Brama do przeszłości

Przy ulicy Pankiewicza w Bielsku-Białej prywatne Muzeum Literatury prowadzi Tadeusz Modrzejewski. Od 1989 roku przepisał 126 ksiąg oraz stworzył 8 tys. obrazów i ilustracji. W ciągu 47 lat, odwiedziło go ponad 150 tys. gości z całego świata.  Patronem muzeum jest Władysław Reymont, a symbolem tego miejsca motyle.

– Najdziwniejsze jest to, że dwadzieścia parę lat temu, zimą, gdy temperatura spadła do 18 stopni poniżej zera, zostałem obsypany piaskiem. Okazało się, że to mój czas mnie obsypał, mróz rozerwał górną część klepsydry. Postanowiłem, że to musi tak zostać. I tak czas się tutaj jakby zatrzymał – mówi Tadeusz Modrzejewski.

Między uczniem, a mistrzem

Cała tajemnica muzeum zawarta jest w srebrnym tryptyku, który symbolizuje więzi między uczniem, a mistrzem. Co ciekawe, życiorysy obu artystów są do siebie bardzo zbliżone – wiążą ich liczby i daty. Władysław Reymont urodził się 7 maja, Pan Modrzejewski 8 czerwca. Różnica jednego dnia, jednej epoki. Mistrz jest spod znaku byka, a uczeń spod znaku bliźniąt. Pisarz umiera w 1925 roku, a skryba rodzi się w 1952 roku. Zaszczytne miejsce w muzeum ma witraż. Jedyny taki na świecie, z podobizną Reymonta. Od pierwszego dnia wiosny do ostatniego dnia lata wpada przez nie światło.

Bielskie muzeum darzą wielkim szacunkiem i zainteresowaniem potomkowie Reymonta, którzy są pełni podziwu dla wkładu pracy i oddania pana Tadeusza. Odszukują i odwiedzają to miejsce, mimo iż pochodzą z różnych zakątków świata, m.in. z Nowej Zelandii, Francji, Kanady, a także z Warszawy.

Rola muzeum

To miejsce jest skarbnicą literatury ojczystej. Znajdują się w nim, własnoręcznie przepisane przez artystę, największe dzieła polskich pisarzy. Na świecie istnieją tylko trzy przepisane egzemplarze „Pana Tadeusza”. Jeden jest w Chicago, drugi w Singapurze, a ostatni należy do muzeum. Artysta dwa razy podjął się przepisywania „Chłopów”. Pół roku zajęła mu praca nad muralem, który zdobi górną salę. Inspiracją była właśnie powieść Reymonta.

Praca nad „Krzyżakami” zajęła mu 13 lat. Powieść została wydana w wyjątkowy sposób – jako jedyna spisana na 1266 zwojach i umieszczona w dwóch skrzyniach. W górnej części muzeum znajduje się kufer z drugim tomem, który zdobią rzeźby kosynierów (pan Tadeusz spełnia się zarówno jako malarz, jak i rzeźbiarz). Księga nosi tytuł „Nil desperando”, czyli „Nie rozpaczaj”. Ciekawym elementem muzeum są ilustracje i okładki do przepisanych dzieł. Wzorem dla każdej postaci, którą namalował Modrzejewski, byli ludzie, z którymi niegdyś pracował.

Pomoc zza Oceanu

Niestety, praca pana Tadeusza jest niedoceniana przez władze miasta. Ze względu na prywatny status muzeum odmawiają finansowego wsparcia jego działalności. Pomoc nadchodzi jednak z Kanady, od Fundacji Reymontowskiej. Wspomogła pieniężnie muzeum dwa razy ratując jego istnienie.

Dziś Modrzejewski może poszczycić się honorowym członkostwem oraz medalem fundacji, który po raz pierwszy wyszedł poza granice Kanady. Na awersie i rewersie znajduje się podobizna mistrza. Jako dowód wdzięczności pan Tadeusz ofiarował fundacji trzeci tom „Chłopów” przez co pierwsza seria stała się niekompletna: – Ale nie ma sensu znowuż tego przepisywać. Tym bardziej, że uważam muzeum i fundację za jedność – mówi właściciel.

„Ja dla „Chłopów” zrobiłem film, reszta należy do Ciebie”

Reżysera Jana Rybkowskiego pan Tadeusz poznał na planie zdjęciowym do filmu „Chłopi”. Spotkał się tam z ludźmi, którzy grali i asystowali przy filmie. – Rybkowski podszedł do mnie, przytulił i powiedział, że on dla „Chłopów” zrobił film, reszta należy do mnie – wspomina artysta.

Wrócił więc do Bielska-Białej, zakupił tyle papieru, ile zdołał unieść na ramieniu i postanowił jeszcze raz wydać, czyli przepisać  „Chłopów”. – Wydam wszystkie dzieła Reymonta, żeby to nawet ze 20 do 40 lat trwało – zapowiada.

I tak już od 35 lat przepisuje i ilustruje. Swoją działalność ma zamiar prowadzić jeszcze przez 7 lat, będzie miał wtedy 70 lat. – To mnie zobowiązuje do tego, że muszę dalej prowadzić to muzeum – mówi.

Ulica Pankiewicza mieści się niedaleko rynku ZWM, pomiędzy Cafe Oskar i podcieniami. Do celu prowadzi duża brama. Gdyby było zamknięte – zadzwoń pod wskazany na oknie muzeum numer lub popytaj mieszkańców o pana Tadeusza.

Zdjęcie: www.wikipedia.pl
Korekta: Justyna Fołta