Hedda Gabler

Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo skonfudowany. Czy na pewno wypada się teraz śmiać? Może lepiej powstrzymać emocje? Momentami przesadny artyzm w grze aktorskiej wywoływał uśmiech zamiast powagi. Nie ma to jednak nic wspólnego z kiczem.

Hedda Gabler w reżyserii jednego z najbardziej utalentowanych ludzi teatru Ivo van Hove’a, to uwspółcześniona wersja sztuki napisanej pod koniec XIX wieku przez Norwega Henrika Ibsena.  Ivo van Hove to belgijski reżyser teatralny i operowy, który swoje spektakle wystawia na całym świecie. Smutne i ciekawe zarazem jest to, że na naszej polskiej Wikipedii nie znajdziemy o nim ani słowa.  Heddę Gabler polscy widzowie mogli zobaczyć dzięki retransmisji z The National Theathre w Londynie, na ekranach sieci kin Helios.

Hedda Gabler, w którą wcieliła się laureatka Złotego Globu Ruth Wilson, dopiero co wyszła za mąż za nudnego, pogrążonego w papierach naukowca Tesmana (Kyle Soller). Zrezygnowana i niezadowolona z nowego życia pragnie wolności. Jest jednak jak kanarek w klatce i ani na chwilę nie opuszcza swojego domu.

Właśnie to przerysowanie w grze aktorskiej oddaje psychiczne samopoczucie Heddy Gabler. W pierwszej scenie pogrążona w melancholii Hedda leży na pianinie uderzając o przypadkowe klawisze, aby za chwilę w zabójczym amoku przybijać do ścian kwiaty.

Całej tej niestabilności emocjonalnej towarzyszą wizyty przyjaciół z dawnych lat, a każda z nich jeszcze bardziej miesza w fabule. W zależności z kim rozmawia nasza główna bohaterka, jej zachowanie też się zmienia. Od fałszywej przyjaciółki, po zakochaną żonę.

Warto wspomnieć też  kilka słów o scenografii, której paradoksalnie prawie nie ma. Trzy meble, gablota z rewolwerami ojca Heddy, wspaniała gra światłem i do tego loftowe mieszkanie, dające przestrzeń na wybuchowe ekspresje bohaterów.

Hedda Gabler to sztuka, którą można by rozebrać na kawałki. Mnogość symboli, metafor oraz zróżnicowanie bohaterów sprawia, że podczas prawie trzech godzin gry aktorskiej nie da się nudzić, a po zakończonym spektaklu nie będziemy w stanie określić naszych uczuć względem głównej bohaterki.

Recenzja powstała dzięki współpracy z kinem Helios w Bielsku-Białej.

Korekta: Kasia Bób
Zdjęcie: National Theatre