Emilia Pérez – film czy teledysk
W filmie w reżyserii Jacquesa Audiarda, Emilia Pérez (2024), światła reflektorów skierowane są na losy kilku kobiet, których historie się przeplatają. Czy którakolwiek z nich przedstawiła bohaterki w zadowalający sposób?

Istnieje kilka aspektów tego filmu:
- Historia: kobiety w cieniu mężczyzn,
- Osoba trans: przed i po tranzycji,
- Ludzie Meksyku: cierpienie, niesprawiedliwość, uciszenie.
Zanim przejdę do tego, jakie wrażenie zrobiła na mnie każda z tych części, muszę wspomnieć o czymś, co łączy je wszystkie. Tym czymś jest muzyka.
Tak, ten film, zapowiadający dramatyczną, tragiczną historię kobiet i ludzi, których losy przeplatają się z powodu zła, przemocy, intencji, które nie są niewinne – jest musicalem.
Z choreografią i każdą najważniejszą kwestią, wyśpiewaną jak na filmie Disnay’a.
Historia: kobiety w cieniu mężczyzn
Film rozpoczyna się od zapoznania nas z pierwszą główną bohaterką. Zoë Yadira Saldaña, fenomenalna aktorka, wciela się w rolę prawniczki Rity Mory Castro, która ukończyła studia w Meksyku. Jej życie to praca pod zwierzchnictwem szefa, który zbiera oklaski za jej ciężką pracę, do tego taką, którą wykonuje perfekcyjnie i z sukcesami (które oczywiście nie są przypisywane jej) od wielu lat.
Pokazuje nam również typ spraw i oskarżonych, których broni – mężczyzn, którzy skrzywdzili kobiety i uchodzi im to na sucho.
Taki jest system. Kobiety są żonami, pracownicami, matkami, które nie mają prawa sięgać po więcej, nie mają prawa krzyczeć i płakać, że są krzywdzone – muszą żyć tak, jak jest im to dyktowane.
W końcu w życiu Rity następuje moment, od którego wszystko się zmieni. Dostaje propozycję nie do odrzucenia od liderki kartelu – chce ona ukończyć swoją tranzycję, zmienić tożsamość i zacząć swoje nowe życie.
Osoba trans: przed i po tranzycji
Karla Sofía Gascón to trans kobieta, która zagrała trans kobietę – dla kogokolwiek, kto jest częścią społeczności LGBTQ+, to naprawdę wiele znaczy. Reprezentacja nie tylko osób trans, ale również osób nieheteronormatywnych lub mniejszości w mediach pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście, nie zawsze jest to czyjaś wina. Świat nie jest idealny i nie zawsze istnieje możliwość, żeby osoba z pewnej społeczności zagrała rolę, która pokaże ową mniejszość w realistycznym świetle.
Co jednak, gdy mimo sukcesu castingu osoby z danej grupy, scenariusz pokazuje je w sposób stereotypowy?
Jak pokazywane są postacie trans w mediach? Już od dekad najczęściej jest to obraz negatywny, stereotypowy, a zdarza się, że postać taka jest przestępcą z obsesją, krzywdzącą ludzi.
Liderka kartelu od zawsze wiedziała i czuła, że jest kobietą. Zawsze pragnęła żyć jako ona, nie jako osobnik agresywny, manipulujący, wychowany na mordercę, przemytnika, dealera. W końcu postanawia, że ma dość czekania – zatrudnia Ritę i rozpoczyna swoje życie jako Emilia Pérez.
A co pozostawia za sobą? Nie tylko niebezpieczne życie, odpowiedzialność za swoje zbrodnie, ale również swoją rodzinę. Żonę i dwójkę dzieci, których ukrywa dla bezpieczeństwa daleko od kraju – na cztery lata – po których ponownie kontaktuje się z Ritą, aby sprowadziła ich z powrotem, przekonanych, że nie żyje i aby zamieszkali z nią jako ciotką, daleką kuzynką lidera kartelu. Z Emilią Pérez, która jest bogata, dobra, kochająca ich jak najbliższą rodzinę, gotowa zrobić dla nich wszystko.
Rita Mora Castro pozostaje w pobliżu i rozpoczyna się ich zupełnie inna od pierwszej relacja. Stają się dla siebie jak siostry, dwie wspaniałe kobiety, które zakładają fundację, której celem jest odnajdywanie zaginionych osób.
Pierwsza połowa życia Emilii zdaje się nie mieć znaczenia, w końcu teraz jest wspaniałą osobą i nikt nigdy nie dowie się, że wiele z osób zaginionych nie żyje z jej powodu.
Ludzie Meksyku: cierpienie, niesprawiedliwość, uciszenie
W Meksyku, jak mówi Emilia, jest ponad 100 tysięcy zaginionych osób. Rząd nie ma funduszy na ich odnalezienie, na badania genetyczne, na wysyłanie ekip, które odkopią (w większości wypadków) zwłoki, przewiozą je. Nie ma osób, które poszukają informacji, gdzie mogą być, ani nie ma kto zająć się stroną prawną takich działań.
Drużyna Emilii i Rity staje się promykiem nadziei dla wielu osób. Dla tych, którzy nie mogą napisać daty śmierci na grobie, dla tych, którzy czekają od lat na kogoś, kto nigdy nie przekroczy ponownie progu ich domu. Również dla osób takich jak Epifania, której mąż znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie – dla niej śmierć męża to zbawienie, a Emilia staje się twarzą tego zbawienia, choć Epifania nie dowie się nigdy o żadnej tajemnicy Emilii.
Nawet tutaj film został skrytykowany za ukazanie mieszkańców Meksyku w sposób stereotypowy.
A więc pozostaje dla mnie pytanie, czy którykolwiek z elementów tego filmu spełnił swoją rolę, przekazał wartościową treść w sposób estetyczny, poruszający, edukujący?
Prosta odpowiedź: nie. Powracając do faktu, iż jest to musical. Z filmu wyszłom, pytając siebie: dlaczego to był musical? Śpiewanie o feminizmie, śpiewanie o tranzycji, śpiewanie o uczuciach – ktoś może powiedzieć, że autorzy chcieli załagodzić powagę tych słów. Dla mnie była to parodia, karykatura – teledysk muzyczny zamiast filmu, który mógłby opowiedzieć naprawdę dobrą historię pełną dramatu, tragedii i miłości.
O miłości mówi: nie przeprowadzamy żadnej budującej konwersacji. Odbieramy sobie siłą możliwość zdrowej relacji. Opuszczamy się i ranimy.
Puentą filmu jest: Emilia Pérez, męczenniczka, bohaterka uciśnionych, o której nie wiadomo tak naprawdę nic. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, nie zszokowało. Zdaje się to kolejnym filmem wyreżyserowanym przez białego mężczyznę dla innych białych mężczyzn, choć z wywiadów wynika, iż Zoë Saldaña dała z siebie wszystko i jest dumna ze swojej pracy.
Uzasadniona jest dla mnie nagroda Oscara dla niej oraz nominacja dla Karli Sofíi Gascón. Nie zgadzam się natomiast z nominacjami za najlepszy film, muzykę, itd., bo scenariusz i reżyseria, choreografia i muzyka są dla mnie istną tragedią. Najgorszym dla mnie jest to, że prawdopodobnie nie ostatnią. Takich filmów-teledysków będzie więcej, a czy ktoś będzie chciał o nich pamiętać lub je chwalić?