Jest taki film. Papillon
Na początku Diabelska Wyspa w Gujanie Francuskiej była kolonią trędowatych, później została przekształcona w więzienie dla więźniów politycznych. Ucieczka była praktycznie niemożliwa ze względu na silne prądy i wygłodniałe rekiny. Kiedy osadzeni umierali z głodu, gorączki lub z innych powodów, ich ciała były ładowane na taczki i wrzucane do morza.
Strażnicy dzwonili dzwonkiem pogrzebowym, który był raczej dzwonkiem obiadowym dla rekinów – natychmiast się zjawiały i zaczynały krążyć, czekając, aż ciała zostaną wrzucone do wody. Kolonia karna została zamknięta w 1953 roku, po stu niechlubnych latach. Niewielu z 80 000 osadzonych tam więźniów doczekało końca.
Tytułowy Henri „Papillon” Charrèire jest więźniem skazanym na dożywocie, podlegającym surowemu systemowi karnemu rządu francuskiego w Gujanie Francuskiej. Pod koniec życia spisał wspomnienia z nędznych lat spędzonych w kolonii karnej i z bezczelnie śmiałych, wielokrotnych ucieczek. Z akt sądowych wynika, że Henri Charrière (Steve McQueen – „Wielka ucieczka”, „Cincinnati Kid”, „Sprawa Thomasa Crowna”, „Bullitt”, „Płonący wieżowiec”) nazwany „Papillon”, co po francusku oznacza „motyl”, był rzeczywiście drobnym włamywaczem. Podtrzymywał, że niesłusznie posądzono go o morderstwo, co nawet mogło być prawdą, ponieważ oskarżenie wpłynęło od niewiarygodnej strony, a dostarczone dowody nie były wystarczające. Mimo to złodziej dostał dwudziestoletni wyrok, który przedłużono z powodu jego licznych ucieczek z Diabelskiej Wyspy. Podczas pobytu w więzieniu zaprzyjaźnia się ze znanym fałszerzem obligacji wojennych, Louisem Degą (dwukrotny zdobywca Oscara, Dustin Hoffman, „Absolwent”, „Nocny kowboj”, „Tootsie”, „Sprawa Kramerów”, „Rain Man”). Jego reputacja go wyprzedza, dzięki czemu „Papillon” staje przed ofertą ochrony w zamian za wzajemnie korzystną przyjaźń w niedoli.
Zanim powstał film „Skazani na Shawshank” (1994), to właśnie „Papillon” (1973) był przykładem najlepszego dramatu więziennego.
Steve McQueen, grający „Papillona”, jest doskonały, szczególnie w pokazywaniu fizycznych skutków wieloletniej izolacji, gdy staje się podobną do ducha skorupą człowieka. Nawiasem mówiąc, w prawdziwym życiu Charrière był znacznie młodszy, gdy trafił do więzienia niż McQueen w momencie kręcenia tego filmu. „Papi” powinien być zagrany przez młodszego aktora, ale kto będzie narzekał, gdy ogląda aktora kalibru Steve’a McQueena. Dustin Hoffman również był świetny, trochę nieporadny, jakby stale nieobecny. Dzięki dwóm czołowym aktorom oraz pracy reżysera Franklina Schaffnera („Patton”, „Planeta małp”) i operatora Freda Koenekampa (Oscar w 1974 r. za „Płonący wieżowiec”), ten dość długi film jest dobrą, dobrze opowiedzianą historią, trzymającą do końca w napięciu. Dzieło Schaffnera staje się niesamowitą podróżą, która wykracza poza ekran i oferuje widzom surową rzeczywistość życia w najbardziej brutalnych systemach karnych na świecie. Niesławna Diabelska Wyspa stała się dziś synonimem piekielnego miejsca o niewyobrażalnie odczłowieczających warunkach.
W filmie są dziesiątki innych postaci: okrutny strażnik, skazany na gilotynę więzień, który woli śmierć niż powtórne uwięzienie czy filozoficzny lekarz. Graficznie ukazane okropności więziennego życia wystawiają widza na dużą próbę – weźmy przykład dekapitacji, przy której krew tryska na obiektyw kamery czy karaluchy zjedzone w celu uzupełnienia diety więziennej.
Zanim powstał film „Skazani na Shawshank” (1994), to właśnie „Papillon” (1973) był przykładem najlepszego dramatu więziennego. Zazwyczaj po przeczytaniu wciągającej książki, obejrzenie dwugodzinnego filmu kończy się dużym rozczarowaniem, ale tutaj tak nie jest. Jeśli podobał Ci się ten film, książka może być równie ciekawą lekturą.
Henri Charrière (1906–1973) był francuskim drobnym kryminalistą, który za morderstwo został osadzony w więzieniu w kolonii karnej w Gujanie Francuskiej. W 1970 roku opublikował książkę „Papillon”, w której szczegółowo opisał swoje doświadczenia jako więźnia. Chociaż Charrière twierdził, że książka jest autobiograficzna, uważa się, że wiele z opisanych przez niego doświadczeń dotyczyło w rzeczywistości innych więźniów, dlatego powieść „Papillon” jest uważana za dzieło fikcyjne. Fikcyjne czy nie, książkę czyta się bardzo dobrze, a film jest dobrą rozrywką i przykładem na stare, klasyczne kino.
Dzieło Schaffnera staje się niesamowitą podróżą, która wykracza poza ekran i oferuje widzom surową rzeczywistość życia w najbardziej brutalnych systemach karnych na świecie.
W 2017 roku powstał remake „Papillon”, w którym tytułową rolę zagrał Charlie Matthew, a Dega – Rami Malek. Z ciekawości obejrzałam. Wolę jednak poprzedni duet i tamten klimat.
Korekta: Kasia Chrząszcz