Jaki jest twój cień? Rozmowa z Aleksandrą Dulas
Aleksandra Dulas – edukatorka seksualna i terapeutka traumy uzależnień certyfikowana w Londynie przez Michelle Shapiro, na stałe współpracująca ze Stowarzyszeniem Fabryka Równości. Twórczyni projektów edukacyjnych, propagatorka edukacji obywatelskiej oraz – co ważne – ambasadorka książki Mój cień jest różowy, autorstwa Stuarta Scotta.
Mój cień jest różowy to historia dająca dzieciom odwagę i wspierająca je w byciu sobą. Opowiada o małym chłopcu z różowym cieniem i jego pełnej emocji wyprawie do szkoły w… spódniczce. A także o niezwykłym ojcu, który pokazał, co znaczy naprawdę wspierać swoje dziecko w jego wyborach i być obok w każdej sytuacji.
Julia Kochanowska: Dziękuję za dzisiejsze spotkanie. Książka, której jesteś ambasadorką, porusza ważny temat tożsamości i tolerancji wśród najmłodszych. Chciałam zapytać, jak wygląda kwestia tożsamości płciowej w Polsce? Czy dzieci w wieku szkolnym mają już ugruntowany obraz własnej płci?
Aleksandra Dulas: Zazwyczaj tak. I to bez względu na to, czy ta płeć jest zgodna z tym, co mają wpisane w dokumenty. Często dziecko już wie, kim jest tożsamościowo. Powiedziałam często dlatego, że bywają takie przypadki, kiedy dojrzewanie do swojej tożsamości płciowej trwa dłużej, czasami naprawdę długo. Zdarza się, że ludzie już jako osoby dorosłe stwierdzają, że ich tożsamość płciowa nie jest zgodna z ich ciałem i dokonują korekty płci. Nie jest to częste, ale wciąż normalne. Najczęściej jednak dziecko w wieku dwóch, trzech lat wie, jakiej jest płci.
Jak dzieci mogą przejawiać swoją tożsamość płciową na wczesnym etapie rozwoju?
Czasami komunikują, że nie chcą nosić ubrań stereotypowo zgodnych ze swoją płcią czy bawić się w uznawane za typowe dla ich płci metrykalnej zabawy. Oczywiście sygnały te nie muszą nas nakierowywać. Nie ma takiej zasady, że jeśli dziewczynka lubi chodzić w spodniach, to jest od razu transpłciowym chłopcem. Co nie zmienia faktu, że jeśli mamy transpłciowe dziecko, to ono już w tym wieku potrafi dawać nam znaki.
Najczęściej dziecko w wieku dwóch, trzech lat wie, jakiej jest płci.
Jak wspierać dziecko w takiej sytuacji? Co może zrobić rodzic?
Jako rodzic możemy tylko obserwować i podążać za dzieckiem. Oczywiście te pierwsze oznaki nie muszą o niczym świadczyć, ale mogą, w związku z tym dorośli muszą być czujni i akceptujący. Jeśli widzimy, że nasza córka nie chce chodzić w różowych sukienkach, to nie zmuszajmy jej do tego. Jeśli nasz syn z jakiegoś powodu ma ochotę założyć sukienkę, to niech to zrobi. Sukienki są fajne, kolorowe. Dlaczego mamy zabraniać chłopcom zakładania ich? Sama sukienka lub spodnie o niczym nie świadczą. Rolą rodzica jest towarzyszenie dziecku bez względu na to, w jaki sposób się ono rozwija. Być przy nim, obserwować i podążać. Nasza rola staje się jeszcze ważniejsza, gdy nasze nastoletnie dziecko mówi nam: mamo, tato, jestem osobą transpłciową, moja płeć jest taka i taka, i proszę, żeby się do mnie zwracać w określony sposób. Wtedy naszym zadaniem jest to uszanować i zrobić to, o co prosi.
Często osoby transpłciowe nie są społecznie akceptowane. Co w momencie, gdy dziecko nie dostaje wsparcia od rodziców?
To jest pokłosie edukacji seksualnej w Polsce, a raczej jej braku. Z czego rodzice mają czerpać wiedzę? Istnieją jednak książki czy internet. Jeśli mamy transpłciowe dziecko, szukamy informacji i znajdujemy grupę wsparcia. Jest świetne stowarzyszenie MyRodzice, które wspiera opiekunów w społeczności LGBTQ+. Tam rodzice mogą znaleźć bazę wiedzy i ludzi o podobnych doświadczeniach. Można się z nimi spotkać, porozmawiać. Trzeba szukać informacji, grup wsparcia, wspólnej terapii – wszystkiego, aby wspierać swoje dziecko. Jedna z mam osoby transpłciowej podczas spotkania TEDx stwierdziła, że woli mieć żywego syna niż martwą córkę. I to jest coś, co powinno nam wybrzmiewać. Nieraz osoby transpłciowe czują tak ogromną niechęć do swojego ciała, że się okaleczają, podejmują próby samobójcze. Rolą rodziców jest dostarczenie wsparcia, otoczenie opieką, żeby dziecko mogło się bezpiecznie rozwijać i przejść przez okres dojrzewania, który jest bardzo trudny dla osób transpłciowych, ponieważ dojrzewają niezgodnie ze swoją płcią odczuwaną.
W książce Mój cień jest różowy bohater mierzy się z transpłciowością. Sytuacja rozgrywa się w szkole, gdzie chłopiec poznaje nowych znajomych i nauczycieli, którzy nie akceptują jego różowego koloru.
Choć nic nie wskazuje na to, że chłopiec jest transpłciowy, to samo założenie przez niego sukienki spotyka się z dezaprobatą. Z moich obserwacji wynika, że (na szczęście) dzieci niejednokrotnie zachowują się lepiej niż dorośli i chętniej przyjmą osobę wyróżniającą się taką, jaką jest. W przypadku dzieci transpłciowych częściej to nauczyciele w nieprofesjonalny sposób podchodzą do ich odmienności. Nauczyciel powinien wykazywać się większą empatią i zarazić nią swoich wychowanków. Myślę, że książka Scotta Stuarta pomaga dzieciom odnaleźć swoje prawdziwe ja; zastanowić się nad tym, kim są, czy się tego wstydzą i czy w ogóle powinny.
Na uwagę w książce zasługuje tata chłopca, którego postawa powinna być wzorem do naśladowania dla innych rodziców. Pomimo obaw ze strony syna, ojciec zachował się bardzo dobrze.
Tak, tata zachował się rewelacyjnie. Dał synowi najlepsze wsparcie, jakie mógł. Pokazał mu, że jest taki sam, jak on. Piękną sceną jest moment oglądania albumu przez rodzinę. Tata chciał pokazać chłopcu, że już poprzednie pokolenia porzucały swoje marzenia, ponieważ nie były zgodne z oczekiwaniami społecznymi. Myślę, że jest to morał tej książki. Najważniejszym jest podążanie za sobą i swoimi marzeniami, po to, by być szczęśliwym człowiekiem, nawet jeśli narażamy się na ostracyzm społeczny. Warto nie tylko zastanowić się nad tym, kim jesteśmy, ale też nad tym, że osoby wyróżniające się potrzebują naszego wsparcia.
Chcę wierzyć, że z tą książką rodzice pomogą swoim dzieciom – zarówno transpłciowym, jak i tym, które nie pasują idealnie do przyjętych stereotypów – rozwinąć skrzydła i być sobą. Dziękuję ci za rozmowę i za twoją pracę.
Tekst ukazał się w #14 magazynu.
Zdjęcie: Lidia Le Thanh