Magia teatru

Bycie aktorem_ką dla jednych z nas ma pozytywne konotacje, dla drugich nie. Możemy pracę aktora_ki odebrać dwojako – jako łatwą lub trudną, ale nie ma żadnych wątpliwości, że zawsze jest to praca. A może warto zadać jeszcze jedno, o wiele ważniejsze pytanie: taki zawód to błogosławieństwo, czy raczej jedna z największych traum w życiu?

Gdy jako mała dziewczynka mówiłam, że chcę zostać aktorką, słyszałam, że to ciężki kawałek chleba i trzeba mieć niezwykły talent, żeby się wybić. Pamiętam, jak obrażałam się na dorosłych, że we mnie nie wierzą. Po pewnym czasie jestem już w stanie zrozumieć, co mieli na myśli. Zawód aktora_ki nie należy do najłatwiejszych, ale trudno żyć bez błysku fleszy po tym, gdy pierwszy raz stanie się na scenie.

Nigdy nie startowałam do szkoły aktorskiej – dorośli skutecznie wmówili mi, że moja ścieżka powinna być inna. Nie mam im tego za złe, bo przeżyłam dzięki temu wspaniałe przygody, do jakich nie miałabym dostępu będąc profesjonalną aktorką. Dlaczego profesjonalną? Bo niedawno powróciłam do aktorstwa i muszę przyznać, że mając do czynienia z ludźmi z większym doświadczeniem niż ja, jestem w stanie powiedzieć, że zawód ten ma tyle samo blasków, co cieni.

Nawet dla mało przebojowych osób przygoda z teatrem może być świetną przygodą; na scenie odnajdują samych siebie i zauważają, czego chcą.

To, co niewidoczne

Dość prosto można zaobserwować efekt finalny – czyli to, co aktor_ka pokazuje na scenie. Spektakl to piękne wydarzenie, podczas którego zarówno widzowie_ki, jak i artyści_tki, bawią się przednio. Jest to cudowne przeżycie, jednak ilu ludzi zastanawia się, jaki proces czeka rzemieślnika_czkę przed ostatecznym efektem? 

Na początku, każd_ aktor_ka dowiaduje się, jakiego bohatera_kę będzie grać: zaczyna poznawać jego_jej motywacje, odkrywa więzi z innymi, tworzy sobie jego_jej wizerunek w głowie, innymi słowy – buduje postać. Dopiero po tym procesie otrzymuje tekst. Chodzi o to, by nie uczyć się odgrywać, a grać. Najważniejsze w tym procesie jest postawienie siebie w danej sytuacji i wytyczenie sobie celu – kiedy uwierzymy, że jesteśmy rozkapryszonym dzieckiem, surowym_ą nauczycielem_ką czy bezwzględnym_ną grabieżcą_czynią, to wtedy go znajdziemy. Dopiero wtedy rodzi się pełnowartościowa postać. 

To dobrze czy źle?

Wbrew pozorom są to jasne strony aktorstwa, które niezwykle rozwijają każdą artystyczną duszę. Za każdym razem można zbudować coś innego. Można poczuć emocje wielu postaci, zupełnie nie zmieniając swojej osobowości w życiu prywatnym. Dużym plusem jest zyskanie przy tym popularności – wyjście na scenę i odgrywanie roli może sprawić, że będziemy mieli realny wpływ na różne tematy społeczne czy kulturowe. Także samorozwój pod kątem poznawania własnego ciała i nabierania jego świadomości może być zachęcający dla młodych adeptów_ek szkół artystycznych. 

Dwie strony medalu

Trudno nie wspomnieć o ciemnej stronie aktorstwa. Zmieniając tak często postacie, sytuacje i cele, łatwo zatracić samego siebie i zgubić to, co na początku było dla nas tak ważne. Ileż to razy słyszeliśmy, że młode aktorki na początku swojej kariery grały słodkie, niewinne nastolatki, co było dostosowane do ich wieku i zostało głęboko przemyślane przez reżysera. Takie role pomagały im zabłysnąć w świecie show-biznesu, jednak czy ułatwiły im późniejszą drogę? Aktorki dorosły, więc logicznym było, że będą również grały inne, bardziej dojrzałe role. I to wzbudziło wielki lęk, momentami odrazę u widzów. W końcu chciały zerwać z wizerunkiem słodkości i dać sobie szansę na rozwój, co kłóciło się z uprzednio wykreowanym, idealnym wizerunkiem. 

Zawód aktora_ki, to jeden z najbarwniejszych i najlepszych zawodów, z jakim kiedykolwiek się mierzyłam.

Aktor_ka ma za zadanie świecić przykładem, jest osobą publiczną, jednak mało kto pamięta, że to też tylko człowiek. Jego_jej dusza może zatracić się w mroku i największą sztuką dla niego_niej będzie przejście przez to piekło i nie stać się diabłem. Aktor_ka często narzeka na brak prywatności – każdy krok może być śledzony_na. Oczywiście nie sprawdza się to w każdym przypadku, ale bardzo często tak bywa. 

Droga dla każdego?

Zawód aktora_ki, to jeden z najbarwniejszych i najlepszych zawodów, z jakim kiedykolwiek się mierzyłam. Zajmuję się tym od najmłodszych lat – już jako mała dziewczynka stawałam na scenie i często opuszczałam szkołę dla zajęć aktorskich (choć z perspektywy czasu nie było to najlepsze rozwiązanie). Teraz, jako dorosła osoba biorąca udział w teatrach amatorskich, coraz bardziej cenię sobie czas, gdy nie pracuję nad rolą i nie zmieniam swojej twarzy w maskę postaci, którą gram. Nie dlatego, że tego nie lubię, ale dlatego, że czasem trzeba odpocząć od wszystkiego, nawet od największej pasji.

Muszę przyznać, że aktorstwo nie będzie odpowiednie dla wszystkich. Z mojej perspektywy ten dreszczyk emocji tuż przed wejściem na deski teatru jest nie do zastąpienia, tak jak interakcja z partnerem_ką scenicznym_ną, której nie nauczysz się w żadnej szkole. Nawet dla mało przebojowych osób przygoda z teatrem może być świetną przygodą; często podczas niej odnajdują samych siebie, do czego w życiu dążą i czego chcą. I choć nie wiem, jak mocno bałabym się wyjść i zagrać najgorszą – w moim mniemaniu – rolę, to po zakończeniu spektaklu mam ochotę tylko krzyknąć: ja chcę jeszcze raz!

Zmieniając tak często postacie, sytuacje i cele, łatwo zatracić samego siebie i zgubić to, co na początku było dla nas tak ważne.

Spróbujcie teatru, jeśli choć trochę was to interesuje. Mnie pomogło to przełamać własny lęk, jestem śmielsza w kontaktach z ludźmi i odkryłam, że bywam bardzo twórczą i pomysłową osobą. Ale wiecie, czego jestem ciekawa? Czego to wy dowiecie się o sobie, próbując zbudować swoją pierwszą postać. Przekonamy się?

Tekst ukazał się w #14 magazynu.

Grafika: Wiktoria Kurska