DZIWACZKA, CZYLI DZIWNOŚĆ JEST LUDZKA
Dziwak – co według Was to słowo oznacza? Czy istnieje jednoznaczna i obiektywna definicja słowa „dziwne'', skoro każdy interpretuje je inaczej? Przecież dla kogoś dziwne jest normalne, i na odwrót. Wyraz ten w swojej prostocie jest, jak widać, niejednoznaczny.
26 czerwca o godzinie 17:00 miałam przyjemność zasiąść w jednym z foteli Teatru Lalek Banialuka w Bielsku-Białej na premierze spektaklu „Dziwaczka”. Mam wrażenie, że większości osób Banialuka kojarzy się ze spektaklami dla dzieci – jest miejscem, do którego starsze pokolenie chodzi w celu sprawienia radości swoim pociechom. Zadałam sobie pytanie, czemu panuje takie przekonanie? Przykry stereotyp, że co dla dziecka, to już nie dla dorosłego.
„Jesteś prawie dorosła, a idziesz do Banialuki? Idź lepiej do teatru albo do kina, bo przecież młodzież w twoim wieku tak robi. Dziwna jesteś.” To słowa mojej dorosłej koleżanki, które usłyszałam kilka dni przed spektaklem.
Czy zniechęciło mnie do wybrania się na spektakl? Oczywiście, że nie. Głośno i wyraźnie mogę oznajmić, że było warto! Dlaczego? Bo jest to historia o próbowaniu i dążeniu do celu.
„Dziwaczka” została wystawiona przez grupę Pappeteria – miłośników teatru. Jest to zupełnie nowy zespół, który wygrał dofinansowanie Młodzieżowej Rady Miasta, dzięki któremu już pod koniec czerwca ich dzieło zostało wystawione w bielskiej Banialuce. Głową projektu był Michał Moskal – scenarzysta i reżyser, główną aktorką i osobą odpowiedzialną za dramaturgię była Anna Wójcik, a scenografią zajęła się Zofia Siwy. Jednak nie dokonali wszystkiego sami – na scenie podkreślali, że gdyby nie pomoc wielu wspaniałych osób, nic by się nie udało.
„Dziwaczka” to opowieść, która przenosi nas do leśnego świata zwierząt. Główną bohaterką jest Kaczka – rymująca się ze słowem – Dziwaczka. Nie jest ona akceptowana przez rodziców i swój gatunek, ponieważ zbytnio się od nich różni. Buja w obłokach, marzy i po prostu jest sobą! W poszukiwania akceptacji wyrusza w podróż, aby odnaleźć mityczną utopię – Pawinię, która miała być krainą szacunku dla „odmieńców”. Podczas całej wyprawy, Dziwaczka spotyka różne stworzenia, które stanowią istotną część historii. Gdy Pawinia okazuje się jednym wielkim rozczarowaniem, a Kaczka zaczyna tracić wiarę w siebie, inne zwierzęta – wielbłąd, dziki i lis – dodają jej sił.
Czy fabuła była nie z tej ziemi i nigdy nie miałam okazji obejrzeć czegoś podobnego? Nie. Czy scenę wypełniły czary, a z nieba zaczął sypać się magiczny pył? Tak, i to dosłownie! Brokat posypał się w jednej ze scen, a do dziś jego drobinki znajdują się na mojej sukience i nie chcą się odczepić! Chociaż to dobrze, bo spoglądając na ten mały, ubrudzony fragment, będę mogła powspominać tę sztukę, ponieważ była wyjątkowa. Pappeteria nadała jej tej wyjątkowości i rozpyliła ją w moim sercu. Bo w swojej prostej historii poruszyła tak istotny temat jak inność. W sposób nieszablonowy i wielopoziomowy przypomina, że różnorodność jest piękna i normalna!
Choć panuje przekonanie, że teatr lalek to tylko spektakle z laleczkami dla dzieci, Pappeteria udowadnia, że w tych sztukach kryje się dużo głębsze przesłanie. Choć dla tych najmłodszych jest to zamknięta historia, dla dorosłych jest to doskonałe wyjście do rozważań na temat tego kim i jacy jesteśmy. Nie można więc powiedzieć, że jest to sztuka wyłącznie dla dzieci.
W swojej prostej historii poruszyła tak istotny temat jak inność.
Oczywiście, świat zwierząt, lekkość i komizm były proste, ale to właśnie pozwala młodym odbiorcom na zrozumienie przekazu „Dziwaczki”. Widowisko cieszyło oko pięknymi strojami, świetną grą aktorską i urzekającą muzyką, która odegrała istotną rolę w całym wydarzeniu.
W naszym społeczeństwie osoby, które nie wpasowują się do pewnej normy są właśnie takimi dziwaczkami. I choć dobrze wiemy, że to się nie zmieni, to musimy szukać szczeliny między górami obelg, która poprowadzi nas do Pawianii – własnego królestwa komfortu z osobami, które pokochają nas niezależnie od wszystkiego. Dla których będziemy ważni my, a nie nasza powierzchowność. Ważne jednak jest, żeby taka utopia nie stała się kolejnym miejscem obłudy i niezrozumienia.
Jeżeli będziecie mieć możliwość pójścia na ten spektakl, nie zastanawiajcie się ani chwili – koniecznie idźcie!
Spektakl nie miał zwykłego, szczęśliwego zakończenia, w którym wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Nie wiemy, czy Dziwaczka znalazła swoją idealną Pawinię. Wiemy jednak, że jest już gotowa być sobą – bez przepraszania i uginania się wobec presji innych. Ma wsparcie przyjaciół i kocha siebie taką jaka jest. My również nie wiemy, jak przejdziemy przez własne życie, które czasami jest jak piękna leśna droga, a niekiedy jak przerażający dukt. Jeśli jednak dla społeczeństwa jesteśmy właśnie jak tytułowa Dziwaczka, to musimy dążyć do tego, by stworzyć miejsce, w którym będziemy mogli być sobą.
Jeżeli będziecie mieć możliwość pójścia na ten spektakl, nie zastanawiajcie się ani chwili – koniecznie idźcie! Poza Kaczką-Dziwaczką w sztuce zostały przedstawione jeszcze inne postacie jak np. pawie, dziki, lisy czy Trębacz. Warto zobaczyć, jak aktorzy wcielają się w te role, rewelacyjnie je odgrywając!
Grę aktorską uważam za znakomitą, ale to, co urzeka w spektaklu najbardziej, to sama historia – prosta i piękna – opowiadająca o poszukiwaniu siebie, mimo przeciwności losu, a także o ludziach, którzy zamieniając wszystkie złe momenty w dobre, pomagając nam tworzyć naszą własną Pawinię.
Korekta: Kasia Chrząszcz
Zdjęcia: Weronika Waleczek