Każdy jest inny, a jednak taki sam

Metal, rasta, punk, lolita, dres, hipis, skin… Większość z nas zna kogoś, kto mógłby zaliczać się do którejś z tych grup. Nic w tym niezwykłego, subkultury są i będą czymś naturalnym. Tylko czy na pewno patrzymy na nie tak, jak powinniśmy?

Subkultura. Wszyscy chyba wiemy, co to. Ale czy umiemy to zdefiniować? Z tym jest już dużo trudniej. Jeśli sięgnąć do słownika, dowiemy się, że subkultura to inaczej „wzory, zasady, normy zwyczajowe przyjęte i obowiązujące w jakiejś grupie, odmienne od przyjętych przez ogół społeczeństwa”. To prawda. Jednak zanim dokładniej przeanalizujemy zjawisko subkultury, trzeba pochylić się również nad kulturą i kontrkulturą. O ile to pierwsze pojęcie jest znane i często używane, to drugie już sprawia nam problem.

Czym jest kultura?

Kulturę ciężko zdefiniować i zinterpretować. Ogólnie można powiedzieć, że jest to ogół wytworów ludzi – i materialnych, i niematerialnych. Najczęściej rozumiana jest jako całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa. Kontrkultura za to jest grupą społeczną, wyrażającą sprzeciw wobec zastanej kultury, jak i wobec tworzenia nowej. Skoro wiemy to wszystko, możemy już wrócić do subkultury.

Każdy człowiek w swoim życiu szuka akceptacji otaczających go ludzi.

Szkoła i rodzina przekazują nam ważne wzorce i uczą funkcjonowania w grupach. Jednak później następuje jakże wspaniały okres dojrzewania i wszystko zaczyna się zmieniać. Budzi się w nas dziwny sprzeciw przeciwko dawnym autorytetom i wzorom. Buntujemy się przeciwko rodzicom i szkole. Chcemy znaleźć samych siebie i nie wiemy, jak to zrobić, a jednocześnie nie chcemy prosić nikogo o pomoc. Jesteśmy jednak skomplikowanymi istotami, przez co odrzucamy wszystko, co było dla nas ważne do tej pory, jednocześnie potrzebując akceptacji.

Gdzie jej szukamy? Oczywiście wśród rówieśników. Staramy się wyrazić siebie i swoją odrębność poprzez strój czy muzykę, której słuchamy, ale wciąż szukamy swojego miejsca w świecie i swojego prawdziwego „ja”, dołączając do różnych grup, w których czujemy się dobrze. Dołączamy do ludzi, którzy myślą podobnie.

Gorszy, „bo tak”.

Największym problemem są tutaj chyba inni ludzie. A dokładniej ich stereotypy. Patrzymy na „metala” i widzimy satanistę. Punk? Oczywiście brudas, a hipis to musi być narkoman. Stereotypy krzywdzą drugą osobę, ale krzywdzą też nas samych. Odbierają nam możliwość poznania innej, wartościowej osoby, skreślamy ją z góry, zadając jej cierpienie.

Muzyka i prawdziwość ponad wszystko

Metalowcy są ludźmi bardzo często pozytywnie nastawionymi, pragnącymi jedynie odrobiny niezależności, dla których niezwykle ważna jest autentyczność – przede wszystkim muzyki. Sataniści? Może niektórzy, ale czy nie zdarzają się także w innych subkulturach? Czy można szufladkować kogoś jako wyznawcę szatana tylko z powodu stroju bądź czarnego koloru ubrań? Nie zapominajmy, że istnieje także white metal, czyli odmiana tejże muzyki, skupiająca się wokół tematów chrześcijańskich. Ta subkultura wiąże się jedynie z muzyką i pozostawia otwartą kwestę światopoglądową, dlatego błędem jest ocenianie kogoś tylko po tym, jak się ubiera.

Każdy powinien być równy

Inną grupą bardzo stereotypowo postrzeganą są rastafarianie. Niewiele osób o tym wie, ale ruch ten ma charakter religijno-filozoficzno-kulturowy. Dla nas to tylko wyluzowana postawa, palenie i słuchanie spokojnej muzyki. Może się to wydawać nawet dziwne, ale rastafarianizm swój początek ma w przekonaniu, że pokój na świecie pojawi się, dopiero gdy kolor skóry będzie miał mniejsze znaczenie, niż kolor oczu. „Prawdziwego” rastafarianina cechuje: brak agresji, spokojny i bezstresowy styl życia zgodny z naturą, propagowanie wolności i równości wszystkich ludzi (chociaż pierwotnie rastafarianie głosili wyższość czarnej rasy nad białą). Religia jest połączeniem judaizmu, hinduizmu i etiopskiego chrześcijaństwa.

Sama często słyszę pytania, czy jestem metalem, emo, punkiem czy może lolitą. Ale ja jestem sobą i nikim innym. To, że słucham jakiejś muzyki lub noszę takie, a nie inne ubrania, nic nie znaczy. Nie definiuje mnie, ponieważ ja to coś więcej, niż tylko mój wygląd czy gust muzyczny. Ja to też moje zainteresowania, moja religia, moje wartości, moja postawa w różnych sytuacjach.

Subkultury są czymś naprawdę wspaniałym. Sprawiają, że każdy z nas jest inny, dają poczucie akceptacji i wsparcie dla osób potrzebujących go zwłaszcza w chwilach dorastania. Musimy jednak pamiętać, że subkultury jedynie nas wspierają w poszukiwaniu własnego „ja”, a nie kształtują od podstaw.

Grafika: Klaudia Rydzoń
Korekta: Aleksandra Dębińska