Nikt nie kocha tak jak tenor
Tra voi tra voi saprò dividere il tempo mio giocondo (wł. z wami chcę dzielić radosne chwile) – trudno o bardziej trafny wstęp niż ten ustęp z Traviaty Luciano Pavarottiego. To właśnie z wami, drodzy_gie czytelnicy_czki, chcemy dzielić ten radosny moment: premierę spektaklu Nikt nie kocha tak jak tenor w reżyserii Witolda Mazurkiewicza.
Trzech tenorów to kontynuacja sztuki Nagłe zastępstwo (albo: Dajcie mi tenora!). Scenariusze do obu napisał Ken Ludwik, uznany scenarzysta i dramatopisarz, ale nieznajomość pierwszej części wcale nie odebrała nam przyjemności podczas oglądania premiery w bielskim teatrze.
Nikt nie kocha tak jak tenor to komedia, której losy toczą się w pięknym Paryżu z lat trzydziestych. W tym miejscu należy się ukłon w stronę twórcy scenografii – Wojciecha Stefaniaka, bowiem zachwycała w każdym najmniejszym detalu. Misternie odtworzona panorama Paryża, widoczna przez ogromne, hotelowe okna, zapierała dech w piersiach. Od razu można poczuć się niczym turyst_a w mieście zakochanych.
Jednak nie wszyscy są zagorzałymi fanami francuskości. Producent Henry Saunders (Grzegorz Sikora), zdecydowany przeciwnik wszystkiego, co francuskie, zmaga się z przygotowaniami wspaniałego koncertu Trzech Tenorów. Gwiazdą wieczoru ma być nikt inny, jak sławny śpiewak Tito Merelli (Tomasz Lorek). Artysta – niegdyś uwielbiany – boleśnie przeżywa fakt, że coraz bardziej się starzeje. Jego konkurentem i zarazem śmiertelnym wrogiem – choć sam zainteresowany o tym nie wie – staje się młody śpiewak Carlo Nucci (Mateusz Wojtasiński). Tito obawia się, że stracił swój urok. Jakby tego było mało, kiedy przyłapuje swoją żonę z młodym mężczyzną, wpada w szał. To jedna z wielu omyłek, które będą się mnożyć przez cały spektakl.
Jak można było się spodziewać, włoski temperament Tita Merellego objawiał się w żywym języku. Śpiewak i jego żona, Maria (Anita Jancia-Prokopowicz), niczym typowe włoskie małżeństwo z dwudziestopięcioletnim stażem, nie bali się porządnej kłótni, grożąc sobie nawzajem divorzio. Jednak żywe dialogi to nie jedyne, co zaskoczyło nas w spektaklu Nikt nie kocha tak jak tenor. Nie mogło się obyć również bez nawiązań do opery oraz fragmentów arii. Chyba żadna z nas nie miała pojęcia o umiejętnościach wokalnych bielskich aktorów_ek. Cóż to było za miłe zaskoczenie! Trzeba też nie wspomnieć o grande finale, którego żadna z nas się nie spodziewała…
Piękne stroje idealnie oddały kunszt włoskiej oraz paryskiej mody. Aksamitna czarna sukienka świetnie podkreślała śródziemnomorską urodę Marii, za to delikatne piórka zaznaczyły frywolność Tatiany (Anna Guzik-Tylka). Idealnie skrojone marynarki, fraki oraz słynny szlafrok Titiego dodały uroku całemu show.
Scena aż kipiała od emocji. Rosyjskie, włoskie i francuskie charaktery dały o sobie niejednokrotnie znać, a połączenie ich było wręcz wybuchowe. Dzięki znakomitym umiejętnościom aktorów_ek, mogłyśmy przeżywać razem z nimi złość, miłosne uniesienia, rozpacz i wiele innych emocji – ale przede wszystkim, w bezkonkurencyjny sposób oddali_ły część komediową tej sztuki. Już od samego początku zostałyśmy porwane w świat Tita Merelliego i reszty. Śledząc ich losy dosłownie można zapomnieć o otaczającym nas świecie.
W drugiej części wieczoru sceną zawładnęła muzyka na żywo w wykonaniu Bielskiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Jacka Obstarczyka. Muzy_kom podczas koncertu Karuzela Pani Marii towarzyszyły głosy aktorów_ek bielskiego teatru. Wydarzenie miało swoją premierę we wrześniu 2021 roku, kiedy aktorzy_ki wystąpili_ły na balkonie Teatru Polskiego podczas obchodów 70-lecia połączenia Bielska-Białej. Już wtedy publiczność ogarnął zachwyt nad piosenkami Marii Koterbskiej, który powtórzył się podczas koncertu na scenie teatru. Pochłonięte urzekającą aranżacją orkiestry oraz magnetyzującymi głosami aktorów_ek wyruszyłyśmy w niesamowity świat pani Marii Koterbskiej. Nastrojowe światło i imponujące kreacje śpiewaków_czek tylko pogłębiły wrażenie niezwykłości.
Zgodnie możemy przyznać, że Nikt nie kocha tak jak tenor był jednym z lepszych występów, na jakim byłyśmy. Wrażenia po całym spektaklu zostaną z nami na długo. Grande finale, typowe włoskie małżeństwo, wspaniała muzyka oraz spektakularny koncert – to tylko kilka powodów, by udać się na to nietuzinkowe wydarzenie i przekonać się o jego świetności na własnej skórze.
Dziękujemy serdecznie Teatrowi Polskiemu za zaproszenie nas na premierę Nikt nie kocha tak jak tenor wraz z możliwością uczestniczenia w poprzedzającym ją lunchu prasowym.
Zdjęcia: Julia Gawlik
Korekta: Edyta Edi Braun