Nie umiera nigdy zbrodnia

Nie umiera nigdy zbrodnia, kiedykolwiek była dokonana" - Stefan Żeromski „Międzymorze”. Czas pozwala zapomnieć o wielu rzeczach, jednak istnieją pewne zdarzania, o których nie powinniśmy zapomnieć, co więcej nie wolno nam puścić ich w niepamięć.

„Wielkie odkrycia geograficzne” – tak dziś jest nazywany okres, kiedy to Europejczycy przemierzali świat z nadzieją odkrycia nieznanych cywilizacji, ograbienia ich i skolonizowania. Królowie wysyłali statki i łodzie z nadzieją na otrzymanie bogactw: cennych kamieni, złota, srebra, przypraw i przyłączenia zdobytych ziem do państw europejskich. W gruncie rzeczy nikomu nie chodziło o zaspokojenie swojej ciekawości dotyczącej nieznanych ziem, przeżycia przygody czy zobaczenia dzikich zwierząt – płynięto by rabować, kraść i mordować. Choć na początku motywacja była zupełnie inna: chciano dopłynąć do Indii, by tam załatwiać swoje „interesy”, Ameryka była przypadkiem, który okazał się żyłą złota.

Ludność Ameryk i ich kultura została prawie doszczętnie wyniszczona przez Europejczyków – liczyły się tylko pieniądze.

Kolonizacje kończyły się śmiercią 80 % ludzi na różnych kontynentach (źródło: Zofia Kozimor „O ludobójstwie Indian”, antropologowie z „Tawacinu”). W samej Ameryce Północnej Europejczycy wymordowali aż 55 milionów Indian. Kolonizacje i pojawienie się białych ludzi w Ameryce Południowej w XV wieku, możemy spokojnie nazwać dziś próbą zniszczenia kultury, morderstwem kulturowym – polityką etnocydu.

Co więcej, doszło tam do jednego z najpoważniejszych ludobójstw w historii świata. Ludzie ginęli, cywilizacje zostały zniszczone a wraz z nimi cały dorobek kulturowy. Hiszpanie w Nowym Świecie zostawili swoich osadników, misjonarzy, żołnierzy – swoich obywateli, by gwałcili prawo, kulturę i zwyczaje Indian, których uważano za gorszych. Dano sobie pozwolenie na to by ich mordować, okradać, poniżać i zarażać obcymi chorobami, na które nie byli uodpornieni: kiła, ospa, odra, świnka, różyczka – ospa prawdziwa w ciągu 2 lat zabiła ponad 3 miliony Indian w XVI wieku. (źródło: wikipedia.pl)

W większości przypadków śmierć spowodowana chorobą nie była celowym działaniem, a raczej przypadkowym i nieumyślnym zarażeniem, jak i brakiem odporności na choroby europejskie. Jednak istniały również przypadki celowego zarażania Indian: historia Hernána Cortésa i jego niewolnika zarażonego ospą czy celowe używanie kocy używanych przez ofiary chorób (źródło: wikipedia.pl i historycy.org), jednak nie ma na to dostatecznych dowodów i możemy tylko podejrzewać jaka była prawda.

Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić cierpienia i dramatu Indian, które spowodowali kolonizatorzy, dopuszczając się ludobójstwa.

Mordy zaczęły się pod koniec XV wieku, kiedy to doszło do spotkania Europejczyków i Indian.

Pół wieku po przybyciu Hiszpan imperium Azteków upadło. Kolonizatorzy zdecydowali sami o ich losie. By pokazać swoją wyższość, wypalali na policzkach Azteków Literę G – guerra, co oznacza wojnę – miało to ukazać, jak bardzo zniewoleni są Indianie. Upadło jedno z najwspanialszych imperiów świata. Indianie zostali zhańbieni – odebrano im ziemie, sprzedawano, jako niewolników, zmuszano do pracy w kopalniach, karano za wyznawanie własnej religii i za mówienie w swoim języku. Indianie nie byli dla nich ludźmi, byli gorsi niż zwierzęta, pozostawiono przed nimi wybór zmiany i podporządkowania się lub śmierci. Słychać było głosy sprzeciwu od niewielu misjonarzy, natomiast nie miały one wystarczającej mocy sprawczej, by powstrzymać kolonizatorów, dla których to nie znaczyło nic, skoncentrowani byli na korzyściach, bogactwie i łupie. Ludobójstwo, o którym pisze to śmierć milionów ludzi!  Ta liczba jest pokryta dramatami, cierpieniem i prześladowaniem Indian, które trwa tak naprawdę nieodwracalnie w swoich skutkach, do dzisiaj.

„Ci Indianie muszą być zgładzeni, co do jednego” – Joseph West

Dano przyzwolenia na mordowanie. Kolonizatorzy wierzyli, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga i dlatego bawili się w Niego, decydując o życiu Indian. Myśleli, że są lepszą rasą białą. To właśnie chrześcijanie przez wieki kolonizacji dopuścili się ludobójstwa i zdegradowali kulturę i imperium: Azteków, Inków i wielu innych cywilizacji.

Państwo Inków również upadło bardzo szybko. Przed ostatecznym i podstępnym ciosem, którzy został wymierzony przez Francisco Pizarro, Inkowie byli osłabieni przez konflikty wewnętrzne i tragiczną epidemię ospy. Nawet w takiej sytuacji konkwistadorzy nie potrafili walczyć uczciwie, pokonali Inków obrzydliwym podstępem. Francisco Pizarro zaprosił 5 tys. Inków wraz z władcą Atahualpą na ucztę. Indianie przyjęli zaproszenie przekonani o pokojowym nastawianiu Hiszpanów, dlatego przybyli bez broni. Mylili się. Hiszpanie zorganizowali rzeź – wymordowali i otruli Indian.  Przy życiu pozostał tylko ich władca, za którego żądano okupu, lecz gdy go otrzymali, złamali układ i zamordowali go.

Eksterminacja Indian była jedną z największych, jeśli nie największą tragedią i zbrodnią w historii całego świata.

O Indianach dorzecza Amazonki możemy dziś powiedzieć wiele: nie są dostatecznie wykształceni, żyją w buszu, nie znajdą nowoczesnych metod komunikacyjnych i rozwiązań medycznych. Jednak życie większości z nich nie toczy się wokół elektroniki. Duża część obywateli krajów Ameryki Południowej – nie tylko Indian – ma mało pieniędzy i wygód, a jednak są szczęśliwi. Możemy podziwiać i zazdrościć im kreatywności i pozytywnej energii. Żyją oni pełnią życia, bo wiedzą, że nie załatwią swoich problemów, używając pieniędzy. Nie są skupieni na gromadzeniu towarów produkowanych masowo tak jak „na Zachodzie”.

My, mieszkańcy Europy, zatraciliśmy się.

Pewne granice zostały przerwane. Nie mamy czasu na nic, ciągle narzekamy, choć jesteśmy wyręczani przez wiele nowoczesnych gadżetów, by zaoszczędzić czas i siły, lecz i tak ich nie mamy. O co właściwie chodzi?

Dziś to my jesteśmy zniewoleni – przez Internet czy prąd. Czujemy fałszywe bezpieczeństwo. Co stałoby się, gdyby pewnego dnia zabrakło elektroniki na całym świecie?  Świat zatrzymałby się. Zostalibyśmy sami, bez rzeczy, które tworzą iluzję bezpieczeństwa. Tylko nieliczni potrafiliby sobie z tym poradzić. Brak ciepłej wody, Internetu, możliwości zrobienia badań i wyprodukowania masowo żywności – świat zamieniłby się w chaos. Bylibyśmy bezradni, głodni, z licznymi chorobami, bez pomysłu na dalsze życie. Przeżyłyby cywilizacje, które dziś są nazywane „prymitywnymi”. Te, które żyją w zgodzie z przyrodą, jedzą pełnowartościową żywność, są wdzięczni i szczęśliwi za to, co mają.

W podręcznikach szkolnych możemy przeczytać, że kolonizacje przyczyniły się do rozwoju handlu, i że na nasz kontynent dotarło wiele nieznanych wcześniej rzeczy, lecz zapomina się o całej tragedii, cierpieniu Indian, zniszczeniu kultury i ludobójstwie. Zamiast tego piszę się o „prymitywnych ludach” tylko dlatego, że żyli zgodnie z naturą, choć nawet dzisiaj naukowcy nie są w stanie pojąć, w jaki sposób powstały świątynie, posągi, budowle czy piramidy.

Lasy Amazońskie coraz częściej poddaje się wycince, dlatego możemy sobie postawić pytanie – jak długo uda się Indianom przetrwać, bez zamykania ich w rezerwatach?

Zdjęcie: Kelsey Knight on Unsplash
Edycja i korekta: redakcjaBB