„Bez szacunku nie ma ratunku”. Relacja i przemyślenia z marszu ponad podziałami

Zaczęło się w Gdańsku, później był Wrocław, a w ostatni piątek Bielsko-Biała. Młodzież przeszła przez miasto, niosąc ze sobą 21 postulatów dotyczących m.in. podniesienia poziomu debaty publicznej i zaprzestania dyskryminacji. Jak Marsz ponad podziałami udał się w Bielsku-Białej?

Niecały miesiąc po zamordowaniu Pawła Adamowicza ulicami Gdańska przeszedł Marsz ponad podziałami, w którym – jak podają media – wzięło udział około 1500 osób. Uczestnicy złożyli swoje 21 postulatów w tym samym miejscu, w którym kiedyś postulowała Solidarność. Dotyczyły one m.in. podniesienia poziomu debaty publicznej, żądania przywrócenia niezależności mediów publicznych, równego traktowania i zaprzestania dyskryminacji. Zobacz pełną listę postulatów w wydarzeniu „Marsz Ponad Podziałami Bielsko-Biała” na Facebooku.

Kontynuacją wydarzenia był odbywający się niecałe dwa tygodnie później kolejny marsz. Tym razem we Wrocławiu ponad 100 osób przeszło, niosąc te same postulaty i demonstrując przeciwko hejtowi i nienawiści.

Czas na Bielsko-Białą!

Po tych wydarzeniach na pomysł zorganizowania marszu w Bielsku-Białej wpadła Paulina Hoffman – uczennica jednej z bielskich szkół angażująca się także w Młodzieżową Radę Miasta. Do pomocy zgłosiło się kilka osób – w tym także ja. Zabraliśmy się za wszelkie niezbędne formalności organizacyjne i nakręciliśmy spot mający zachęcać do udziału w wydarzeniu.

12 kwietnia o godz. 14:00 spotkaliśmy się na Starym Rynku i w około trzydzieści osób przemaszerowaliśmy pod Ratusz, gdzie zostały odczytane postulaty, które następnie wręczono prezydentowi – Jarosławowi Klimaszewskiemu.

Na marsz zapraszaliśmy wszystkie środowiska. Wiemy, że na co dzień wszyscy jesteśmy inni i istnieją podziały, których nie da się uniknąć: mamy różne poglądy na przyszłość, ekonomię czy każdy inny temat: jedni wolą pepsi, drudzy coca-colę. Zależało nam, uczestnikom marszu, aby ponad tymi podziałami znaleźć do siebie wzajemny szacunek.

Bardzo chciałbym zobaczyć marsz, na którym flagi tęczowe i biało-czerwone byłyby niesione obok siebie. Naprawdę wierzę, że jest to możliwe.

Idąc przez miasto, krzyczeliśmy: „Bez szacunku nie ma ratunku!” i „Wszyscy z nami ponad podziałami”. Niestety nie zawsze spotkaliśmy się z życzliwą reakcją mieszkańców.

„Jednym z wielu powodów mojej decyzji o zorganizowaniu marszu w Bielsku były komentarze w Internecie, ale też opinie wielu moich znajomych: otoczenia i ludzi, z którymi rozmawiałam na temat morderstwa Pawła Adamowicza” – fragment przemówienia wygłoszonego przez Paulinę Hoffman pod miejskim ratuszem. „Bardzo dotknęło mnie stwierdzenie, że przecież w polityce jest to normalne: zostając politykiem, każdy powinien mieć świadomość, że w każdej chwili ktoś może chcieć go zniszczyć w ten czy inny sposób, że tak właśnie rozwiązuje się konflikty na szczeblach władzy. Że to się zdarza i będzie zdarzać. I teraz pytanie:

Co jest z nami nie tak, jako z ludźmi i jako społeczeństwem, że morderstwo, nienawiść i pogarda wobec drugiego człowieka ze względu na odmienne poglądy i przekonania są dla nas czymś normalnym?

Że normalnym sposobem na rozwiązywanie konfliktów przekonań zamiast dyskusji jest przemoc, hejt, nienawiść?”.

Trzydzieści osób, setki komentarzy

To, że Internet odsłania najgorszą ludzką stronę, nie powinno już nikogo dziwić. Naiwne byłoby myślenie, że tylko płatne trolle czy zaprogramowane boty piszą nienawistne komentarze, zwłaszcza że część osób je zamieszczających nie wstydzi się podpisać imieniem i nazwiskiem.

Na jednej ze stron na Facebooku pojawiło się zdjęcie, na którym marsz przechodzi przez drogę – skrzyżowanie zostało na moment zamknięte przez policję. Komentarze przykro było czytać. Bezrefleksyjna krytyka uczestników marszu, pozbawione racjonalności wyzwiska, właściwie kompletnie odbiegające od postulatów marszu. Kiedy na innych portalach pojawiły się kolejne relacje — w komentarzach rozgrywała się dokładnie ta sama historia.

Nauczyliśmy się ignorować głupotę i nienawiść

Mam wrażenie, że teraz powinienem się wytłumaczyć, dlaczego w ogóle zwracam na ten cały feedback uwagę. Czy nie jest tak, że tak bardzo przyzwyczailiśmy się do hejtu w sieci, że w ogóle nie zwracamy na niego uwagi? Wystarczy wejść na jakiekolwiek lokalne media albo bielskie Spotted i poczytać komentarze, aby przekonać się, jak straszne i szerokie jest to zjawisko.

Te wszystkie komentarze to chyba najlepszy dowód, że ten marsz i temu podobne inicjatywy są potrzebne.

Nie wiem, dlaczego Internet tak działa na ludzi. Czy naprawdę tacy są na co dzień, ale w świecie rzeczywistym brakuje im odwagi, żeby to okazywać? A może po prostu, kiedy piszą, to w głowie nie działają jakieś filtry i ludzie nie zastanawiają się nad tym, co wrzucają do sieci? A może w Internecie po prostu tak jest i ludzie się dostosowują do kultury, jaka w nim panuje. Powtórzę: nie wiem, dlaczego Internet tak działa na ludzi, ale wierzę, że nie musi tak być.

„Jeśli myślisz, że jesteś zbyt mały, aby mieć wpływ na świat…”

Zmianę zawsze należy zacząć od siebie. Jednym z zarzutów przeciwników marszu była niska frekwencja uczestników – ok. 30 osób. Przypomnę: w Gdańsku przemaszerowało ulicami 1500 osób, we Wrocławiu ponad 100. Nie uważam jednak, aby któryś marsz był gorszy czy mniej ważny od pozostałych. Warto mieć świadomość, że im mniejsze miasto, tym trudniej się protestuje.

Kiedy półtora roku odbywały się protesty pod sądami, w Myśliborzu protestowała tylko jedna osoba.  Mówiły o tym media, większość komentarzy była prześmiewcza, co jeszcze dodatkowo utrudniało, zaledwie mała część to były głosy chwalące ją za odwagę. Gdyby ta sama kobieta, zamiast protestować u siebie w mieście, pojechałaby do Warszawy, byłaby częścią tłumu. Nie narażałaby się na hejt skierowany bezpośrednio na swoją osobę. Mogłaby się wyłączyć w dowolnym momencie, a protest dalej by trwał. W Myśliborzu zależał on tylko od niej.

Czasem protestować jest naprawdę bardzo trudno, a człowiek, który zderza się z falą krytyki, zaczyna wątpić w to, co robi. Nasz marsz nie był tak medialny, jak odbywający się tego samego dnia w Warszawie Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Mimo to bardzo się cieszę, że znalazło się tyle osób, które mimo niskiej temperatury i deszczu zdecydowało się z nami przemaszerować.

Wierzę, że postulaty naszego marszu wejdą w życie. Może jeszcze nie jutro… ani nie pojutrze… ale uświadamiając społeczeństwo, w bliżej nieokreślonej przyszłości uda się nam wspólnie osiągnąć świat pełen szacunku, zamiast nienawiści.

 

Foto: M Potempa