Między nami

Miało być dobrze. Wszystko ustalone, ale... Nie składajmy obietnic bez pokrycia, tylko z grzeczności. Czas wziąć za nie odpowiedzialność!

Na zegarku jest 19:30. Jeszcze pół godziny do planowego przyjazdu pociągu. Ale który peron? Skąd będą wiedzieć gdzie czekać, skoro telefon… No właśnie. Nie działa. 

Jest rok 1934… Czekam na peronie dokładnie o tej samej godzinie, jaką ustaliliśmy listownie, jakieś pół roku temu. Wsłuchuję się w głos z megafonu, by stawić się na odpowiednim sektorze. Nie ma opcji, że przyjaciel się nie zjawi. Przecież dał słowo. 

Rok 2016. Minęło pół godziny. Pociąg przyjechał jakieś 3 minuty temu. Dalej czekam. 

Pociąg zjawia się na stacji. Z okna wychyla się twarz mojego przyjaciela. Uśmiechnięty i radosny zauważa mnie i zaczyna mi machać.

A ja stoję i nie widzę nikogo. Żadnej znajomej twarzy. Bo przecież mogą nie przyjechać. Wystarczy, że w odpowiednim czasie wyślą smsa, że nie mogą. Bo ciocia Gienia przyjeżdża z wizytą, gdzieś ze Słupska i chociaż nie utrzymują kontaktu, to muszą stawić się na rodzinnym obiedzie. Wracam do domu. Podłączam telefon do ładowania. Na wyświetlaczu SMS. To ci niespodzianka.

A mógł to być wspaniały dzień. Spędzony z przyjaciółmi na rozmowach i zabawie, przecież nie widzieliśmy się tak dawno. Tymczasem odbieram tylko wiadomości „zatroskanych” z przeprosinami i obietnicami kolejnego terminu. W takich chwilach jak ta nachodzą mnie refleksje, że przecież nie zawsze tak było. Pan X na wiele miesięcy przed przyjazdem pisał do Pani Y z prośbą o możliwość wizyty. Zgadzała się bądź nie, ale dane słowo było dotrzymywane, bo rzeczą honoru było dochowanie przysięgi. 

Jakie są przyczyny podejmowania działań przez innych ludzi? Czy w dzisiejszych czasach skupiają swoją uwagę wyłącznie na sobie, czy mają też wzgląd na dobro innych? Brak wysiłku podlega całkowicie świadomej kontroli. Powszechny dostęp do komunikacji sprawił, że zatraciliśmy w sobie świadomość znaczenia bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Nikt już nie szuka winy w sobie za odwołane spotkanie. „Przecież napisałem i wytłumaczyłem, dlaczego nie mogę się dzisiaj zjawić” inaczej jest natomiast, gdy to my zostajemy wystawieni do wiatru. Mamy tendencje do obwiniania ludzi za pewne ich cechy, a za te same u siebie-nie. Osąd ten ulega modyfikacji wraz z czasem. Dlatego dawniej, kiedy ukochana zrozumiała, że wybranek już nie pojawi się dzisiaj na peronie, wracała do domu i z bólem serca układała swoje życie na nowo. Bez niego. Dziś natomiast mówimy, że nic się nie stało, usprawiedliwiamy, jednocześnie czując zawód i doznajemy pustki w sercu, że coś było od nas ważniejsze. 

W jaki sposób społeczeństwo powinno sobie radzić ze zmianami w porozumiewaniu się? Ludzie często nie mówią wprost tego, co mają na myśli. Ukrywają swoje intencje w podtekstach, licząc, że odbiorca odczyta znaczenie spomiędzy wierszy. To, co mówimy, nie tylko niesie znaczenie, ale i podtrzymuje relacje społeczne. 

Dlatego w przyszłości, kiedy zaproponujesz komuś spotkanie, albo przyjmiesz zaproszenie na wydarzenie, potraktuj swoją obecność za punkt honoru i nie odmawiaj w ostatniej chwili przyjścia. Sprawdź swoje plany w terminarzu, zastanów się, czy na pewno jesteś chętny wziąć udział i nie narażaj na szwank aktualnej relacji ze znajomym. Dużo łatwiej pogodzić się z odmową zawczasu. Zyskujemy pewność co do intencji nadawcy. Czas skupić się na tym, co dzieje się w naszych relacjach z innymi. Jak mawiał prof. Kenneth J. Gergen  „nie koncentrujemy się już na tym, co w, ale co między”.

Korekta: Kajetan Woźnikowski
Zdjęcie: Nina Mizgała