Karate jest sztuką i filozofią walk

Nie jest ważna wygrana czy przegrana, ale doskonalenie samego siebie - powiedział sławny mistrz  Masutatsu Oyama. O karate opowiadają dziewczyny, które nie boją się kilku sińców na swoim ciele – Aleksandra Łazarz oraz Maria Kuder.

Katarzyna Chrząszcz: Kiedy zaczęłyście trenować? Dlaczego wybrałyście ten sport?

Aleksandra: Zaczęłam trenować, gdy miałam 6 lat. Zostałam zainspirowana przez kuzynów, którzy również wtedy zaczęli swoją przygodę z karate. Trenuję w klubie Kyokushin-kan w Kętach.

Maria: Do klubu zapisałam się razem z koleżanką w trzeciej klasie podstawówki, zachęcona przez tatę. Wiele lat trenowałam, wspólnie z Olą, w klubie Seido Karate w Kętach, który w lutym został przekształcony na Kyokushin-kan. Obecnie należę do klubu Kyokushin w Bielsku.

Jaka jest hierarchia wśród osób trenujących karate? Który pas macie Wy?

A: Mam brązowy pas, czyli 2 kyu, a 1 kyu oznacza brązowy pas z belką.

M: Jestem stopień niżej od Oli. Posiadam zielony pas z brązową belką, czyi 3 kyu. Zaczyna się od białego lub pomarańczowego pasu – zależy od klubu – czyli od 10 kyu i schodzi się w dół: 9kyu, 8 kyu. Kiedy zdobędzie się już 1 kyu, to zaczynają się dany, czyli czarne pasy.

Ile macie treningów tygodniowo? Ile trwają?

A: W każdym tygodniu mam dwa treningi, każdy po dwie godziny. Nawet kiedy jestem zmęczona, to znajduję siłę, by iść, bo wiem, że będę żałować, jeśli sobie odpuszczę.

M: Tak samo, jak Ola, mam treningi we wtorki i czwartki, a dodatkowo mogę codziennie przychodzić, by poćwiczyć indywidualnie, np. kiedy chcę się starannie przygotować do zawodów.

Jak łączycie treningi z nauką w szkole?

A: Da się to zrobić i nie jest to wcale duży problem. Uczę się po treningach.

M: Mam trochę łatwiej niż Ola, bo kończę treningi dwie godziny wcześniej i o 20:30 jestem w domu. Zostaje mi więc sporo czasu na naukę.

W jaki sposób przebiegają turnieje? Czy często na nie jeździcie?

A: Obecnie nie jeżdżę na turnieje. Wcześniej brałam udział częściej w zawodach technicznych niż w walkach, ponieważ bardziej mi to odpowiadało.

M: Po zmianie klubu, w ciągu trzech miesięcy trenowania w Bielsku, byłam trzy razy na zawodach. Teraz będę brała udział w kolejnych trzech, w czym jedne to Mistrzostwa Europy.

Wyjeżdżacie na obozy? Jak często się odbywają? Jak wygląda typowy dzień na obozie?

A: Obozy są co roku, zazwyczaj w lipcu. Kiedy my jeździłyśmy, to harmonogram dnia wyglądał następująco: rano było śniadanie, później trening, następnie plażowanie albo wyprawa na miasto.

M: Taki obóz to dwa tygodnie spania (śmiech). Treningi odbywały się dwa razy dziennie, jeśli była pogoda. Kiedy padało, odwoływano je, ponieważ ćwiczyliśmy nie w hali, a na placu między domkami.

Czy łatwo nabawić się kontuzji? Które części ciała są najbardziej narażone? Jak się przed nimi bronić?

A: Na szczęście, do tej pory, nie miałam żadnej kontuzji.

M: Ja za to mogę się wypowiedzieć na ten temat. Miałam uszkodzone chyba wszystko, co do uszkodzenia było (śmiech). Mimo że nie jeździłam tak często na zawody w walkach. Niestety mam problemy ze stawami, co przekładało się na długotrwałe kontuzje. Nie da się ich uniknąć, bo taka jest specyfika tego sportu. Trzeba po prostu trochę na siebie uważać.

Jako dziewczyny macie trudniej? W Waszej grupie jest więcej dziewczyn czy chłopaków? 

A: To zależy w czym. Jeśli chodzi o technikę, to bycie dziewczyną wychodzi na plus ze względu na grację w ruchach. Ale w mojej grupie przeważają chłopcy.

M: Natomiast na zawodach, w walkach dziewczyny biją się gorzej od chłopaków, przez to, że są zbyt zawzięte i agresywne. U mnie na dwanaście osób, cztery to przedstawicielki płci „słabszej”.

Jak wygląda karate w codziennym życiu? Jakich zasad trzeba przestrzegać? Jaki jest regulamin na wypadek czyjejś agresji? W którym momencie jest granica obrony własnej i czy łatwo ją przekroczyć?

A: Granica między samoobroną a agresją jest wyraźna. To nie jest tak, jak wszyscy myślą, że zaraz po treningu idziemy kogoś pobić (śmiech). Od zasad bardziej liczy się instynkt.

M: Gdy byłyśmy młodsze, trener zawsze nas uczył, że w sytuacji zagrożenia, zawsze lepiej jest uciec niż wdawać się w niepotrzebne bójki.

Kto może trenować karate? Czy jest to sport dla każdego?

A: Tak! U nas są dzieci już od 6 roku życia, ale trenują także moi rodzice. Dorośli chcą poprawić swoją kondycję i stan kręgosłupa. Wiele osób mówi, że gdyby nie karate to ich stan zdrowia i sprawność fizyczna byłyby znacznie gorsze.

M: Jeśli ktoś chce zostać dobrym zawodnikiem, musi od małego dziecka przykładać się do treningów. Ale można trenować karate również dla rekreacji.

Z jakiego sportowego osiągnięcia jesteście najbardziej zadowolone?

A: Tych osiągnięć jest trochę. Najbardziej byłam dumna, gdy parę lat temu wygrałam złoto w kategorii kata. Później nie brałam już udziału w tak wielu zawodach. Nie lubię pchać się do walki. Wolę techniczne kategorie. Mam kilka pucharów z walk, jednak więcej sukcesów osiągnęłam w kata.

M: Z każdym zajętym wysoko miejscem wiąże się mały sukces. Wielką radość sprawiło mi trzecie miejsce w technice na Mistrzostwach Polski. Byłam wtedy najmłodszą dziewczyną w kategorii. Następnie zajęłam 1 miejsce w technice przy dużej różnicy punktowej między mną a osobą na 2 miejscu. Na pierwszych zawodach po zmianie klubu zajęłam czwarte miejsce, a na ostatnich zawodach z walki w Bielsku, zajęłam miejsce 3 w kategorii WKF.

Wiążecie swoją przyszłość z karate?

A: U mnie może się to skończyć w przyszłym roku ze względu na matury. Chciałabym trenować jak najdłużej, ponieważ to sport, z którym jestem związana od dziecka. Wszystko zależy od tego, czy znajdę czas. Nie brałam nigdy pod uwagę zostania trenerem, chociaż jest to ciekawy pomysł. Trzeba mieć do tego dar przekazywania innym swojej wiedzy.

M: Na razie korzystam z bycia niepełnoletnią i tego, że mogę jeździć na zawody dla juniorów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pogodzę treningi z nauką w klasie maturalnej. A potem zobaczymy.

Zdjęcie: Karolina Burzej
Edycja i korekta: redakcjaBB