SONDOWANIE SONDAŻY

PO spada, PiS idzie w górę, Paweł Kukiz ucichł, reszta partii zgubiła się gdzieś po drodze. Skąd to wiemy? Wiadomości dostarczają nam przeróżne sondaże.

Sondaże nieznacznie różnią się co prawda między sobą, jednak wciąż pozostają w miarę wiarygodnym źródłem informacji.  Pozwalają nam poczuć namiastkę orientacji w zagmatwanym świecie polityki i niejako rozeznać sytuację. Właśnie w tym miejscu leży sedno zagadnienia.

Co tak naprawdę daje nam sondaż? Będę brutalny: niestety wskazuje, jak mamy głosować. Ale sondaż jest tylko współwinny. Prawdziwy problem rozkłada się dwutorowo, a samo badanie jest tylko jego emanacją, wynikiem.

Informacja, a właściwie jej brak

Dużo mówi się dziś o tym, iż Polak nieświadomym obywatelem jest, bo leniwy, nie chce mu się przeglądać i kontrolować wszystkich ustaw. Jest to, jak wiadomo, jedynie część przekazu. Nie zaglądamy do ustaw, bo nie mamy informacji, jak się takową posługiwać, nie znamy zawiłej terminologii i języka prawniczego, w końcu – co tak naprawdę nam da ta wiedza? Tak samo jest z wyborami politycznymi.

Głosujemy, posiłkując się sondażami, ponieważ nie mamy właściwej i dostatecznej informacji na temat każdej partii czy kandydata. Przekaz zawsze jest zawężony, spłycony – z zaleceniem jak największej chwytliwości i zaskoczenia odbiorcy. Trafia do nas zatem jedynie część, strzępki tego, co ma pozwolić na świadomą decyzję. Do tego osobiste wyskoki polityków (hajlowanie Korwina, afera taśmowa) zniechęcają do poszukiwania odpowiedzi.

Przy wyborach prezydenckich zauważyłem, że istnieje naprawdę ciekawa strona www.mamprawowiedziec.pl, która pozwoliła mi zajrzeć w głąb własnych poglądów, tak przecież pomieszanych, i rozeznać się jakkolwiek w proponowanych przez kandydatów rozwiązaniach. Nie gwarantuję, że znajdziecie tam odpowiedź na każde pytanie, ale zawsze to jakieś źródło i alternatywa.

A do sondaży wracając, to winnymi takiego, a nie innego stanu rzeczy są właśnie niedoinformowanie i ogólne poplątanie, które skutkują głosowaniem na hasła, często wcale nie tak ważne dla nas samych. 

Bo ta partia nie ma szans

Przeświadczenie, które dotyka każdego ilekroć spojrzy przychylnym okiem na jakąś malutką i przyjazną partyjkę, akurat pasującą do jego poglądów, kiedy absolutnym, nieprzejednanym słupkiem zniszczy tę chwilę zadumy i poparcia PO lub PiS w pełnej krasie górującym władczo nad maluczkimi pomarańczem tudzież błękitem. Taki malutki słupek stojący gdzieś w cieniu wysokich wież wygląda jakoś niesmacznie, by nie powiedzieć – odpychająco.

Otóż, nie w swoim stylu, bo radykalnie, ale jakże po myśli, powiem: wcale nie. A nawet NIE! Z wielkich liter i z wykrzyknikiem, żeby było wiadomo.

Przeświadczenie, które nam towarzyszy jest całkowicie błędne. Nie chciałbym bawić się w zgadywanki, czy tak myśli 50, 20, czy 30 procent głosujących, nie o to tu chodzi. Sprawa rozbija się o to, że boimy się zagłosować tak, jak chcemy w obawie przed zjedzeniem naszego kandydata przez politycznych gigantów. Lęk jest słuszny i ma swoje ugruntowane podstawy, jednak wierzę, że gdyby się go pozbyć, to zmieniłyby się nie tylko sondaże, ale też nasze myślenie – bo to jest w tym temacie najważniejsze. I kto wie, może ktoś politycznie pomijany doszedłby tym samym do głosu.

Sam dałem się na to złapać i to podwójnie, nad czym mocno boleję – głosowanie zgodnie  z poglądami jest niesamowicie ważną częścią życia obywatelskiego.

Tak więc…

Nie powtarzajmy swoich błędów, nie bójmy się swojego zdania. W Polsce nadal miewamy z jego wyrażaniem pewne problemy (źle rozumiana wolność słowa), ale głosowanie to nasz subiektywny wybór i zawsze jakiś wpływ na politykę. Nie odrzucajmy sondaży, ale starajmy się zminimalizować ich wpływ na nasze decyzje. Później pretensje możemy mieć tylko do siebie.

Zdjęcie: Centrum Edukacji Obywatelskiej na Facebooku
Korekta: Ewa Kuchta