To nie była letnia propozycja

Scena Polska sięgnęła po współczesną komedię, wystawiając premierowo 22 kwietnia „Plotkę” opartą na filmowym scenariuszu autorstwa Francisa Vebera. Powstało przedstawienie wyraziste, mocne, w paru scenach zrywające z niektórymi tabu w Teatrze Cieszyńskim. „Plotka” zapewne będzie miała przeciwników i zwolenników, mało kogo pozostawiając letnim.

Kilka powtarzających się dźwięków i wyświetlane na monitorze mandale (rysunek na planie koła wywodzący się z tradycji buddyjskiej uważany za symbol harmonii i doskonałości). Przygaszone światła oraz wyłaniające się z półcienia elementy scenografii. Tak zmysłowo i tajemniczo zaczyna się „Plotka”, reżyserowana przez bielszczankę Małgorzatę Siudę.

François Pignon (Dariusz Waraksa) to wycofany i nieśmiały czterdziestolatek pracujący jako księgowy w korporacji. Jego dorastająca córka (Patrycja Sikora) odsunęła się od niego, nie widząc w ojcu autorytetu. Dla byłej żony (Barbara Szotek-Stonawski) jest tylko obiektem drwin. Na domiar złego, Pignon ma być zwolniony z pracy. Wszystko to razem sprawia, że główny bohater zamierza skończyć ze swoim życiem, ale w ostatniej chwili odciąga go od tego sąsiad Belone (Ryszard Pochroń). Panowie wymyślają rozwiązanie trudnej sytuacji. Powstaje kontrowersyjny plan polegający na rozpuszczeniu plotki o tym, że François Pignon miałby być gejem. To posunięcie uruchomi szereg zaskakujących zwrotów akcji i diametralnie zmieni życie Pignona.

„Plotka” posiada filmowy rodowód. Film miał premierę w 2001 roku w reżyserii francuskiego twórcy Francisa Vebera, który jest także autorem scenariusza. W główne role wcieliły się wówczas tuzy francuskiej komedii Daniel Auteuil oraz Gérard Depardieu.

W teatralnej adaptacji „Plotki” reżyserka Małgorzata Siuda i scenograf Jakub Strączek postawili przede wszystkim na intensywne wykorzystanie multimediów. Na monitorze ustawionym w tyle sceny wyświetlono psychodeliczne filmiki, napisy komentujące akcję przedstawienia czy zdjęcia. Co jednak najciekawsze, reżyserka przeniosła na ekran monitora niektóre sceny przedstawienia. Aktorzy, zamiast zagrać scenę przed widzami, odegrali ją przed kamerą, a rejestracja trafiła bezpośrednio na ekran. Jest to uzasadnione rozwiązanie, bowiem bez tych multimedialnych eksperymentów scenariusz filmowy wystawiony na deskach teatralnych mógłby nudzić widzów zbyt rozwlekłymi scenami. Mimo tego w pierwszej części przedstawienia i tak były odczuwalne dłużyzny i brak dynamiki. Irytowały widoczne szwy między scenami w postaci za długich pauz. Czasem miało się wrażenie, że aktorzy wchodzą i schodzą ze sceny za długo, a niektóre dialogi ciągnęły się w nieskończoność. Zabrakło tempa, z jakim była grana druga część spektaklu. Czynnikiem ożywiającym pierwszą część przedstawienia i nadającym jej rytm mogły być na przykład muzyka i elementy dźwiękowe.

Wystawienie scenariusza filmowego na scenie teatralnej nie jest łatwym zadaniem. Mimo pewnych potknięć Małgorzata Siuda i zespół aktorski Sceny Polskiej zdołali wzbudzić zainteresowanie widowni i wywołać jej śmiech. Nie pierwszy już raz aktorzy Sceny Polskiej dowiedli, że świetnie odnajdują się w repertuarze komediowym.

Na szczególne wyróżnienie w tym kontekście zasługują Janusz Kaczmarski w roli Santiniego, najpierw czarnego charakteru, a później ofiary intryg kolegów z pracy, a także Ryszard Pochroń jak sąsiad Belone. Role te pobiły nawet bardzo dobrą główną kreację Dariusza Waraksy. Na brawa za odważne role zasługują też Barbara Szotek-Stonawski i Rafał Walentynowicz, a także Dariusz Waraksa i Joanna Litwin za grę w realistycznych scenach seksu, jakich w Teatrze Cieszyńskim chyba jeszcze nie było.

Przed premierą Małgorzata Siuda w wywiadzie udzielonym dla bloga Teatru Cieszyńskiego „Teatr to my” powiedziała, że chciałaby zrobić przedstawienie zarazem śmieszne i mądre. „Plotka” rzeczywiście nie tylko śmieszy pustą błazenadą, ale porusza aktualny dziś problem tolerancji względem odmienności seksualnej, a przy tym zjawiska wycieńczającego wyścigu szczurów w korporacjach i niszczycielskiej siły plotki, która rani zawsze tak samo mocno, niezależnie od tego, czy ma miejsce w metropolii, czy na prowincji. Wszystko to zostało uzupełnione nowoczesną formą scenograficzną, w której dominują multimedia użyte w dobrych proporcjach i z rozmysłem. Scena Polska zrobiła po prostu mocne przedstawienie.

Więcej na stronie: Blog „Teatr to my”!

Zdjęcie: Karina Dziadek

Recenzje
Małgorzata Bryl-Sikorska