Jak to jest być robotem?
Film Mars Express. Świat który nadejdzie, w reżyserii Jérémie Périn miałam okazję zobaczyć w ramach Kina Konesera w kinie Helios.
Animacja stawia pytanie tak stare, jak sam gatunek science-fiction:
„Co by było, gdyby stworzone przez człowieka maszyny zyskały samoświadomość, posiadły emocje? Kiedy można by je określić mianem osób?”.
Film przenosi nas w nieokreśloną przyszłość, w której ludzkość ma już kolonie na Księżycu, Marsie i wciąż marzy o dalszym podboju kosmosu, a usprawniające życie człowieka inteligentne maszyny można spotkać na każdym kroku.
Historia skupia się na dwójce prywatnych detektywów – Aline Ruby i Carlosie Riverze, którego świadomość po śmierci została przeniesiona w robotyczne ciało. Dostają oni zlecenie na odnalezienie 18-letniej studentki cybernetyki Jun Chow, która, po dziwnym wypadku z uszkodzonym robotem na uczelni, zaginęła bez śladu.
Expressem na Marsa
Na początek muszę przyznać, że świat przedstawiony to zdecydowany atut tego filmu. Malowniczy lot kosmiczny, supernowoczesne autostrady wijące się pośród czerwonych, marsjańskich kanionów… Scenariusz pozwala nam odkrywać go kawałek po kawałku, pokazując nam pewne rzeczy i tłumacząc później, wraz z rozwojem fabuły. Podobał mi się design różnych maszyn i urządzeń codziennego użytku, które były bardziej futurystyczną wersją współczesnej technologii. Sprawiało to wrażenie, jakbym oglądała pocztówkę wysłaną z przyszłości. Jest to oczywiście zasługa połączenia animacji 2D i 3D. Użycie animacji w filmie fabularnym dla dorosłego odbiorcy może być co prawda ryzykowne, bo wiele osób w dalszym ciągu kojarzy ją z „bajkami” dla najmłodszych. Jednak w tym przypadku sprawdziło się to bardzo dobrze.
Trudno mi wyobrazić sobie stworzenie równie klimatycznego i przyciągającego oko świata za pomocą efektów komputerowych w aktorskim filmie.
Historia zbudowana jest na kryminale oraz science-fiction i moim zdaniem łączy te dwa gatunki wyśmienicie. Oprócz odkrywania świata przedstawionego, miałam także przyjemność obserwowania rozwoju śledztwa prowadzonego przez głównych bohaterów oraz wyłapywania kolejnych motywów znanych z kryminałów, takich jak szukanie informacji w klubach o podejrzanej reputacji czy beżowy płaszcz prochowiec noszony przez główną bohaterkę. Dzięki temu dość szybko wciągnęłam się w fabułę.
Bohaterowie moim zdaniem nie byli tak wielowymiarowi, jak mogliby być. Jak to bywa w kryminałach, były to po prostu pewne typy postaci. Potrafili co prawda wzbudzić sympatię i łatwo się za nimi podążało, ale moim zdaniem film dużo by zyskał, gdybyśmy mogli poznać charaktery Aline i Carlosa nieco lepiej i gdyby dynamika między tą dwójką była bardziej ożywiona.
Robot robotowi… człowiekiem?
Jak już wcześniej wspominałam, w tle filmu wybrzmiewa odwieczne pytanie sci-fi: „Co gdyby roboty miały uczucia?”. Rozważania tego typu nigdy nie były moimi ulubionymi, mimo to uważam, że ten wątek został poprowadzony w ciekawy sposób. Roboty w filmie nie są traktowane przez ludzi najlepiej i prawie każda postać wprowadza nieco inną perspektywę w tym temacie. Nawet zdania rzucone niby przypadkiem przez dwójkę głównych bohaterów pokazują, że mogą oni mieć w tej kwestii nieco inne od siebie opinie.
Sama postać Carlosa Rivery zmusza widzów do zastanowienia się, gdzie w tym świecie przebiegają granice. Był kiedyś człowiekiem, ale teraz, podczas podróży promem kosmicznym, jest traktowany bardziej jak bagaż niż jako pasażer? Jest prawnie uznawany za zmarłego, ale wolno mu pod tym samym nazwiskiem wykonywać pracę jako detektyw?
Film jednak nie ogranicza się tylko do pytania o jego przypadek, wcale zresztą nieodosobniony w tym świecie, ale o całą Sztuczną Inteligencję.
Podsumowując…
Tak, jak dobrze się bawiłam przez większość filmu, tak niezbyt spodobało mi się zakończenie. Moim zdaniem jest trochę zbyt metafizyczne jak na „standardowy kryminał, ale w kosmosie”. Za bardzo odbiega od tego, czego można było się spodziewać. Nie jest to jednak powód, dla którego miałabym odradzać obejrzenie tej pozycji. Myślę, że osoby, które ciekawi temat AI i mają ochotę na filozoficzną dysputę ukrytą pod płaszczykiem kryminalnego śledztwa jak najbardziej wyjdą z seansu zadowolone.
Korekta: Maciej Budkiewicz, M Potempa