WOODSTOCK, czyli fakty i mity o największym plenerowym festiwalu w Europie

„Brudas jedzie na brudstock!” - takie słowa usłyszałam od mojego brata w trakcie pakowania plecaka na Woodstock. Jest jeden problem... On nigdy tam nie był (!), mimo tego skomentować oczywiście musiał. Szkopuł w tym, że reprezentuje on pewne wyobrażenie o Woodstocku, które podziela większość społeczeństwa. Ale czy jest tak naprawdę?

BRUDSTOCK – fakt

Potraficie sobie wyobrazić pół miliona ludzi w jednym miejscu? Chyba nie jest dziwnym, że śmietnik będzie, bo każdy z nas śmieci produkuje. Minusem jest brak wystarczającej liczby koszy na śmieci, więc puszki i papiery leżą wszędzie, a niedzielny, pofestiwalowy poranek przypomina opuszczone pole bitwy.

Teraz wyobraźcie sobie padający cały dzień deszcz. Nic więc dziwnego, że pod sceną ludzie zapadają się w błoto po kolana (ale chcą i lubią, bo w tym cała frajda).

Jeszcze jedno – mokre chusteczki czynią cuda. Wykąpać się to nie lada wyzwanie, bo w kolejce trzeba odstać swoje, więc większość szuka alternatywy.

TRAINSTOCK – Woodstock zaczyna się już w pociągu – fakt

Jechaliśmy z Bielska. Już w Czechowicach dosiedli się do nas inni woodstockowicze i zaczęła się impreza. Więc jeśli kiedykolwiek będziesz się wybierał na festiwal do Kostrzyna to wiedz, że w pociągu się nie wyśpisz!

THIEFSTOCK – raj dla złodziei – mit

Ostrożnym trzeba być zawsze, bo zawsze znajdą się tacy, co przyjechali, żeby kraść. Najcenniejsze rzeczy warto nosić cały czas przy sobie. Namioty najlepiej rozbijać „w obóz”, czyli w okrąg i blisko siebie, żeby było widać, że osoby które tam nocują się znają. To odstrasza potencjalnego „kradzieja”. Doświadczeni woodstockowicze powiedzieli mi, że mój namiot z pewnością zostanie „przetrzepany”, jednakże taka sytuacja nie przytrafiła się ani mnie, ani moim znajomym.

ARTSTOCK – festiwal nie tylko dla fanów mocnego brzmienia – fakt

Dla niewtajemniczonych Woodstock to tylko przysłowiowe „darcie mordy”, przy którym można ogłuchnąć. Otóż nie! Najprężniej ze wszystkich scen działa scena Akademii Sztuk Przepięknych, gdzie niemal przez całą dobę można uczestniczyć w warsztatach artystycznych, poćwiczyć jogę, zatańczyć zumbę, spotkać gwiazdy (w tym roku byli tam m.in. Maciej i Jerzy Stuhr, Andrzej Seweryn) i obejrzeć spektakle teatralne.

PEACESTOCK – najbezpieczniejszy festiwal na świecie – fakt

„Uważajcie na siebie i swoich bliskich” – grzmiał po każdym koncercie Jurek Owsiak ze sceny i… ludzie naprawdę tego słuchali! Szczerze? Czułam się tam bezpieczniej niż w domu! Nie byłam świadkiem ani jednej bójki, zamiast tego obcy ludzie uśmiechali się do siebie i przytulali.

FREAKSTOCK – po Woodstocku naprawdę nic Cię już nie zdziwi – fakt

Nie chodzi tylko o to, że możesz tu spotkać punka, metalowca i hipisa. Ludzie chodzą przebrani w zwierzęce piżamki, sutanny biskupów, maski gazowe. Mają różowe, niebieskie, zielone włosy i irokezy na pół metra. Budują czołgi, przywożą szafę i robią wejście do „Narnii”… Więc jedyne osoby, które wyglądają dziwnie to te w mainstreamowych ciuchach.

Z festiwalowego radia usłyszałam jedno błyskotliwe zdanie: „Jaka jest różnica między Woodstockiem, a Openerem? Na Woodstocku ludzie się nie malują.” Tutaj jest totalny luz!

Do zobaczenia w przyszłym roku w Kostrzynie!

Zdjęcie: Zosia Sikora
Korekta: Aleksandra Dębińska