Polonistyka to książki, a książki to świat

„Polonista to również korektor, redaktor, dziennikarz, rzecznik prasowy. To osoby kreatywne w agencjach reklamowych – humaniści pełną gębą. Ktoś musi poprawiać błędy ortograficzne i stylistyczne, redagować okólniki i po prostu zarządzać treścią, wizualizacją". Na temat studiowania polonistyki z dr. Maciejem Kalarusem, wykładowcą Wydziału Humanistyczno-Społecznego Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, rozmawiała Aleksandra Dębińska.

Aleksandra Dębińska: Czy w dzisiejszym świecie warto poświęcać czas na studiowanie polonistyki?

Dr. Maciej Kalarus: Mówiąc w skrócie: polonistyka to książki, a książki to świat. Jeżeli chcemy zrozumieć świat, musimy czytać książki! Cały świat opisany jest w książkach – literatura jest obrazem świata. Właśnie w tym pomaga nam polonistyka: objaśnia, przybliża, otwiera spojrzenie. Jeżeli chcemy poznać rzeczywistość, zrozumieć drugiego człowieka, to z pewnością humanistyka nam w tym pomoże – a na pewno nie przeszkodzi. Mam tu na myśli oczywiście nie tylko polonistykę, ale także przedmioty około polonistyczne, humanistykę w szerszym kontekście.

To znaczy, że polonistyka czyni człowieka bardziej świadomym?

Tak myślę, bardziej świadomym. Bardziej otwartym, empatycznym. Pozwala odnaleźć odpowiedzi na różnorodne pytania. Kto dziś nie ma dylematów egzystencjalnych? Dzięki dobrym studiom polonistycznym można się zastanowić, rozmyślać, popadać w zadumy.

Z pewnością otwiera na świat.

Nie wiem, jak to ująć. Można powiedzieć, że polonistyka jest jak droga, jak szeroka szosa: można z niej zjeżdżać na lewo i prawo, można zawracać i jechać po horyzont. Są pobocza, parkingi, drogi alternatywne. To coś, co nie jest zblokowane. Nie jest schematyczne. Nie jest matematyczne. Świat nie kończy się na matematyce – a tym bardziej na rozumie, choć Europejczykom, z twardej szkoły Kartezjusza, trudno się z tym pogodzić. Świat to nie tylko „budowa maszyn”.

Studia polonistyczne pozwalają spojrzeć na świat z różnych perpektyw, nie ukierunkowują człowieka tak jak kierunki ścisłe?

W ocenach trzeba być bardzo ostrożnym. Tzw. kierunki ścisłe rządzą się swoimi prawami: empiria, jeden plus jeden, logika. Natomiast w polonistyce (i szerzej: w humanistyce) mamy oto tę kontekstualność wydarzeń, interpretację rzeczywistości. Fakty nie są już tak oczywiste. Widać wyraźnie, że wydarzenie oglądane z wielu perspektyw nie jest tym samym wydarzeniem – każdy widzi coś innego. W tym znaczeniu polonistyka, to możliwość zobaczenia wszystkiego.

A dlaczego polonistyka właśnie na Akademii Techniczno-Humanistycznej?

A gdzie indziej? Wszędzie za daleko – a tutaj wszystko mamy pod nosem, na tacy. Ładna uczelnia, cudnie położona u podnóża Beskidów, ciekawa i różnorodna kadra wykładowców. Nowoczesny kampus akademicki. Proszę zauważyć, że w rejonie, w najbliższym sąsiedztwie, nie ma podobnych studiów. To jedyna uczelnia publiczna, czyli bezpłatna. To na pewno jest atutem Akademii. Z drugiej strony, tej akademickiej i dydaktycznej, ważne jest zaplecze bazowe, infrastruktura, kadra wykładowców. Jak już mówiłem – to wszystko sprzyja, by studia były ciekawe, interesujące. Nasi wykładowcy to często ludzie nietuzinkowi, oryginalni, ze swoim własnym poglądem na humanistykę.

Sama zauważyłam, że kadra wykładowców na bielskiej polonistyce to ludzie mniej lub bardziej, ale jednak zżyci z uczelnią. Nie są przypadkowi.

Tak, dokładnie. To bardzo często ludzie stąd, z tego regionu, a więc znający problemy, znający specyfikę Podbeskidzia. To wszystko ma ogromne znaczenie!

A co oprócz samych zajęć czeka na studentów polonistyki? Mam tu na myśli różnego rodzaju koła, grupy, aktywności.

Jest tego naprawdę wiele. Oprócz typowych zajęć uczelnianych dużą wagę należy przyłożyć do wszystkich aktywności pozadydaktycznych. I tak jak już Pani wspomniała – istnieją na przykład koła naukowe – są różne, każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Uczelnia pozwala realizować swoje zainteresowania, poszerzać je w ramach tychże aktywności. Humaniści, poloniści, regionaliści, redaktorzy czasopism. Mamy też na przykład koło fotograficzne. Oprócz tego działa Horyzont, czyli koło literacko-podróżnicze. Wyjeżdżamy do Pragi, Wiednia czy Budapesztu. Na wycieczki jeździ około sto osób – raz więcej, raz mniej. To niezwykle ciekawe przedsięwzięcie dedykowane studentom ciekawym świata, lubiącym wyzwania i przygodę. Wycieczki cieszą się naprawdę dużym zainteresowaniem. Tak więc tych poszczególnych kół i aktywności, zarówno na polonistyce, jaki i na całym Wydziale Humanistyczno-Społecznym jest bardzo dużo. Tworzymy także gazetę dla studentów – „Margines”.

Czy polonistyka musi kojarzyć się tylko i wyłącznie z byciem nauczycielem?

Oby nauczycieli było jak najmniej. Swego czasu nasz papież Jan Paweł II mówił, że świat dziś nie tyle potrzebuje nauczycieli, ile świadków. Ryszard Kapuściński ujął to podobnie: „Macie internet, ale to wam nie wystarcza, bo doskonale wiecie, że jesteście manipulowani. Szukacie tradycyjnych narzędzi. Potrzebujecie świadków historii takich jak ja”. W wielu wymiarach warto te myśli rozwijać. Innymi słowy: polonista to również korektor, to redaktor, to dziennikarz, rzecznik prasowy. To osoby kreatywne w agencjach reklamowych – humaniści pełną gębą. Ktoś musi poprawiać błędy ortograficzne i stylistyczne, redagować okólniki i po prostu zarządzać treścią, wizualizacją. Ktoś musi sprawdzać książki, gazety, foldery reklamowe. Polonistyka naprawdę kształci w bardzo szerokim wachlarzu zawodowym, tylko nie do końca potrafimy jeszcze korzystać z tej możliwości. Co stoi na przeszkodzie, by polonista pracował jako rzecznik prasowy lub jako ktoś, kto np. poprawnie redaguje menu lub każdą instrukcję obsługi byle czego? – to są także zadania dla wykształconych polonistów! Praktyczne stosowanie wiedzy o języku. Proszę zauważyć, jak rzadko firmy, które produkują np. opakowania, reklamy, treści na nośnikach komunikacji korzystają z rad i wykształcenia polonistów. Polonista to nie tylko nauczyciel! Polonista-nauczyciel to stereotyp, z którym należy walczyć. Gdzieś tam, na samym końcu, niech polonista będzie nauczycielem – tak myślę. Ale przede wszystkim dzisiejszym polonistą niech jest ktoś, kto np. odpowiada za poprawne skorygowanie treści na znakach drogowych. Te wszystkie tablice urzędowe, druki informacyjne sygnowane państwowym podpisem… Czasem można odnieść wrażenie, że tego nie piszą Polacy…

Ma Pan na myśli to, że zajmują się tym ludzie bez odpowiedniego przygotowania?

Dokładnie tak. Niekompetentni i niedouczeni. Umówmy się, że coś, co jest państwowe (wychodzi spod ręki państwa) powinno być bezbłędne, jednoznaczne, unormowane. A niestety jest inaczej: państwowe i samorządowe rzeczy/druki mają mnóstwo błędów. Dlaczego tym nie zajmują się wykształceni poloniści? Na to trzeba zwrócić ogromną uwagę.

Warto w tym miejscu dodać, że na ATH od niedawna istnieje nowa specjalizacja, czyli projektowanie komunikacji, które z pewnością umożliwia podążanie tą nową drogą polonistyki.

Tak, umożliwia podążanie w drugą stronę, właśnie nie w tę nauczycielską. Projektowanie komunikacji. Specjalizacja ma pomagać w kreowaniu kanałów komunikacji czy w projektowaniu połączeń między różnymi ośrodkami: firmami, urzędami, ambasadami, bądź państwami. To jest ogromne pole do działania, tylko dotychczas niewykorzystywane. Na świecie jest nas kilka miliardów – jeżeli nie będziemy ze sobą rozmawiać, to się pozabijamy. W tym wymiarze komunikacja, jak się wydaje, ma znaczenie fundamentalne i także należy potrafić to robić, wykonywać – jako rzemiosło, jako fach.

A jaką miałby Pan radę dla przyszłych polonistów?

Podpuszcza mnie Pani? Ostatnią rzeczą jest udzielanie rad – nie ma takiej opcji. Ale myślę, że ważne jest samo podejście do studiowania. Bez sensu jest, gdy przychodzisz na uczelnię i zaraz myślisz, co dostaniesz w zamian – to ślepa ulica. Nie działa myślenie typu: co dostanę na urodziny, bo byłem grzeczny. Ogólniak się skończył. Na studiach jest, a przynajmniej powinno być, dokładnie odwrotnie: Ty możesz coś dać, Ty możesz coś zrobić. Zmienia się środek ciężkości – i na tym chyba polega akademicka dorosłość, dojrzewanie, dorastanie. To student musi (powinien potrafić) sam coś zrobić. Amerykański prezydent, John Kennedy, mawiał: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie. Zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Parafrazując: Nie pytaj, co dostaniesz od ATH. Moje pytanie brzmi: co Ty dałeś ATH? Co wniosłeś nowego? Jaka jest Twoja aktywność? To jest naprawdę ważne. Jak Ty zaangażowałeś się w zmianę uczelni?

Należy pozostawić po sobie jakiś ślad?

Tak. Właśnie dlatego np. funkcjonuje „Margines” i każda inna aktywność. Robimy setki zdjęć, prowadzimy blogi, strony internetowe. Organizujemy konferencje, spotkania z ciekawymi ludźmi. Rzecz jest w udzielaniu się. Studencie – zorganizuj coś, wymyśl i działaj! Nie pytaj ciągle, kiedy coś będzie zrobione? – sam spróbuj to zrobić. Ogólniak się skończył.

Studia są takim momentem, w którym powinniśmy się zaktywizować?

Dokładnie tak, ponieważ po studiach jest już zdecydowanie za późno. Często to powtarzam – już jesteś spóźniony, już jesteś spóźniony. Przychodzisz na uczelnię nie po to, by bezczynnie czekać i siedzieć w miejscu. Pięć lat mija bardzo szybko, za szybko. Chodzi o zwrot w myśleniu. Należy robić coś konkretnego, a mam na myśli przede wszystkim aktywizację prezawodową. Trzeba podejmować próby, na swój sposób walczyć – często z samym sobą, ze swoimi słabościami i przyzwyczajeniami, że jakoś to będzie, że „samo się zrobi”. Po studiach jest już zdecydowanie za późno.

Tym bardziej, że rynek pracy potrzebuje ludzi z konkretnym doświadczeniem.

Oczywiście, że tak. Nikt na nikogo nie będzie czekać. Życie pędzi. Proszę teraz tworzyć magazyn, udzielać się, organizować. Po studiach nie ma czasu na zdobywanie doświadczenia – albo jest go bardzo mało. Widzę to bardzo wyraźnie, dlatego zachęcam, żeby robić coś w trakcie studiowania. Proszę działać, próbować – tutaj za porażki jeszcze się nie płaci, cena nie jest jeszcze wysoka. To jest naprawdę ważne i istotne. Nie chodzi tu tylko o zdobywanie praktyki, ale też o udzielanie się. Potem będzie jak znalazł.

A przy okazji uczelnia umożliwia poznawanie różnych ludzi.

Dokładnie. Kiedy np. wyjeżdżamy do europejskich stolic, w autokarach jadą ludzie z różnych kierunków, z różnych wydziałów – często studiujący na ATH obcokrajowcy. Poznają się, rozmawiają, wymieniają poglądami. To wszystko ma znaczenie. Wiele osób może potwierdzić, że znajomości zadzierzgnięte podczas studiów trwają przez całe dorosłe życie – potem ciągle na kogoś trafiasz. Studia to początek budowania miejskich relacji. Dlatego gorąco zachęcam, by swoją aktywną obecnością współtworzyć Akademię Techniczno-Humanistyczną.

Zdjęcie: Prywatne archiwum dr. Macieja Kalarusa
Korekta: Kasia Tyszecka

Wywiad Aleksandra Dębińska
Aleksandra Dębińska