Odkrywki współczesnej egzystencji – dla człowieka o człowieku…
Sztambroch to tajemnicza przystań, w której opowiedziano historię kamieniołomów i zmian, jakie zachodzą w nich cały czas. Proste elementy kryją w sobie mnogość warstw, ale pod nimi skrywa się prawdziwy sens. Trzeba tylko przyglądać się im kilkakrotnie, widząc coraz to nowe szczegóły.
Tak jest też w przypadku fotografii Szymona Karpińskiego – nie można ich oglądać tylko raz, bo wówczas ma się jedynie powierzchowny obraz owych Sztambrochów. Czym zatem jest Sztambroch? Autor samym tytułem zachęca odbiorcę do poszukiwania nowych znaczeń kamieniołomu. Temat ten może być pretekstem do pokazania nieuchronności zmiany, które zachodzą w świecie przyrody, a przecież historia owych kamieniołomów to studnia bez dna. Były miejscem pracy dla wielu bielszczan_ek i okolicznych mieszkańców_ek – można śmiało powiedzieć, że życie części z nich kręciło się wokół nich. Są też świadkami przestrzeni, którą zechciał zbadać autor. W tym celu Karpiński spotykał się z mieszkańcami, odbywając rozmowy terenowe. Zebrane historie oraz samodzielne badanie tych miejsc wpłynęły na powstanie obrazów, których rdzeniem została fotografia cyfrowa. Otrzymane zdjęcia stały się nie tylko dokumentacją przestrzeni, ale też pewną formą aranżacji, gdzie z czerni wyłaniają się obiekty wykorzystywane przy pracy w kamieniołomie. Fotografie Karpińskiego prezentują również rosnącą wokół nich florę, będącą świadkiem zachodzących zmian.
Autor zadbał o warstwę wizualną, a publikację można zaliczyć do grona photobooków, co zobowiązało go do zadbania o jakość reprodukowanych zdjęć i stronę typograficzną.
Trudno jest stwierdzić, jakie natężenie czerni jest właściwe w czarno-białej fotografii Karpińskiego. Miejscami ciężko jest dokładnie odczytać wszystkie detale z obrazu, jakby czerń zdjęć je skrywała. Można to odczytywać jako tuszowanie faktów: obecne kamieniołomy to często piętrzące się wysypiska odpadów.
Moim zdaniem obrazy Karpińskiego są doskonałym polem do kontemplacji jako duże formaty – wówczas możemy się im dobrze przyjrzeć. Powstała książka z kolei gromadzi je wszystkie razem pod szarą okładką, sugerując swoją prostotą strukturę kamienia. Minimalistyczny gest, ale jakże wymowny. Sztambroch staje się dzięki temu publikacją artystyczną, a fotografie ilustracjami wyłaniającymi się z czerni, gdzie papier nadaje całości swoistej elegancji. W ten sposób dzieło Karpińskiego, poprzez wspomniany już minimalizm, zachęca odbiorcę_czynię do wnikliwego przyjrzenia się jej zawartości.
Tych fotografii nie można oglądać tylko raz, bo wówczas ma się jedynie powierzchowny obraz całości.
Publikacja z pewnością jest i wizualną, i liryczną opowieścią o kamieniołomie. Odbiorca_czyni może poruszać się wśród obrazów, ale także wśród tekstowej refleksji autora, która pojawia się na końcu photobooka. Jest złożoną formą podsumowania, niemożliwą do właściwej interpretacji po jednokrotnym przeczytaniu, co rzuca wyzwanie dla odbiorcy_czyni pod względem literackim, jak i wizualnym.
Sztambroch mogę polecić nie tylko miłośnikom_czkom fotografii, ale też osobom zastanawiającym się nad zmianami dziejącymi się w najbliższym otoczeniu, na które człowiek ma realny wpływ. Nie trzeba być bielszczaninem_ką, aby przyjrzeć się Sztambrochom, ponieważ jest to uniwersalna opowieść o tym, aby być uważnym na świat.
Jeśli chcecie na własne oczy zobaczyć pracę Szymona Karpińskiego, zapraszam do odwiedzenia i odnalezienia jego photobooka w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej, Bibliotece Śląskiej w Katowicach oraz Księgarni KLIMCZOK.
Zdjęcia: Szymon Karpiński (materiały prasowe); strona autora: szymonkarpinski.pl
Korekta: Edyta Edi Braun