Jak będziesz wyglądać na starość?
Obecnie o tatuażach mówi się coraz częściej. Są tak popularne, że chyba każdy z nas jest w stanie wymienić przynajmniej jedną osobę, która posiada taką ozdobę. Nie mnie oceniać, kto robi je dla przysłowiowej mody, a kto faktycznie jest ich fanem. Wolę skupić na tym, dlaczego wokół nas nadal jest tylu przeciwników tego przejawu sztuki?
Skąd te stereotypy…
Tatuaże są nieodłącznym elementem pewnych kultur, stanowią tradycję plemion i wykonywane są od wielu lat, gdyż sięgają już czasów pierwszych cywilizacji polinezyjskich. Początkowo stanowiły obrzęd rytualny – mogli je robić tylko wojownicy, którzy swoimi czynami zasłużyli na takie wyróżnienie. Pierwszym człowiekiem, który w kulcie tym dostrzegł pewne wady i postanowił je opublikować, był Cesare Lombroso – XIX-wieczny psychiatra, antropolog i kryminolog. Wydał on niewielkie dzieło zatytułowane „Tatuaż przestępcy”, w którym wyodrębnia poszczególne grupy ludzi zajmujące się tą praktyką. Należą do nich według niego najniższe warstwy społeczne, osoby z marginesu, jak np. oszuści, złodzieje, podpalacze, mordercy, prostytutki. Według naukowca tylko jednostki posiadające mnóstwo zboczeń przyozdabiają swoją skórę tatuażami. Zwraca również uwagę na to, że są to z reguły rysunki niecenzuralne, zbyt wyzwolone, odbiegające od pewnych norm lub też powiązane z sektami, gdyż zawierają w sobie masę podtekstów i ukrytych symboli. Były to jednak subiektywne myśli Lombroso i nijak miały się do rzeczywistości. Dopiero w wieku XX zaczęto myśleć o tatuażach jak o pewnej sztuce, przepełnionej bogatą historią i znaczeniem.
A jak to wygląda w dzisiejszych czasach?
Nie ukrywam, że mam tatuaże. Sama bezpośrednio nigdy nie spotkałam się z krytyką, nawet ze strony moich dziadków, którzy zapewne przygotowali się, że wykonanie ich nastąpi prędzej czy później. Może oswoiła ich moja mama, bo prawdopodobnie to ona przekazała mi miłość do tych ozdób (z tego miejsca serdecznie ją pozdrawiam). Jednak jako członkini wielu grup na Facebooku związanych z tatuażami i piercingiem, niejednokrotnie czytywałam posty o przejściach niektórych osób.
O co jesteśmy posądzani?
Wydaje mi się, że stereotypy wynikają przede wszystkim z pewnej niewiedzy. Ludzie boją się czegoś, przypisując temu zjawisku najróżniejsze, barwne opowieści, które nijak mają się do rzeczywistości. Jak choćby to, że tatuują się tylko przestępcy. Fakt, że tatuaże więzienne mają jakąś symbolikę, ale dlaczego nikt nie zwróci uwagi na tatuaże artystyczne, które wyglądają niczym obraz na czyimś ciele?
Bardzo często można spotkać się również ze stwierdzeniem, że ozdoby na skórze wykonują ludzie, którzy mają poważne problemy na tle psychicznym. Krótko mówiąc, jest to objaw masochizmu, głębokiej depresji czy też chęci wyróżnienia się ze społeczeństwa za wszelką cenę. Nie zaprzeczam, w tatuażach jest coś uzależniającego, ale ja nadal traktuję je jak sztukę. Podkreślam raz jeszcze – jestem chodzącym obrazem.
Brak higieny?
Ponadto, część niedoinformowanych osób błędnie wiąże wykonywanie tatuaży z brakiem jakiejkolwiek higieny, której konsekwencją jest szereg chorób, a nawet amputacja kończyny czy śmierć. Dla ludzi orientujących się choć trochę w tej dziedzinie, oczywiste jest to, że profesjonalne studia dbają o sterylność, posiadają jednorazowe igły, itd. Generalnie, wszystko wygląda jak na sali operacyjnej. Istnieją nawet medyczne pisma, które dokładnie opisują zasady przygotowania sterylnego miejsca pracy, a nawet dbania o świeżą ozdobę. Inaczej się to ma do tatuaży amatorskich, które w większości oszpecają ciało, bo osoby wykonujące je za niewielkie pieniądze z reguły nie mają pojęcia o ich robieniu. Wtedy faktycznie chorób można się nabawić!
A może refleksje dotyczące przyszłości?
Na sam koniec zostawiłam chyba ulubione pytanie wszystkich ludzi posiadających tatuaże. Jestem pewna, że słyszeli je przynajmniej raz w życiu: „Jak będziesz wyglądać na starość?”. Moje osobiste przemyślenie – nie wiem, kiedy przyjdzie mi umrzeć, ilu lat dożyję, ale równie dobrze mogłabym się zastanawiać, ile zmarszczek będę miała na twarzy. Gdyby tak wgłębić się w tę kwestię… Musiałabym nieustannie przetwarzać informacje i spekulować na temat mojej przyszłości. W następnej kolejności odmawiać sobie wszystkiego, żebym za czterdzieści lat wyglądała elegancko, schludnie, jak to przystało na panią w podeszłym wieku… A tak swoją drogą – ja z kolei mogłabym powiedzieć: w porządku, ale nie jedz fast-foodów, bo za trzydzieści lat będziesz gruby, a to też może być nieestetyczne!
Tolerancja przede wszystkim!
Oczywiście, cały mój tekst powinno się czytać z lekkim przymrużeniem oka. Jak to się mówi – o gustach się nie dyskutuje. Niektórym tatuaże mogą się zwyczajnie nie podobać, jednak konstruktywna krytyka, czy też brak komentarza odbierane są w nieco innym świetle, niż obrzucanie wyzwiskami i udowadnianie za wszelką cenę, że odmienność człowieka jest czymś wynaturzonym i nieakceptowalnym przez społeczeństwo. Apelując do wszystkich przeciwników tej sztuki – myślę, że nie chodzi tutaj o narzucenie komuś innego zdania, lecz o próbę zrozumienia. W końcu to tylko ozdoby na czyimś ciele, które wcale nie muszą decydować o charakterze ich posiadacza. Patrzmy na osobowość, nie na wygląd. Tolerancja, ludzie!
Zdjęcie: Kryspin Muras
Korekta: Kasia Tyszecka