Wycieczka dorosłego człowieka

Wychodzę z klatki schodowej, tak jak przed wieloma laty. Widzę ten sam trzepak, przy którym odbywały się najlepsze zabawy, stary murek, bramę, która służyła nam jako siatka podczas gry w siatkówkę. Na tym podwórku bawili się moi rówieśnicy. Dziś każdy z nas jest dorosły, ale czy nadal nie jesteśmy trochę dziećmi?

Boisko przy popularnym „Słowaku” ma dziś piękny tartan, dzieci tak jak kiedyś biegają całymi dniami za piłką, ale nie muszą się martwić o kontuzje. Dawniej to było boisko betonowe, z którego często wracałem poobijany, co wzbudzało u mojej mamy niepokój. Zazwyczaj bywało tak, że moi rówieśnicy zostawali na wspomnianym podwórku, a ja biegłem na boisko, by pograć ze starszymi kolegami. Nie zawsze chcieli ze mną grać, co z perspektywy czasu doskonale rozumiem.

Ośrodkiem spotkań dzieci z różnych stron miasta był też Park Słowackiego. Zawsze pięknie wyglądał, choć dziś wiele się tutaj zmieniło. Gdy teraz pójdziemy do parku, mamy plac zabaw, grające fontanny i orlika. Dawniej były tutaj cztery huśtawki, skromne ławki, zamiast orlika była zielona trawa, za bramki służyły nam plecaki. W poprzednim numerze magazynu redakcjaBB Wojtek Gancarz napisał tekst o tym, że na bielskim orliku grają głównie starsi ludzie. Bez wątpienia ma rację. Kiedyś po tej trawie biegały tylko dzieci, nie było rezerwacji, a gdy w sobotę zbliżała się godzina 13, wszyscy wiedzieli, gdzie mają być.

Był też czas na spacery po rynku i lody w Delicjach. Chyba każdy, kto mieszka w Bielsku-Białej, zna to miejsce. Gdy tylko dostawaliśmy kieszonkowe, szliśmy na lody i siadaliśmy przy Zamku Sułkowskich. Brzmi to jak wyznania starca, lecz świat cały czas się zmienia, co widać dookoła. Wielu z nas chce jak najszybciej stać się dorosłymi, pytanie: po co? Nie ma nic piękniejszego od bycia dzieckiem przez całe życie i cieszenie się najmniejszymi rzeczami. Jak wyglądałby świat, gdyby każdy zabił w sobie wewnętrzne dziecko i był tylko dorosłym?

Korekta: Aleksandra Dębińska
Zdjęcie: Sebastian Wójcik