Jest taki film. Ironia losu

Co łączy Barbarę Brylską i Dziadka Mroza? Okazuje się, że bardzo wiele. Nasza zjawiskowo piękna aktorka od niemal ponad 50 lat gości w rosyjskich domach w każdą sylwestrową noc, a 1 stycznia 1976 roku 100 milionów (STO MILIONÓW!) telewidzów w Związku Radzieckim zasiadło przed telewizorami, by po raz pierwszy (i nie ostatni) obejrzeć film pod tytułem „Ironia Losu”.

Zgodnie z coroczną tradycją, grupa przyjaciół spotyka się w moskiewskiej bani (tradycyjnej łaźni/saunie), aby świętować Sylwestra. Przyjaciele wychylają kolejne szklanice ognistego trunku. Mają powód. Chcą w tak oczywisty sposób celebrować zbliżający się ślub Żenii (Andrey Myagkov) i Galii (Olga Naumenko). Po „kąpieli”, jeden z przyjaciół, Pavlik, (Aleksandr Shirvindt) musi złapać samolot do Leningradu (dziś powiedzielibyśmy, że do Petersburga). Żenia natomiast chce wrócić do swojego domu, by świętować Sylwestra ze swoją narzeczoną. Zarówno Żenia, jak i Pavlik, po dwóch butelkach mocnej w procenty wódki, tracą kontakt z rzeczywistością. Pozostała, równie mocno wstawiona dwójka, nie pamięta, który z nieprzytomnych przyjaciół powinien jechać na lotnisko. W końcu błędnie decydują, że to Żenia i wsadzają zamroczonego przyjaciela do samolotu. Żenia budzi się na lotnisku w Leningradzie, wierząc, że wciąż jest w Moskwie. I tu zaczyna się cała zabawa. Więcej nie opowiem.

Film opowiada o zabawnych perypetiach Żenii i Nadii, których połączył przewrotny los, ten sam adres i klucz do drzwi.

„Ironia losu” (znana też pod tytułem „Szczęśliwego Nowego Roku!”) to sowiecka komedia romantyczna z 1975 roku w reżyserii Eldara Riazanowa. Scenariusz (Emil Braginsky i Eldar Riazanow) jest luźno oparty na sztuce reżysera z 1971 roku „Raz w sylwestra”. Jest to jednocześnie pokręcona komedia i podszyta smutkiem historia miłosna, która jest jedną z  najbardziej udanych sowieckich produkcji telewizyjnych w historii i cieszy się dużą popularnością we współczesnej Rosji. Kluczowym wątkiem tej historii jest szara jednolitość rosyjskiej architektury publicznej epoki Breżniewa. Skutkuje to zaśmieceniem całego ZSRR identycznymi, wielopiętrowymi budynkami mieszkalnymi, które w rzeczywistości są w każdym mieście, miasteczku i przedmieściu. Wyglądają identycznie. Mało tego! Bywało, że jeden klucz pasował do wielu mieszkań w wielu miastach tego olbrzymiego kraju.

Dwa kolejne odcinki „Ironii losu” zostały pierwotnie wyemitowane przez sowiecką centralną telewizję 1 stycznia 1976 r. Film odniósł ogromny sukces, a reżyser Eldar Riazanow (pojawia się jako cameo w zabawnej scenie w samolocie) wspominał, że tego dnia prawie cały kraj obejrzał jego film, a liczbę widzów oszacowano na niebagatelne 100 milionów! W  odpowiedzi na duże zainteresowanie, film został powtórzony już miesiąc później. Ale to nie koniec ‒ do 1978 roku, po kilku kolejnych emisjach, łączną liczbę widzów wszystkich pokazów, w tym pierwszego, oszacowano na około 250 milionów! Widzom ciągle było mało, więc skrócona, 155-minutowa wersja, trafiła do kin w 1976 roku, gdzie obejrzało to kultowe dzieło ponad 7 milionów widzów. Czytelnicy „Sowieckiego Ekranu”, oficjalnej publikacji Państwowego Komitetu ds. Kinematografii, wybrali „Ironię losu” najlepszym filmem, a Andrieja Myagkova najlepszym aktorem. Rok później, reżyser, autor zdjęć, kompozytor oraz aktorzy, Barbara Brylska i Andrey Myagkov, otrzymali Nagrodę Państwową ZSRR w uznaniu za ich udziału w realizacji filmu. 

Nasza zjawiskowa aktorka Barbara Brylska („Faraon”, „Stawka większa niż życie”, „Pan Wołodyjowski”) jest przykładem nieprzemijającego kanonu piękna. Jest dowodem na to, że można doskonale wyglądać bez przyklejonych rzęs, laminowanych brwi i powiększonych ust.

To kultowe już dzieło pochodzi z czasów, gdy Petersburg był Leningradem, a Barbara Brylska była najpiękniejszą aktorką Wschodniej Europy.

Film „Ironia Losu” jest tradycyjnie emitowany w Rosji, a także byłych republikach sowieckich w każdy Sylwester i jest powszechnie uważany za klasyczny kawałek rosyjskiej kultury popularnej. Po 33 latach 1. program telewizji rosyjskiej wyemitował sequel „Ironii losu – ciąg dalszy”. Żenia i Nadia są już dojrzałymi ludźmi, a ich małżeństwo nie przeszło próby czasu. I jak to bywa, rozstali się, ona wróciła do Petersburga, on został w Moskwie. 

Polecam oba filmy, nie tylko miłośnikom radzieckiego i rosyjskiego kina.