Przerażająca opowieść o autorytarnym związku – Tylko my dwoje
Tylko my dwoje, w reżyserii Valérie Donzelli, to francuski film, który miałam okazję obejrzeć 1 lipca w serii Kino Konesera w kinie Helios.
Miłość w toksycznych objęciach
Tylko my dwoje to trzymająca w napięciu opowieść o skrajnie toksycznej relacji, tym bardziej przerażająca, że mogła przydarzyć się każdemu_ej z nas. Ale ten film ma do zaoferowania więcej niż tylko przejmującą historię i suspens – przestrzega przed podobnie niestabilnymi partnerami_kami, których troskę o nasze dobro można postawić pod znakiem zapytania, a także daje nadzieję na poprawę i opuszczenie przemocowej relacji – jeżeli tylko zareagujemy wystarczająco wcześnie…
Dawny znajomy, przypadkowo poznany na imprezie, odmienia życie Blanche Renard o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy ta zakochuje się w nim bez pamięci. Gregoire Lamoureux jest bowiem mężczyzną jak ze snów – z intratną posadą w banku, błyskotliwym poczuciem humoru i niewyczerpanymi pomysłami na obłędnie romantyczne randki, błyskawicznie zdobywa serce kobiety. Oślepieni żarliwym uczuciem, w mgnieniu oka decydują się pobrać i zamieszkać razem.
Jednak z czasem to, co wydawało się czarującą pewnością siebie Gregoire’a, okazuje się brutalnym autorytaryzmem, a jego wzruszająca troska i czułość zamieniają się w chorobliwą nadopiekuńczość i podejrzliwość względem partnerki. Film doskonale obrazuje obsesyjną chęć kontroli niestabilnego partnera, który bezwstydnie manipuluje Blanche, narzucając jej decyzje w ważnych sprawach, krytykując jej przyjaciół, a nawet śledząc ją w pracy. Otwarcie przyznaje, że chce mieć ją tylko dla siebie, co udowadnia, izolując ją od ukochanej matki i siostry bliźniaczki. Widzom_kom udziela się najpierw niepokój, a następnie strach głównej bohaterki, która mimo wszystko usprawiedliwia zachowanie męża – jego niekończące się wyrzuty i rygorystyczne zasady. Czar młodzieńczego uczucia powoli pryska, a z każdą kolejną sekundą napięcie rośnie, w oczekiwaniuna dramatyczny wybuch.
Kiedy napięcie sięga zenitu
W pamięć najbardziej zapadły mi pełne przemocy i krzyków sceny, w których Gregoire tracił panowanie nad sobą, wpadając w nieposkromiony gniew – często z błahego powodu. Owe sceny dobitnie podkreślały, że niestabilny partner z każdym dniem posuwa się coraz dalej, a także ukazywały obrzydliwość takiej relacji. Z kina wyszłam roztrzęsiona, przerażona obrazami, które poruszyły czułą strunę.
Cieszę się, że przed seansem, poza lakonicznym opisem fabuły i kilkoma informacjami z życiorysu reżyserki, nie miałam zbyt wielkiego pojęcia o Tylko nas dwóch. Brutalne zachowania Gregoire’a wzbudziły we mnie więc podwójne zaskoczenie, obrzydzenie, a nawet przerażenie, choć wątpię, by cokolwiek mogło mnie przygotować na niektóre sceny. Uważam, że to jeden z tych filmów, które należy obejrzeć, nie wiedząc o nich zbyt wiele.
Gwiazdorski duet: Efira i Poupaud
Na wzmiankę zasługuje utalentowana obsada, a szczególnie odtwórcy głównych ról – Virginie Efira jako Blanche Renard oraz Mevil Poupaud jako Gregiore Lamoureux, którzy spisali się na medal, oddając skrajne emocje postaci i sprawnie rysując ich portrety psychologiczne. Dzięki ich grze, trudno zwątpić w prawdziwość przedstawionej historii, przez co Tylko my dwoje wciąga bez reszty i nie przestaje wzbudzać podskórnego niepokoju.
Chciałabym również wspomnieć o romantycznym języku francuskim, który towarzyszył nam przez cały seans i dzięki swojej melodyczności doskonale podkreślił emocjonalny, a czasem wręcz intymny charakter filmu. Pozwolił jeszcze intensywniej wczuć się w Tylko nas dwoje.
Thriller z przesłaniem
Choć spotkałam się z opiniami, które nazywają ten film naiwnym, a historię uproszczoną, ja niezupełnie podzielam to zdanie. Uważam, że Tylko my dwoje ma za zadanie, jak przystało na psychologiczny thriller, przyprawić widza_kę o gęsią skórkę i kołatanie serca, ale przede wszystkim szczerze opowiedzieć przygnębiającą historię, która mogła zdarzyć się naprawdę. Podkreśla wagę szczerych i życzliwych relacji międzyludzkich, które, tak jak w życiu, są bezcenne – szczególnie wtedy, gdy musimy mierzyć się z przeciwnościami losu. Morał jest banalny, ale jakże realny: należy ufać tym, którzy naprawdę się o nas troszczą, gdyż to oni chcą naszego dobra.
Tylko my dwoje nie jest może najwybitniejszym, ani nawet najbardziej porywającym filmem, jaki widziałam. Z pewnością jednak zrobił na mnie duże wrażenie i polecam go przede wszystkim fanom thrillerów z tłem obyczajowym, a także osobom, którym temat toksycznych relacji nie jest obcy.