerze współczuję swoim rodzicom, którzy muszą słuchać o moich zachciankach, które mignęły mi przez kilka sekund na Instagramie. Każdy z nas – mniej lub bardziej – jest podatny na wpływy z zewnątrz, a ja niestety należę do tej drugiej grupy. Jak nie lubię świąt, tak lubię mieć wszystko dograne na ostatni guzik. Ostatnio zafiksowałam się na dwumetrowej choince, bo skoro już muszą być te święta, to niech będą takie, jak pokazują w Internecie. Kiedy to mówiłam, wszystko wydawało mi się okej, jednak po kilku dniach zrozumiałam, że choinka na sto osiemdziesiąt centymetrów to prawie to samo, co ta na dwa metry i zapytałam samą siebie: dlaczego w ogóle poruszyłam temat Internetu?

Pisząc ten tekst mam na to wszystko już trochę inne spojrzenie, ale wprowadzając moje osobiste doświadczenia, chciałam pokazać, że to okej mieć czasem kaprysy, bo przecież każdy z nas je ma. 

Drugą sprawą jest to, że sporo czasu spędzamy przeglądając social media, a otoczka, którą kreują wokół świąt jest ciężka. Dlaczego ciężka? Świąteczna muzyka, rodzinna sielanka, kominek, ogromna choinka, mnóstwo prezentów, suto zastawiony stół…

Pięknie to wygląda prawda? Jednak jest jeden problem – ktoś musiał się ciężko napracować nad tym, żeby tak to wyglądało. Są to najczęściej ci, którzy pracują najciężej i są mniej lub bardziej pomijani.

Jak odnaleźć się w tym szaleństwie?
To, że nie lubimy świąt jest tak samo okej jak to, że je lubimy. Kluczem do tego, aby jakoś je przetrwać, jest próba skupienia się na ich pozytywnych aspektach: bycie życzliwym wobec siebie i wrzucenie na luz. Moi bliscy są dla mnie najważniejsi i uwielbiam obserwować, kiedy robią rzeczy, które sprawiają im radość. Mimo że nie wszystko się udaje, to rozpływam się, widząc ich uśmiechnięte twarze podczas robienia ciastek czy ubierania choinki. Staram się wtedy zrobić tak wiele zdjęć, jak to tylko możliwe, aby zatrzymać ten czas dla siebie na zawsze. To mój sposób na przetrwanie okresu świątecznego.

W te święta spróbujmy docenić to, co mamy – naszą rodzinę i przyjaciół. Prezenty nie są ważne, po prostu cieszmy się czasem spędzonym razem. Odrzućmy ideały, którymi karmią nas w mediach, liczy się tu i teraz, ale doceńmy tą jedną osobę, która zawsze się urobi. Uściskajmy ją i po prostu jej podziękujmy. Ja z tego miejsca chciałbym podziękować mojej mamie i babci, bo to one mają najwięcej na głowie.

Warto też abyśmy pamiętali o tym, że każdy ma prawo do wyrażania własnych przekonań, dlatego nie starajmy się zmieniać podejścia innych do tego szczególnego czasu tylko dlatego, że my przeżywamy go w inny sposób.

Z tego miejsca chciałabym Wam życzyć spokojnego czasu przeżytego w jakikolwiek odpowiedni dla Was sposób oraz aby nadchodzący rok był lepszy niż ten.

Korekta: Edyta Braun
Zdjęcie: Joshua Herrera