Najlepiej w życiu ma mój kot
Mówi się, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Co w takim razie z kotem? Szczególnie w czasie pandemii, kiedy nasze bezpośrednie interakcje musimy ograniczać do domowników.
Moją ulubioną częścią spaceru jest wybieranie dowolnego obiektu przede mną i obserwowanie go tak długo, aż nie zniknie mi za plecami. Raz mój wzrok padł na małą spacerówkę. Wybrane, pozamiatane, więc z małym grymasem czekałam na frontalne starcie wzrokowe pomiędzy mną a nadciągającym krzykaczem. Wózek już nadjeżdżał, a ja o dziwo usłyszałam tylko szczekanie, a ze środka patrzył na mnie słodki pyszczek psa. Chwilę mi zajęło, żeby uświadomić sobie, co właściwie widziały moje oczy. Niestety, nie mogłam się upewnić czy to aby nie fatamorgana bądź zwidy, bo pies jechał już hen dalej w swoim wózeczku, ale gdy się odwróciłam dalej widziałam psa merdającego wesoło ogonem. Jednak tak jak myślałam – była to spacerówka dla psa.
Do dziś dziękuje siłom boskim, że towarzyszyli mi wtedy rodzice. W końcu, po ich licznych pytaniach o męża i dzieci, mogłam im odpowiedzieć, że wózek, który zobaczyli, będzie jedynym, jaki przyjdzie im pchać. Oczywiście w roli dziadków. Było to, na tyle dosadne, że ich nadzieje i oczekiwania prysły, a ja mogę wrócić do spokojnego wychowywania kota. Mojej idealnej alternatywy dla rodzicielstwa.
Tyle rodzicielstw ilu rodziców
Przyjrzyjmy się podobieństwom pomiędzy małym dzieckiem a kotem – jedzą, śpią, płaczą/miauczą, gdy załatwią swoje potrzeby fizjologiczne, trzeba po nich sprzątać. Dodatkowo trzeba poświecić im uwagi i okazać miłość co każdy opiekun robi chyba z przyjemnością. Dlaczego więc tzw. kociary zawsze traktowane są z pogardą? Dlaczego to o kobietach z kotem mówi się tak pogardliwie, straszy, że zostaną starymi pannami? Kwestionuje jej decyzje o bycia matką czworonoga zamiast dwunoga? W obu przypadkach rodzicielstwo wymaga odpowiedzialności i wielu poświęceń. Okres kwarantanny jest tego dobrym przykładem – dla większości z nas to duża próba charakterów. W jej trakcie niektórzy mieli szansę na lepsze poznanie zachowań swojego dziecka i jego emocji. Oczywiście, zakładając, że mają z owym potomstwem dobry kontakt. Niekiedy osoby w trakcie dojrzewania przechodzą przez fazę nastoletniego buntu, tym bardziej niwecząc próby zawiązania nici porozumienia. Często dochodzi do momentu, gdzie domownicy stają się jedynie biernymi członkami rodziny, zamkniętymi w czterech ścianach pokoju i w ekranie smartfonu. Brzmi jak otrzymanie negatywnej oceny ze sprawdzianu z życia w rodzinie? Słusznie!
Na szczęście, koty są o wiele bardziej stabilne emocjonalnie. Dlatego, znam już moje potomstwo na pamięć. Przy dzieciach każdy szelest jest niepokojący, ale koty? Kiedy najmniejszy dźwięk wybudza mnie ze snu, wiem, że to tylko kolejny liść mojego biednego kwiatka, który zostaje pożarty na śniadanie. O nic się nie martwiąc, przewracam się na drugi bok, a rano ewentualnie posprzątam.
Kot najlepszym dzieckiem człowieka
Mówi się, że dzieci potrafią wiele nauczyć dorosłych. Z pewnością tak jest, nie zamierzam tego podważać. Jednak wróćmy do mnie i mojego kota, bo to felieton o nas i o naszej małej rodzinie. Z każdym dniem kwarantanny obserwując go, nauczyłam się odkrywać i leczyć duszę najprostszymi rzeczami. Wiecie ile czasu, koty poświęcają na wpatrywanie się w okno? Dużo, prawie połowę tego co śpią. Jednak nic dziwnego – sama doświadczyłam, ile spokoju z tego płynie. Koty w życiu mają tak dobrze, a jednocześnie nie przysparzają nam dodatkowego stresu, wręcz go redukują. Wiem, że przy innej małej istocie moja dusza zyskałaby cechy sinusoidy. Niektórych taka adrenalina na pewno ciągnie, jest to przyszłość, którą dla siebie świadomie wybierają. Każdy z nas jest innych i w innych scenariuszach odnajdzie swoje przeznaczenie. Dlatego postanowiłam, że lepiej dla mnie jest mieć wózek z kotem w środku, niż być rodzicem w pełnym tego słowa znaczeniu.
I klątwą bycia starą panną z kotami mi niestraszna!
Korekta: Kamila Katsu Chrobak
Zdjęcie: Sylwia Kramarczuk