Dłonie na wagę złota

To godziny spędzone w skupieniu. To wielkie serce włożone w najmniejszy szczegół. To pasja odkrywana ciągle na nowo. To nauka cierpliwości. To rękodzieło.

Z roku na rok rośnie popyt na wyroby handmade. W dzisiejszych czasach rękodzieło jest bardzo cenione. Klienci wolą mieć niepowtarzalne wyroby autorskie. Dlaczego tak jest? Myślę, że społeczeństwo zaczęło bardziej zwracać uwagę na to, co kupować, jakie produkty wybierać, by posłużyły na lata. Bardziej doceniamy to, co powstaje w sposób szczery, jest tworzone z uśmiechem i z dbałością o szczegóły, a nie przez maszyny. Polacy coraz częściej poszukują przedmiotów unikalnych, które pozwolą im wyróżnić się z tłumu wybierającego ubrania i dodatki z sieciówek. To właśnie artyści, tworzący pojedyncze i funkcjonalne przedmioty, mogą wyjść im naprzeciw i zaproponować coś, czego nie znajdzie się w pierwszym lepszym sklepie. Również moda na wszystko, co eko sprawia, że gustujemy w wyrobach rzemieślników. Doceniamy wysiłek twórcy. I dobrze. W końcu powinniśmy wspierać polskie marki, a wybierając produkty handmade, kroczymy właściwą ścieżką. 

Czym jest rękodzieło? 
To dzieło o walorach artystycznych, wyroby unikatowe, oryginalne, niepowtarzalne, nieprzemysłowe. Stworzone przy użyciu pracy rąk. Żadna rzecz nie jest identyczna. Nawet jeśli pod względem wzoru dwa przedmioty byłyby podobne, to w gruncie rzeczy takie same być nie mogą, ponieważ za każdym razem wytwarzane są ręcznie i bardziej lub mniej różnią się od siebie. 

Do niedawna rękodzieło kojarzyło się z chałupnictwem, robieniem czegoś z kiepskich materiałów, niskim kosztem. Stąd też ludzie uważali, że kupią coś za grosze. Nikt nie doceniał ciężkiej pracy, wieloletniego szlifowania własnego warsztatu ani oryginalności pomysłu. Sytuacja na szczęście zaczęła się zmieniać, kiedy handmade zyskał na popularności. I w taki właśnie sposób postrzegano rękodzieło ‒ jako produkty tworzone na zamówienie dopasowane do klienta. Tym samym zdano sobie sprawę, że taki wyrób wymaga większego nakładu pracy, precyzji i, rzecz jasna, kosztuje trochę więcej. Dodatkowo zastąpienie słowa rękodzieło na angielske handmade sprawiło, że tworzenie zaczęło brzmieć dumniej. 

To, co Polskie
Od 1949 roku w Polsce istniał związek rękodzieła Cepelia (fonetyczny skrót od nazwy Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego), który prowadził placówki handlowe zajmujące się zbytem towarów wykonywanych przez polskich artystów ludowych. Wizja Cepelii była jasna: utrwalanie tożsamości kulturowej narodu, współtworzenie społeczeństwa socjalistycznego, organizowanie i rozwijanie rękodzieła ludowego i artystycznego. Po roku istnienia, Cepelia zrzeszała 208 spółdzielni i 105 zakładów przemysłu artystycznego, które zatrudniały łącznie 28 tys. osób, a swoje produkty sprzedawała w 60 sklepach. Cepelia dotarła aż do Nowego Jorku, gdzie sklep oceniono jako najlepszy, a towar ‒ rewelacyjny. Cepelia przyczyniła się do utworzenia Biura Studiów i Projektów Przemysłu Zabawkarskiego, które, jako jedno z pierwszych na świecie, analizowało rolę zabawki w rozwoju dziecka. Czynnie uczestniczyło też w Światowej Radzie Rękodzieła afiliowanej przy UNESCO. Dodatkowo organizowała konkursy i przyznawała stypendia artystom ludowym. W 1990 roku rozpoczęto jej likwidację, ale w jej miejsce powstała Fundacja Cepelia Polska Sztuka i Rękodzieło. Działa ona do dzisiaj, a jej celem jest rozwijanie i propagowanie rękodzieła ludowego i artystycznego oraz sztuki i przemysłu artystycznego. Dodatkowo fundacja organizuje konkursy, wspiera galerie sztuki oraz urządza wystawy i pokazy. 

Historia zatacza koło 
Warto w tym momencie pochylić się nad bardzo ważną postacią, która powinna być znana wszystkim twórcom rękodzieła. Mowa o Williamie Morrisie. To angielski rysownik, malarz, architekt, projektant, poeta i pisarz. Ale przede wszystkim artysta! Jego tkaniny, przy których tworzeniu bazował głównie na gałązkach i kwiatach, zyskały ogromną popularność. Znany jest jako założyciel ruchu „Arts and Crafts”, zrzeszającego twórców przeciwstawiających się mechanicznej, przemysłowej produkcji. Ruch przyczynił się do wyniesienia rękodzieła ponad coraz to gorzej wykonywane twory przemysłowe. Williama Morrisa z pewnością uznawano za szaleńca. Gdy w XIX wieku nowo powstające technologie rewolucjonizowały świat, on wracał do korzeni. Teraz  to nic nadzwyczajnego. Głosił on nowe idee, uważał, że rękodzielnik to artysta, który tworzy rzeczy prawdziwe, pełne historii. Miał nadzieję, że dojdzie do rezygnacji z maszyn, a nastąpi na stałe powrót do rękodzieła. Nade wszystko cenił sobie doskonałość, dbałość o detale, szczerość podczas produkcji. To właśnie dzięki niemu, obecne rękodzielnictwo wygląda, tak jak wygląda. 

Współczesne rękodzieło 
Ze względu na coraz to nowsze technologie, handmade zdecydowanie różni się od tego z przeszłości. Zasadniczą różnicą jest to, że teraz nie wykonujemy rzeczy z przymusu, a jedynie jako hobby czy zainteresowanie ze strony rynku. Jest to niewątpliwie popularna forma zarobku, a specjalizacji jest naprawdę dużo. Wyodrębnić możemy: szycie, szydełkowanie, haftowanie, ceramikę, biżuterie, tkanie np. makatek, rzeźbienie czy decoupage.

Made in China 
Wykonane w Polsce, z polskich materiałów, przez polskiego twórcę ‒ same korzyści. Wielu młodych ludzi, artystów, decyduje się na taki biznes, chcąc dzielić się z innymi swoimi kreatywnymi wizjami. Wybierając produkty handmade, wiemy przez kogo wykonany jest dany przedmiot. Kupujemy kawałek historii. A jest on długi i zawiły. Wiemy, że wyroby posłużą nam na lata. Dopracowane są do perfekcji. To nie są już najtańsze produkty wyprodukowane hurtowo w Chinach. 

Mimo wszystko miejmy na uwadze, że rękodzieło tanie nie jest i tanie być nie powinno. Dzieło rąk jest niezwykle ważne i kosztowne, a dlaczego? Choćby dlatego, że w cenie mieszczą się: umiejętności, czas pracy, wykorzystane materiały, prąd, pomysły, promocja, czynny udział w social mediach czy targach dla rękodzielników. 

Biznes to biznes 
Pasja i praca? Czy istnieje coś piękniejszego? Przysłowie mówi: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia”. Handmade to biznes, jak każdy inny. Może być dla nas przyjemnością, satysfakcją, może działać terapeutycznie ‒ i tak również wpływa na mnie. Ale, no właśnie, zawsze jest jakieś „ale”. Decydując się na taki sposób zarobku, musimy liczyć się z tym, że początki są trudne. Pierwsze skrzypce gra pomysł, który musi być nieszablonowy, przyciągać potencjalnych klientów. Równie ważna, jak nie niezbędna, jest znajomość marketingu, brandingu i social mediów. Bez tego ani rusz. Dobra promocja to klucz do sukcesu. Oprócz tego jest masa innych rzeczy, które trzeba dopiąć na ostatni guzik. Jeśli jesteśmy zmotywowani, ambitni to nic nie stoi na przeszkodzie w realizacji planów. Każda firma rękodzielnicza to mała cegiełka. Ale cegiełka po cegiełce i zbudujemy nowy, lepszy świat.

Korekta: Kasia Chrząszcz
Grafika: Anna Malarz