Jest taki film. Biały Bim czarne ucho

W tym roku najbardziej znany radziecki psi dramat kończy czterdzieści sześć lat. „Biały Bim czarne ucho” (1977) to tragiczna podróż psa, który próbuje odnaleźć swojego właściciela. Film ten od lat porusza niezmiennie całe pokolenia (nie tylko) Rosjan, ale też uczy miłości i współczucia.

Historia tego nominowanego do Oscara filmu koncentruje się na bardzo inteligentnym seterze o imieniu Bim. Film zaczyna się od przedstawienia owdowiałego pisarza i weterana II wojny światowej, Iwana Iwanowicza, granego przez ulubionego aktora wszech czasów Rosji – Wiaczesława Tichonowa. Ratuje on szczeniaka przed nieuchronną śmiercią – hodowca planuje go utopić z powodu nieodpowiedniego ubarwienia. Pisarz przygarnia Bima i oboje dobrze się dogadują – psi aktor i Wiaczesław Tichonow naprawdę mają niesamowitą chemię. Ale szczęście Bim trwa tylko chwilę. Kiedy jego kochający właściciel trafia do szpitala, zwierzę zostaje pod opieką nieostrożnego sąsiada. Tęskniąc za swoim panem, Bim ucieka, aby go odnaleźć. Ta pozornie prosta historia psa, który szuka swojego człowieka, szybko zamienia się w trzygodzinną rzekę łez. 

Pies bardziej ludzki od człowieka
Na swojej drodze Bim spotyka różnych ludzi – jednych współczujących, innych obojętnych, a nawet bezlitosnych. Pies jest stale narażony na wszystko, co może zaoferować ludzka natura: od bezmyślnego okrucieństwa, przez sentymentalną litość, po szczere pragnienie pomocy zwierzęciu w trudnej sytuacji. Wydaje się jednak, że złe rzeczy nigdy nie przestają przydarzać się Bimowi – przygotuj się na moc wzruszeń i morze łez, gdy patrzysz, jak nieszczęsny pies błąka się po ulicach, próbując odnaleźć ślad zapachu swojego pana.

Oprócz oczywistego morału film podnosi wiele pytań egzystencjalnych, gdyż po mistrzowsku pokazuje świat oczami psa, jednego z naszych młodszych braci.

Zastanawiając się nad złożonością ludzkiej natury, film zmusza widzów do zajrzenia w głąb swoich serc, aby dowiedzieli się, ile zostało tam współczucia. Zachęca nas do uczenia się miłości i lojalności od dzieci i psów. Nic dziwnego, że najmilsze traktowanie Bima w filmie pochodzi od dzieci – dwaj chłopcy, których spotyka w różnych momentach wędrówki, są kochający i opiekuńczy, w przeciwieństwie do nieświadomych i uprzedzonych dorosłych.

Dla kontrastu niektórzy dorośli są przerażająco karykaturalni: podstępny mężczyzna, który kradnie Bimowi obrożę, obojętny ojciec jednego z chłopców, który prawie skazuje go na powolną śmierć w lesie, plotkujący sąsiad. Rozdzierający serce finał filmu jest wspólną winą każdego z nich. Radziecka aktorka Valentina Vladimirova, która grała kobietę odpowiedzialną za ostatnie nieszczęście Bima, wyznała, że ​​po premierze filmu w kinach, nie mogła spokojnie wyjść z domu. Była ciągle zaczepiania i obrażana. W dzisiejszych czasach pewnie czekałby ją niezły internetowy hejt. Bez względu na to, jak bardzo masz nadzieję, że sprawy zaczną wyglądać dobrze dla Bima, film złamie ci serce. 

Jeśli zdarzy ci się być w Woroneżu, miejscu akcji filmu, możesz zrobić zdjęcie z posągiem Bima naturalnej wielkości. Jest uważany za nieoficjalną maskotkę miasta i jest miejscem spotkań aktywistów obrony praw zwierząt. Bim wygląda tak samo uroczo jak w filmie, a napis na jego obroży mówi: 

„Ma na imię Bim, czeka na powrót swojego pana, zna drogę do domu. Ludzie, nie krzywdźcie go… ”.

Film jest przesłaniem dla wszystkich dzieci, które kiedyś dorosną, i dla wszystkich dorosłych, by nie zapomnieli, że kiedyś byli dziećmi. 

Szykuj chusteczki. Dużo chusteczek.