Matka Joanna od aniołów

Kłamstwa, tortury, prześladowania, gwałty. Diabły Mai Kleczewskiej wyciągają na światło dzienne realia średniowiecznego kościoła katolickiego i ukazują obłudę, jaką obecnie kryje ta instytucja. Obok spektaklu nie można przejść obojętnie. 

Spektakl Mai Kleczewskiej – wybitnej twórczyni polskiej sceny teatralnej — przenosi nas do XVII-wiecznego miasteczka Loudun, gdzie stajemy się świadkami_iniami opętań i egzorcyzmów. Widzimy jak niewyobrażalne cierpienie przeżywały rzekomo opętane zakonnice i jak niesprawiedliwie odbywał się proces oskarżonego o opętanie Urbaina Grandiera.

Diabły to historia nie tylko średniowiecznych prześladowań, ale przede wszystkim trwających aż do dziś problemów i nierówności w kościele katolickim, a także fanatyzmie religijnym i walce politycznej.

Spektakl ze scenariuszem Mai Kleczewskiej i Grzegorza Niziołka inspiruje się wieloma źródłami teatralnymi, filmowymi i literackimi. Jednak nie jest to kolejna historia Matki Joanny od aniołów. W pierwszej części przedstawienia poznajemy historię Urbaina Grandiera i zakonnic z klasztoru Urszulanek, która jest jedynie bazą całej powieści. W rzeczywistości spektakl porusza aktualne problemy, jakimi jest wciąż obowiązujący, krzywdzący celibat, brak równości małżeńskiej w Polsce czy patriarchat krzywdzący kobiety i samych mężczyzn.

Twórcy i twórczynie spektaklu wyciągają na światło dzienne fakty i wydarzenia, od których nieraz próbujemy odwracać wzrok. To wszystko sprawia, że spektakl może być nieco kontrowersyjny, szczególnie dla wyznawców_czyń kościoła katolickiego. 

Grze aktorskiej nie mam nic do zarzucenia. Aktorzy i aktorki zostali_ły idealnie dopasowani_ne do swoich ról. Największe wrażenie zrobiła na mnie postać Matki Joanny granej przez Orianę Soikę. Torturowana, uwiedziona i zmuszona do aborcji, uciszana i ignorowana. Mimo to nie dała się złamać władzom kościelnym i broniła swoich przekonań. Opiekowała się zagubionymi i równie skrzywdzonymi podopiecznymi z klasztoru. Matka Joanna stała się silną postacią kobiecą, sprzeciwiającą patriarchalnemu episkopatowi. 

Dramaturgii spektaklu dodawała budząca grozę scenografia w wykonaniu Zbigniewa Libery. Ogromny, a jednocześnie minimalistyczny ołtarz górował nad skrzywdzonymi zakonnicami, a nawet nad samym episkopatem. Dodatkowego napięcia w przedstawieniu nadawała narastająca i złowroga muzyka skomponowana przez Cezarego Duchnowskiego. Aranżacje multimedialne Wojciecha Pusia stawały się odskocznią od akcji dziejącej się na scenie i pozwalały poczuć się jak w średniowiecznym miasteczku Loudun.

Ze spektaklu wychodzę wstrząśnięty.

Widok naturalistycznej cielesności po torturach, sceny egzorcyzmów czy przymuszonej do aborcji Matki Joanny na pewno zostaną we mnie na dłużej. Jednocześnie dzięki Diabłom widzę nadzieję na to, że osoby, które zawzięcie bronią instytucji kościoła katolickiego przejrzą na oczy i przyznają, że nie wszystko jest tak idealne, jak przez lata wielu z nas uważało. Ze względu na niezwykle drastyczne sceny przedstawiające, chociażby tortury czy przemoc, nie rekomenduję tego spektaklu dla osób o słabych nerwach. 

_____________

Korekta: Filip Staszek
Zdjęcie: Paweł Pilarczyk