Slow life, slow festival – fotorelacja
Slow life, slow festival
Począwszy od 2005 roku co dwa lata Bielsko-Biała zamienia się w światową stolicę fotografii. Tegoroczna, szósta edycja przyciągnęła do miasta wielu znanych twórców, miłośników tego rodzaju sztuki z całej Polski (i nie tylko), a nawet laików, którzy dopiero odkrywają świat fotografii.
Uroczysta ceremonia otwarcia FotoArtFestivalu odbyła się 16 października w Teatrze Polskim. Byli państwo Baturo, był prezydent miasta, było wielu gości i artystów oraz ich historie – jednym zdaniem: przedsmak tego, co czekało nas przez kolejne dwa dni. Podczas Maratonu Autorskiego każdy z fotografów opowiadał o historii swoich zdjęć. Nie były to warsztaty uczące techniki fotografowania, ale rozmowy o życiu. Pani Inez Baturo mówi o tym w ten sposób: „Tam nikt nie rozmawia o fotografii, mimo że jest to festiwal fotograficzny. To jest dyskusja o społeczeństwie, o życiu, o tym, co nas otacza, o tym, jakie mamy problemy jako ludzie, o tym, co jest humanitarne. Nikt nie mówi o sprzęcie”. Potwierdza się to również wśród osób spotykanych w galeriach. Oliwię z Gdańska najbardziej poruszyło przemówienie fotografa Maćka Nabrdalika: „Podczas Maratonu Autorskiego bardzo emocjonalnie podchodził do tego, o czym opowiadał”.
Wielkim atutem bielskiego festiwalu jest kameralność, o co zabiega jego organizatorka. Miejsca, w których znajdują się wystawy nie są od siebie oddalone – galeria BWA, galeria Sfera czy Zamek Sułkowskich to tylko niektóre z nich. Każdy może zapoznać się ze zdjęciami wszystkich zaproszonych artystów podczas jednego popołudnia, spacerując i ciesząc się piękną, jesienną aurą.
Jeśli ktoś jeszcze nie zdążył obejrzeć wszystkich prac, jutro 30 października ma ostatnią szansę. Jak głosi motto: „Slow life, slow festival”, ale nawet on kiedyś się kończy. Kolejny za dwa lata, jednak z innymi gośćmi – na pewno uznanymi i docenianych na całym świecie twórcami fotografii.
Tekst: Klaudia Kózka