Telefonowy hazard
Czyli dlaczego media społecznościowe są jak narkotyki?

Z pewnością znasz ten moment, w którym włączasz TikToka tylko na minutkę, a kiedy odłożysz telefon, w niewytłumaczalny sposób okazuje się, że minęła godzina. Wszyscy wiemy, że to niezdrowe, a jednak ograniczanie mediów społecznościowych wydaje się dziwacznym wymysłem i spotyka się z większym zdziwieniem niż bezrefleksyjne scrollowanie.
Czasy się zmieniają…
Na media społecznościowe narzekają nasi dziadkowie i rodzice – osoby należące do starszego pokolenia, które z zapałem tworzą kolejne badania, eseje i artykuły na temat szkodliwości tego tego pierwszorzędnej jakości (bo jakżeby inaczej?) wynalazku. Co prawda na kartach historii wielokrotnie udowodniono, że doza dystansu, z jaką podchodzimy do nowych idei i modernizacji, najczęściej rośnie wraz z wiekiem. Nasze podejście do social mediów warto jednak przemyśleć jeszcze drugi i trzeci raz. Być może starsze pokolenie ma nieco racji?
Definicja z Wikipedii w najmniejszym stopniu nie oddaje tego, czym stały się media społecznościowe. Choć bez dwóch zdań wykorzystują rozbudowany zestaw narzędzi komunikacyjnych, nie służą tylko do interakcji międzyludzkich. Być może wyglądały tak jeszcze piętnaście czy dwadzieścia lat temu, kiedy na rynku zadebiutowały portale takie jak Facebook czy YouTube. Powoli zaczęły wypierać popularne wówczas blogi, ponieważ umieszczane na nich teksty z czasem uznano za przydługie i nużące. Później do (nie)chlubnego grona dołączył Twitter, Instagram i Pinterest, a po kilku latach media społecznościowe stały się nieodłącznym elementem życia codziennego, zalewającym nas coraz to krótszymi treściami i obiecującym dawkę rozrywki za każdym razem, gdy sięgniemy do kieszeni. Wiedza o negatywnym wpływie mediów na zdrowie psychiczne jest bardzo powszechna i łatwo dostępna, a jednak ze świecą szukać osoby, która na scrollowaniu spędza mniej niż godzinę czy dwie dziennie.
Jej wysokość dopamina
Najbardziej oczywistą przyczyną takiego stanu rzeczy może być normalizacja nadużywania mediów społecznościowych. Przecież wszyscy mają konto na TikToku, a żadna szanująca się dusza towarzystwa czy szkoln_ celebryt_a po prostu nie może nie korzystać z Instagrama. Rosnący licznik godzin czasu ekranowego ma ścisły związek także z działaniem naszego mózgu, a właściwie z wyrzutami dopaminy – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za poczucie nagrody i motywację, który wydziela się przede wszystkim podczas interakcji międzyludzkich.
Poziom dopaminy szaleje nie tylko podczas scrollowania, ale także, gdy słyszymy dochodzący z telefonu dźwięk powiadomienia. Nie wiemy, czy to polubienie nowego wpisu, czy raczej złośliwy komentarz, dlatego pokusa sprawdzenia, co kryje się na naszym koncie, jest niezwykle atrakcyjna i – trudno ukryć – często nieodparta. Z tego samego mechanizmu korzystają użytkownicy_czki kasyn i hazardziści_tki, którzy_re, podobnie jak my, aż do ostatniej chwili nie mogą być pewn_ wyniku.
Jak media społecznościowe nas krzywdzą?
Mogłoby się zdawać, że chociaż TikTok, Instagram czy dawny Twitter są darmowe, a stan naszego konta bankowego rzeczywiście pozostaje nienaruszony, to czas, uwaga i nierzadko zdrowie – także psychiczne – stają się wystawionymi na sprzedaż produktami. Oto kolejna wspólna cecha mediów społecznościowych i narkotyków: wyrządzają nam krzywdę, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadom_.
I rzeczywiście – można się bronić, że scrollowanie przez zaledwie kilka minut dziennie jest zupełnie niewinne, lecz przy czasie ekranowym przeciętnego obywatela_ki okazuje się ono brzemienne w skutkach.
Badania nie są do końca zgodne, lecz wynik każdego z nich budzi niepokój. Już w 2016 roku młod_ Europejczyk_ka w wieku od 14 do 24 lat spędzał_ średnio 4,5 godziny online, a około połowa z nich przekraczała zalecany limit czasu ekranowego wynoszący 2 godziny. Dwa lata później naukowcy_czynie otrzymali_ły podobny rezultat ze średnią 4 godziny 40 minut. W 2019 roku ta liczba zmalała o ponad godzinę, pozostając jednak niezwykle wysoka. Wbrew pozorom nadużywanie internetu to domena nie tylko młodych ludzi. Statystyczny_na dorosł_ obywatel_ka USA spędza około 6 godzin online, z czego ponad połowę na telefonie komórkowym.
Media społecznościowe mogą przyczynić się do rozwoju:
-depresji,
-zaburzeń lękowych,
-zaburzeń odżywiania.
To wszystko z powodu wszechobecnego hejtu czy toksycznego porównywania się. Ten oczywisty fakt został wielokrotnie udowodniony naukowo, a mimo to mamy w zwyczaju go ignorować. Powszechność wspomnianych chorób psychicznych, powoli zaliczanych do chorób cywilizacyjnych, jest naprawdę alarmująca, a statystyki rosną wśród coraz młodszych osób. Czyżby miało to związek z popularyzowaniem się mediów społecznościowych w młodziutkim pokoleniu Alfa?
Regularne korzystanie z tych platform przyczynia się także do obniżenia wyników w nauce, zwiększenia poczucia samotności, pogorszenia obrazu ciała, problemów ze snem, a nawet zwiększenia ryzyka wypadków samochodowych.
Koszmar FOMO
Wszyscy z pewnością słyszeli o nierozerwalnym związku tych platform z porównywaniem się – stawiamy swój przeciętny wygląd i codzienne przyzwyczajenia obok starannie wyselekcjonowanych zdjęć czy filmików na feedzie. Nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że niewiele osób pokazuje swoje najgorsze czy nawet przeciętne momenty w internecie, czasem zwyczajnie nie możemy powstrzymać się od porównywania.
Feed – siatka zdjęć wszystkie treści opublikowane na danym profilu
Z tym zjawiskiem ściśle powiązane jest tzw. FOMO, czyli Fear of Missing Out – lęk przed przegapieniem ważnych informacji. To nieprzyjemne odczucie pojawia się, gdy omija nas ciekawe wydarzenie: impreza, podróż czy spotkanie z przyjaciółmi. Czasem, nawet podświadomie, porównujemy swoje nudne życie do ekscytujących doświadczeń innych osób, które również mogą zmagać się z FOMO.
Ten koncept nie należy do najnowszych, ale w dobie mediów społecznościowych jego skala ogromnie przybrała na intensywności. Zamiast raz na jakiś czas słyszeć o interesującym wydarzeniu w radiu lub od znajomych bądź czytać o nim w gazecie, codziennie jesteśmy bombardowani wiadomościami o kolejnych fascynujących imprezach i spotkaniach, w których nie mogliśmy uczestniczyć. Skutek? Już w 2012(!) roku aż 70% dorosłych odczuwało FOMO, a u 40% z nich ten stan natychmiastowo pogarszał się po przejrzeniu mediów społecznościowych.
Zwracając honor…
W tym miejscu pojawia się pytanie, które zadali sobie naukowcy w 2016 roku. Czy media społecznościowe rzeczywiście sprawiają, że jesteśmy bardziej nieszczęśliwi, zestresowani i podatni na zaburzenia, czy może to osoby o tych cechach chętniej z nich korzystają?
Udowodniono, że – przynajmniej w przypadku młodych ludzi – oba stwierdzenia są poprawne. Między innymi z tego powodu wszystkie badania traktujące o relacji tej technologii ze zdrowiem psychicznym należy traktować z niemałą dozą dystansu.
Nie da się też ukryć, że media społecznościowe mimo swoich (licznych) wad, potrafią mieć pozytywny wpływ na wiele aspektów naszego życia, w tym na zdrowie psychiczne. Chociaż nie można podważyć ich szkodliwości w niektórych aspektach, tak inne stoją w kontrze do tego, czego moglibyśmy się spodziewać.
Za pośrednictwem Instagrama czy Snapchata niezliczona liczba osób nawiązała bliskie relacje, które nieraz okazały się bardziej szczere, entuzjastyczne i dłuższe niż te w realu. Platformy te ułatwiają także budowanie społeczności, które łączy ulubiona książka, zespół muzyczny czy dyscyplina sportowa. A o ułatwieniu kontaktu z przyjaciółmi i rodziną chyba nie muszę nawet wspominać!
Media społecznościowe zapewniają także natychmiastowe rozproszenie i możliwość oderwania się od rzeczywistości, co może okazać się szczególnie cenne w przypadku zmagania się z trudnościami na tle psychicznym. Nie mam tutaj na myśli bezmyślnego scrollowania w celu uniknięcia problemu, ale świadome odwrócenie uwagi np. od nieprzyjemnych myśli.
Na wzmiankę zasługują również konta edukacyjne, które ciężką pracą szerzą wiedzę na ogromne spektrum tematów – od nauk ścisłych, przez ekologię, aż po wiadomości ze świata i seksualność. Zawsze należy jednak sprawdzić poprawność danych informacji – media społecznościowe to prawdziwe siedlisko fake newsów.
Nawet znienawidzony i ciągle rosnący czas ekranowy może być produktywny. Internet, w tym media społecznościowe, ułatwia naukę nowych umiejętności, usprawnia prowadzenie biznesu, rozwijanie pasji czy nawet podejmowanie aktywności fizycznej, która dzięki popularnym zajęciom online jest bardziej dostępna dla początkujących.
Jak to zatrzymać?
Absolutnie nie namawiam wszystkich, by spalili komórkę na stosie i zamieszkali w drewnianej chatce w głębi lasu, odcięci od internetu i reszty cywilizacji (chociaż jeśli ktoś ma ochotę – właściwie czemu nie?). Wszystko albo nic rzadko kiedy okazuje się dobrym rozwiązaniem, a media społecznościowe nie są
z natury złe. Słowem kluczowym jest świadomość – jeśli nauczymy się korzystać z tych aplikacji świadomie (co wcale nie jest takie proste!), mogą przynieść nam więcej korzyści niż szkód.
Warto pamiętać, że takie podejście oznacza w praktyce coś innego dla każdego_j użytkownika_czki, dlatego poniższe wskazówki, jak uzyskać tę bezsprzeczną supermoc dzisiejszych czasów, potraktuj bardziej jako inspirację.
1. Zastanów się, które konta sprawiają, że czujesz się źle i odobserwuj je. Być może podświadomie porównujesz się do internetowego_ej celebryty_tki albo pięknego_ej modela_ki? Oczywiście nie ma nic złego w śledzeniu ich działalności, chyba że ma to negatywny wpływ na zdrowie psychiczne.
2. Dbaj o relacje, pasje i zajęcia poza tymi platformami.
3. Spróbuj kilkudniowego (lub nawet kilkutygodniowego) odwyku od mediów społecznościowych, w czasie którego możesz się zastanowić między innymi nad zmianą organizacji swojego czasu czy potrzebach, jakie wcześniej zaspokajał_ś scrollowaniem.
4 .Monitoruj swój czas ekranowy, a jeśli rosnące liczby cię przerażają, może nadszedł czas na zmianę swojego podejścia?
5. Wyłącz powiadomienia z mediów społecznościowych, tak, aby nowe komentarze, polubienia i wiadomości nie rozpraszały cię podczas nauki czy spotkania z przyjaciółmi.
6. Ustaw limity korzystania z danych aplikacji bądź przerzuć się na mniej wciągającą wersję komputerową.
7. Spróbuj świadomie wytrenować swój instagramowy, facebookowy czy tiktokowy algorytm, tak, aby wyświetlające się treści nie pogarszały twojego samopoczucia.
Być może w przyszłości będziemy patrzeć na rok 2023 jak na internetową Krainę Czarów, gdzie używanie tak szkodliwych wynalazków było powszechne. Miejmy nadzieję, że alarmujące wyniki badań przekonają prezesów_ki tych platform lub rządy państw do odgórnych ograniczeń, które zminimalizują negatywny wpływ mediów społecznościowych, chociażby na zdrowie psychiczne. A może kiedyś scrollowanie przestanie być fajną rozrywką, a następne pokolenia będą bardziej świadomie korzystać z mediów społecznościowych?
W oczekiwaniu na zmianę możemy dać sobie odetchnąć od natłoku rozpraszających informacji, uspokoić się i… wyjść na spacer.
Grafika: Robin Kmita
Tekst ukazał się w Nie(możliwa) przyszłość.