Kryzys bezdomności

Zimny ranek. Wychodzę z przytułku, ostry wiatr zamyka mi oczy. Czuję jak pulsują mi skronie i trzęsą się ręce, które trzymam w kieszeni kurtki. Zżera mnie głód – dosłownie czuję, jakby ktoś gasił o ścianki mojego żołądka papieros za papierosem. Wiem, że jest jedna rzecz, która ugasi ten płomień, dzięki której przestanę być w końcu ludzką popielniczką, ale nie mam nawet drobnych. Przechodzę przez pasy, kuśtykam lekko, bo ostatnio w tym samym miejscu mnie ktoś potrącił, jak po zmierzchu wracałem, do dzisiaj mnie boli.

Widzę jak ludzie odsuwają się ode mnie, nie chcą stać obok. Już nie bardzo mnie to rusza. Jak zaczynałem, to bolało. Czułem, jakby w sercu i przełyku wyrastał mi chwast zbudowany ze wstydu i bólu, jakaś pokrzywa czy inny bluszcz, który skutecznie oprócz zabrania głosu, zwalniał bicie serca. Oczywiście, dopowiem, żebyś sobie nie myślał – wiadomo że teraz też czuje. To są tylko inne emocje.

Idę deptakiem. Patrzę na witrynę z jakimiś zabawkami dla pięciolatków. Widzę w niej odbicie swojej twarzy, pooranej małymi bliznami, jakby ktoś mi widelcem po skórze jeździł. Siadam na swoim ulubionym miejsc przy jakiejś kawiarni dla modnych młodych. Mili są bardzo – i obsługa, i klientela. Czasami dostanę kawę za darmo jak jest chłodniej, a jak cieplej – wodę. Staram się nie żebrać o nic, więc zawsze, jak mam trochę więcej drobnych, to dam jako napiwek. Taki śmieszny etos bezdomnego.

Jeśli jednak nie masz ani czasu, ani pieniędzy, pomocą może być zwykła rozmowa. Osoba w kryzysie bezdomności to człowiek, który stracił nadzieję albo właśnie ją traci.

Kryzys bezdomności – problem, z którym zmagało się w 2019 roku 30,3 tys. Polaków. Kryzys, bo nie jest to wyrok, który definiuje jakość życia aż do jego końca, a moment dłuższej lub krótszej stagnacji mogąca na zawsze zmienić percepcję człowieka.

To, co przeczytałaś/eś na początku, to fabularyzowany zlepek historii różnych mieszkańców naszego miasta w tym właśnie kryzysie. Ludzi bardzo różnych – młodszych, starszych, kobiet lub mężczyzn: tych, którzy znaleźli się tu przez własne błędy lub przez choroby. Przekrój jest ogromny, ale mimo tego, co widzimy z zewnątrz, trzeba pamiętać, że nikt z nich nie urodził się ze statusem bezdomnego. To byli ludzie z pasjami i często normalnym życiem, którzy w jakimś momencie się wykoleili.

Pytanie za sto punktów: co się robi z wykolejonym pociągiem?

Przyjeżdża mu na ratunek Kolejowe Ratownictwo Techniczne, które pomaga mu wejść z powrotem na szyny. To niskolotne porównanie jest jednak w jakiś sposób trafne i daje prostą poradę: 

Wróćmy na szyny ten pociąg!

Sposobów na pomoc jest wiele – od klasycznego kupię Panu/Pani coś do jedzenia do wsparcia pieniężnego wszelakich akcji charytatywnych lub domów pomocy. Da się pomóc bez żadnego wkładu finansowego, ale za to trzeba poświęcić nieco czasu na kursy pomagające nam w zostaniu wolontariuszem. Jeśli jednak nie masz ani czasu, ani pieniędzy, pomocą może być zwykła rozmowa. Osoba w kryzysie bezdomności to człowiek, który stracił nadzieję albo właśnie ją traci. W jego życiu nastąpił krach, wielkie tąpnięcie, zrzucając mu na głowę kilogramy gruzu, który jest bardzo ciężki do podniesienia. W rozmowie z nim staraj się pokazać mu wyjście. Daj mu mały powiew świeżego powietrza, dające mu nadzieję na powrót na powierzchnię. Taki człowiek musi widzieć przede wszystkim cel, jakim jest normalne życie. Starać się do niego wrócić poprzez programy pomocy społecznej, towarzystwa zrzeszające ludzi w kryzysie, spotkania terapeutyczne i zrozumieć, co było przyczyną bezdomności – to da mu to podstawę do powrotu do społeczeństwa i zwykłych ludzi.

Nikt z nas nie rodzi się ze statusem bezdomnego. To zwykle byli ludzie z pasjami i często normalnym życiem, którzy w jakimś momencie się wykoleili.

Założę się że chociaż jedna osoba z Was, Czytelników, jest zaskoczona sformułowaniem osoba w kryzysie bezdomności. W końcu częściej spotykamy się ze sformułowaniami typu: menel, pijak, żul, a nie z takim właśnie opisem. W szkole możemy usłyszeć, że jak nie będziemy się uczyć, to będziemy zbierać złom i nic z nas nie wyrośnie. W późniejszych etapach życia widzimy, jak bezdomni są poniżani lub atakowani ku uciesze gawiedzi, bo mieli odwagę przejść obok i zapytać o drobne. Ci sami ludzie, którzy wcześniej ich atakowali, potem się dziwią, że taka osoba potrafi być agresywna, wulgarna i nachalna. Mam więc drugie pytanie za sto punktów: jaka ma być? Przyjazna i pokorna mimo wszystkiego co ją spotyka? 

Tak, to jest pytanie retoryczne.

Nauczmy się mówić o bezdomności. Postarajmy się w jakiś sposób wyzbyć się strachu, obaw i uprzedzeń do osób w kryzysie bezdomności i po prostu pomóżmy im wyjść na prostą. Rozmowa, mimo wszystko, może być zapalnikiem do zmian i powrotu do normalności. Po prostu zróbmy pierwszy krok. Tego nam życzę.

Miejsca, do których mogą udać się osoby w kryzysie bezdomności:

Dom dla bezdomnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej
33 498 74 09, Stefanki 7

Ośrodek Rehabilitacyjny dla Uzależnionych od Substancji Psychoaktywnych- Kaszyska
33 8183835

Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. Koło terenowe
33 812 55 73

Artykuł ukazał się w 12. numerze magazynu redakcjaBB.

Grafika: Barbara Łaski

Teksty
Jan Watroba