Historia pierwszego razu
Mówili o tym z wypiekami na policzkach. Że nie będzie bolało, że nie będzie problemów. Że ludzie robili to już dawno temu, robią to teraz i z pewnością robić będą. Że, że i że. Ale chyba miałam prawo wciąż się bać?
Filmy oglądałam z lekko otwartymi ustami, w księgarniach przeglądałam wszystkie półki, by potem nieśmiało podejść z książką do kasy, jakby z poczuciem winy, że jestem za młoda, że to tylko przelotne zainteresowanie. Na Facebooku dopiero po pewnym czasie dołączyłam do grupy, ale wciąż nie śmiałam niczego publikować czy komentować. Za to uważnie śledziłam posty innych osób. Z podziwem i zazdrością przeglądałam zdjęcia, zapisując te najpiękniejsze. Snułam plany i marzyłam, oczekując tego pierwszego razu z utęsknieniem.
Nie taki diabeł straszny
Stało się. Po perypetiach pełnych śmiechu wylądowałam w miejscu, którego nazwy nikt tak naprawdę nie znał. Nie miałam też żalu do kierowcy busa, który wysadził mnie na najbliższym przystanku po tym, jak okazało się, że nie mam przy sobie portfela.
Leżąc na trawie i rozważając wszystkie możliwości, poczułam przypływ adrenaliny, gdy uświadomiłam sobie, że to teraz. Skoczyłam na równe nogi, poprawiłam plecak i zapominając o strachu, stanęłam przy drodze.
Pierwszy raz. Co prawda bez fajerwerków, oszałamiającego planu czy wielu kilometrów do przejechania, ale nie narzekałam. Z bijącym sercem podniosłam kciuk do góry. Łapałam stopa.
Pierwszy krok
Nie ukrywam, że byłam przygotowana. Wiedziałam, jak zadbać o swoje bezpieczeństwo i nie miałam złudzeń wziętych z amerykańskiego kina. Dlatego, Drogi Czytelniku, jeśli marzą Ci się ciężki plecak, znoszone buty, setki przebytych kilometrów, doświadczenie liczone w odciskach i wspomnieniach, a przede wszystkim historie godne opowiadania wnukom, poprosiłam o pomoc trzech młodych, ale wprawionych autostopowiczów – Kubę Tomalika, Dawida Herdę i Patrycję Pasterną o sporządzenie listy rad, które ułatwią Ci postawienie pierwszego kroku. Oto one:
1. Nie wsiadajcie do samochodu człowieka, który chce nam pomóc, jeśli posiadacie substancje i przedmioty, które są niedozwolone. W przypadku zatrzymania samochodu przez policję całą odpowiedzialność ponosi kierowca, nie my. Pomimo braku złych intencji możemy przysporzyć komuś wielu kłopotów.
2. Wiadomo, każdy może spotkać miłość gdzieś na szlaku, niemniej wszystko ma swoje granice. Znam historie, w których podróżujący próbowali uwodzić kierowców, i co ważne, byli wysadzani przy najbliższej okazji.
3. Nigdy nie wiesz, na kogo trafisz. Warto mieć przy sobie gaz łzawiący, ale pod żadnym pozorem nie należy eksponować go w aucie, by nie wystraszyć kierowcy. W miarę możliwości można informować bliskich, w jakim kierunku się udajemy, wysłać numery rejestracyjne czy model auta
4. Większość mrożących krew w żyłach opowieści, o niekoniecznie pomyślnych finałach, to bajki, ale jeśli wciąż wahasz się przed postawieniem pierwszego kroku, najlepiej wybierz się w towarzystwie kogoś doświadczonego.
5. Prędzej czy później wylądujesz na noc w terenie. Ciepłe ubranie, apteczka oraz zapas jedzenia to podstawa. Dodatkowym wsparciem jest dostęp do Internetu, który pozwala na bieżąco ustalać lokalizację. Przed podróżą warto też pomyśleć o dodatkowym zasilaniu.
6. Jeśli masz obrany cel, prześledź możliwe trasy dojazdu. Warto sporządzić mapkę z zaznaczonymi miejscami o największym prawdopodobieństwie złapania stopa. Pamiętaj również, by stać z tabliczką w dozwolonych miejscach.
7. Nawet jeśli jesteś bardzo zmęczony, nie ufaj kierowcom, których nie znasz i nie zostawaj na noc w ich ciężarówce czy aucie. Zdaj się na swoją intuicję – to Twoja najlepsza przyjaciółka.
8. Kierowcy muszą widzieć, kogo zabierają do swojego samochodu, dlatego nie łap stopa w okularach przeciwsłonecznych czy z kapturem na głowie i w miarę możliwości nie zasłaniaj się tabliczką.
9. Nieznajomość prawa szkodzi, dlatego staraj się być na bieżąco. Przykład? W niektórych państwach gaz pieprzowy jest nielegalny!
Ostatnia rada jest ode mnie, bo choć doświadczenie mam małe, czegoś już się nauczyłam.
10. Podejdźcie do sprawy z uśmiechem. Może nie od razu się uda, ale wszystko łatwiej znieść z odrobiną wariactwa w duszy i pozytywnym nastawieniem. Ktoś w końcu zauważy Twój kciuk, tak jak pan Wojtek, który zatrzymał się dla mnie. Żaden pierwszy raz nie jest idealny czy najważniejszy, ale liczy się postawienie pierwszego kroku.
Artykuł ukazał się w #4 magazynie redakcjaBB.
Korekta: Ewa Kuchta
Zdjęcie: Nina Mizgała