Wyobrażacie sobie życie w miejscu, w którym niemal każdy element życia poza mieszkalną kryjówką przyprawia was o dreszcze i wywołuje niekontrolowane pocenie gałek ocznych? Taka właśnie była dla mnie Bruksela. Przepełniona ludzkim dramatem, paskudna, cuchnąca i niepojęcie trudna.
Czytaj dalejZimny ranek. Wychodzę z przytułku, ostry wiatr zamyka mi oczy. Czuję jak pulsują mi skronie i trzęsą się ręce, które trzymam w kieszeni kurtki. Zżera mnie głód – dosłownie czuję, jakby ktoś gasił o ścianki mojego żołądka papieros za papierosem. Wiem, że jest jedna rzecz, która ugasi ten płomień, dzięki której przestanę być w końcu ludzką popielniczką, ale nie mam nawet drobnych. Przechodzę przez pasy, kuśtykam lekko, bo ostatnio w tym samym […]
Czytaj dalej