Malta – subiektywnie
Gdy opowiadam znajomym o „mojej” cudnej Malcie zawsze się szeroko uśmiecham, chociaż na zadawane mi pytania odpowiadam najczęściej: nie, nie ma, raczej nie.
Kultura Malty jest mieszanką tradycji angielskiej, włoskiej i arabskiej. Od czasów prehistorycznych wyspą rządzili Fenicjanie, Rzymianie, Arabowie, zakon Joannitów, Francuzi i na koniec Brytyjczycy. Mimo najazdów i kolonizacji rdzenni mieszkańcy zachowali poczucie tożsamości i historii. Język, jakim posługują się Maltańczycy brzmi jak arabski z wieloma zapożyczeniami z włoskiego i angielskiego. Maltańczycy twierdzą, że są jednymi z najstarszych chrześcijan na świecie. Katolicyzm jest widoczny dosłownie na każdym kroku. Państwo, które na mapie świata jest maleńką kropeczką posiada aż 359 kościołów! Maltańczycy słyną z urządzania wielogodzinnych i barwnych fiest. Już pierwszego dnia trafiliśmy na taką egzotyczną paradę. Figura Matki Boskiej, dźwigana na specjalnym piedestale przez rosłych zakonników, przemierzała miasto. Fieście towarzyszyły śpiewy. Dołączyliśmy do barwnego tłumu modlących się ludzi. Rozmodlony korowód wędrował od kościoła do kościoła. Gdy zrobiło się ciemno, procesja dotarła do ostatniego punktu, do Pałacu Wielkiego Mistrza. Wtedy niebo rozświetliły fajerwerki.
Pierwsze nie
Nie poleżysz na Malcie wygodnie na piaszczystej plaży. Są wprawdzie ze dwa takie miejsca, Cirkewwa i Mellieha, ale przysięgam, że niektórzy mieli w dzieciństwie większą piaskownicę.
Drugie nie
Klimat nie jest przyjazny. Jest upalnie, wilgotno i ciężko zarazem. W ciągu dnia jest niemiłosiernie gorąco. Ale gdy wieczorem wywiesisz ręcznik na balkonie, to rano będzie jeszcze bardziej wilgotny. Poznaliśmy miłą rodzinę z Poznania – mama, tata i dziecko. Tata, były komandos, dużo opowiadał nam o nieprzyjaznej pogodzie, trudach służby i wojnie nad Zatoką. Nazywaliśmy go “Pustynna Burza”. Klimat Malty mu jednak nie sprzyjał i schodził tylko na kolację. Całe dnie leżał w klimatyzowanym pokoju i cierpiał.
Trzecie nie
Nie nacieszysz się chłodem w parkach. Nie znajdziesz łatwo takiego miejsca. To, co Maltańczycy szumnie zwą parkiem jest według naszych standardów jedynie skromniutkim skwerkiem z kilkoma drzewkami.
Reszta na tak
Piękna przyroda, różnorodność ciekawych miejsc. O Malcie, a o jej stolicy w szczególności mówi się często, że jest to ogromne muzeum na otwartym powietrzu. Jeśli lubisz zwiedzać, poczujesz się tam jak w raju. To neolityczne budowle, średniowieczne miasta, wczesnochrześcijańskie zabytki, barok, czasy kolonialne i współczesność w jednym maluteńkim państewku!
Czego robić nie wolno?
Malta to Malta, a Gozo to Gozo. Maltańczyk rzadko bywa na Gozo, a Gozianin na główną wyspę jedzie, gdy już naprawdę musi. Malty i Gozo nigdy nie możesz traktować jako jedno i to samo. Pamiętaj – gdy powiesz, że ktoś z Gozo jest Maltańczykiem, to narazisz się na srogie spojrzenie. Jeśli to zrobisz, to przeproś szybko. To jakbyś nazwał Szkota Anglikiem. Awantura murowana.
Mdina i Rabat
Mdina to dawna stolica Malty w głębi kraju. Pierwszą warowną osadę założyli tu Fenicjanie. Ma charakterystyczne wąskie uliczki, wijące się między ścianami z piaskowca. Nawet fotograf amator zrobi tu niepowtarzalne zdjęcia. Mnie urzekły drzwi i wymyślne kołatki. Mdina nazywana jest Silent City, taki nastrój udziela się tam chyba każdemu. W miejscu, w którym święty Paweł z Tarsu nawrócił na chrześcijaństwo rzymskiego dostojnika do dziś stoi kościół wzniesiony na pamiątkę tego wydarzenia. Wewnątrz można zobaczyć obraz przedstawiający Najświętszą Maryję Pannę, którego autorstwo przypisuje się św. Łukaszowi.
Nie jestem odważna. Kiedyś w wesołym miasteczku w domu strachów wytrzymałam tylko sekundę i uciekłam z wrzaskiem. Ekspozycja o krwawej historii Malty dostarczyła mi takich samych wrażeń. Muzyka jak z filmów grozy, półmrok, ciche rozpaczliwe jęki i komentarz sprawiły, że ogarniał mnie coraz większy strach.
Rabat to był nasz punkt numer dwa tego dnia. W przewodnikach jest napisane, że to miasto sąsiadujące z Mdiną. Podeszliśmy do mężczyzn siedzących na niskich stołeczkach na wąskim chodniku. Grali w kości i głośno się kłócili. Nieśmiało zapytaliśmy, jak daleko jest do Rabatu i czy dojdziemy tam na piechotę. Popatrzyli na nas zdziwieni.
Powiedzieli, że tu jest przecież Rabat. – Ale gdzie tu? – dopytywaliśmy ciekawi. – Rabat zaczyna się od tego krzesła – pokazał jeden z panów.
Katakumby świętej Agaty w Rabacie to wczesnochrześcijańskie podziemne cmentarze. Przewodnik barwnie opowiada o malowidłach, o grzebaniu zmarłych, ucztach i biesiadach odbywających się w trakcie ceremonii. Nie wytrzymałam tam długo. Raz czy drugi miałam wrażenie, że ktoś mnie dotyka. W Rabacie jest również słynna grota, w której przez trzy miesiące ukrywał się św. Paweł.
Wyspy Gozo i Comino
Pojechaliśmy na kolejną wycieczkę. Najpierw jednak musieliśmy się zmierzyć z problemem. Mama chciała zobaczyć ponownie megalityczne budowle, czuła niedosyt po zeszłorocznym zwiedzaniu. Tata już nie chciał, mówiąc o nich „gruzowisko”. A ja chciałam popływać w lazurowej wodzie u wybrzeży Comino.
Mama postanowiła nas porzucić na prawie cały dzień. Pojechaliśmy na Gozo w dwóch osobnych grupkach. Wysepka jest niewielka, sielska i zielona.
Po pół godzinie nudnego rejsu dotarliśmy do miejsca, w którym czas zatrzymał się pół wieku temu. Spowolnione tempo życia, spokojne wsie i tradycyjne rzemiosło to wizytówka Gozo.
Do najważniejszych miejsc należą m.in. megalityczna świątynia Ggantija uznawana za najstarsze domostwo na świecie oraz Azure Window, czyli naturalny korytarz, przez który przepływa morska woda.
Mieszkańcy Gozo, nazwani przez nas “Gozakami”, lubią współzawodnictwo. Marzeniem każdej wioski jest budowa kościoła z kopułą równie potężną jak ta w Watykanie, a już na pewno większą niż ta w wiosce obok. Zawsze z dumą dodają, że kościół powstał wyłącznie z datków jego mieszkańców.
Ciekawostką jest to, że w Victorii, zwanej równolegle Rabatem, działają aż dwie opery! Zupełnie naprzeciw siebie! Na afiszu w 2015 roku w operze Aurora wystawiają „Traviatę”, w operze Astra, po lewej, „Nabucco”. Cóż, widocznie również jak ci z prawej ukochali Verdiego.
Między Maltą a Gozo są dwie wysepki. Mniejsza to niezamieszkałe Cominotto, większa Comino, która ma nieco ponad 2 kilometry kwadratowe. Mieszka tam tylko jedna rodzina, prowadzą jeden, jedyny hotel. Na wyspie znajduje się także niesamowita Błękitna Laguna. Jej turkusowe wody to gratka dla amatorów pływania i nurkowania. Codziennie cumuje tam wiele wycieczkowych statków.
Tutaj nie ma nudy
Typowym elementem wsi rybackich są luzzu – niewielkie łodzie z wysoko zadartym dziobem, jaskrawo pomalowane w czerwono-zielono-niebiesko-żółte pasy. Po obu stronach dzioba są charakterystyczne oczy staroegipskiego boga Ozyrysa, mają chronić i odstraszać złe duchy. Uleganie przesądom jest jedną z silnie zakorzenionych cech Maltańczyków. Na przykład: na wieżach kościoła są często dwa zegary, ale tylko jeden pokazuje właściwą godzinę. Drugi ma zmylić diabła i przeszkodzić mu w złych zamiarach.
Nic nie przebije popołudniowej rozrywki o nazwie “gostra”. Młodzi panowie, ubrani tylko w gatki, wbiegają na bosaka na natłuszczony, dziesięciometrowy drewniany pal. Próbują dobiec do końca i złapać flagę. Po wykonaniu kilku majestatycznych piruetów, fantazyjnych ślizgów, spektakularnych ześlizgów i często dramatycznych i trzymających w napięciu poślizgów, spadają prosto do morza. Zabawa ma charakter religijny i nawiązuje do św. Juliana Szpitalnika. Śmiechom i wiwatom nie ma końca.
Malta jest urocza. Jeśli jeszcze nie wiesz, gdzie pojechać na wakacje, to mówię: Wybierz Maltę. Moją Maltę.
Edycja: Ewa FurtakKorekta: Ewa Kuchta